#27 •life•

835 89 41
                                    

- Yoonie hyung...? - mimo iż słowa były wypowiedziane cicho, w uszach Mina rozbrzmiały niczym sygnał karetki. Głośno i wyraźnie, informując o swojej obecności.   

W jednej chwili zerwał się z łóżka, odsuwając się w najbardziej odległy kąt pomieszczenia. Z jego gardła wydobył się głośny krzyk, a oczy ponownie zaszły łzami. Musiał przytrzymać się ściany, by nie upaść, kiedy poczuł nagłe zawroty głowy, spowodowane zbyt szybkim ruchem.

- Hyung, spokojnie... - mruknął, unosząc ręce do góry i stąpając powoli w jego kierunku. Yoongi pobladł na twarzy, czując, jak robi mu się coraz słabiej. Osunął się się po ścianie, zasłaniając usta trzęsącymi się dłońmi i wciąż wlepiał swoje oczy w postać, której nie powinno, jego zdaniem, tam być. - Yoongi hyung, nie bój się.

- Ja już naprawdę oszalałem... - roześmiał się pod nosem, a jego policzki kolejny raz robiły się mokre od łez. - To wszystko to jakiś głupi sen, co nie? - mruknął bardziej do siebie, nie oczekując nawet odpowiedzi. 

- To nie jest sen. Chodź, usiądź na łóżku. - Jimin wyciągnął dłoń w stronę starszego, jednak ten ani myślał, by ją chwycić. Wciąż śmiał się do siebie i płakał jednocześnie, przyglądając się przy tym twarzy swojego gościa. - Yooni hyung... 

- To nie może być prawda... Przecież... Przecież ty nie żyjesz... Wkręcacie mnie, nie? To wcale nie jest zabawne! Nie, to na pewno nie jest prawda, ciebie tu nie ma, a ja ześwirowałem... Umieścili mnie w złym szpitalu, to tyle... - wplątał swoje dłonie we włosy, ciągnąc je we wszystkie strony. Nie mógł dłużej na niego patrzeć. To było dla niego zbyt przerażające. 

Jakim cudem Park Jimin, który dwa lata wcześniej popełnił samobójstwo, może teraz stać przed nim? Jedynym rozwiązaniem było to, że oszalał. Nic innego nie było w stanie wytłumaczyć tej sytuacji. 

- Hyung, posłuchaj mnie. - zaczął niepewnie, przysiadając na podłodze na wprost niego. Chciał go objąć, złapać za rękę, zrobić cokolwiek, ale był świadomy tego, iż jedynie wystraszy go jeszcze bardziej. - To, co chłopaki ci powiedzieli... To nie jest prawda... - szepnął, jednak zauważył, że Yoongi i tak go nie słucha. 

- Nie wiem czy to sen, czy oszalałem, ale... - Min uniósł głowę do góry, spoglądając pustym wzrokiem na Jimina. - Skoro tu jesteś... Chcę ci coś powiedzieć... - mruknął, układając dłonie na zgiętych kolanach. - Byłeś dla mnie wszystkim i zawsze będziesz... - z jego oczu bez przerwy wylewały się kolejne strumyki łez, ale nie starał się, by je zatrzymać. - Skrzywdziłem cię i mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz... Przepraszam, że nie było mnie przy tobie, że cię zawiodłem, że...

- Hyung, wcale mnie nie skrzywdziłeś! Hyung, nie zrobiłeś nic złego, nie obwiniam cię o nic, bo nic się nie stało! 

- Uratowałeś mnie... - Yoongi zdawał się w ogóle nie słyszeć jego słów. Wciąż spoglądał na niego, ale wydawało się, jakby był obecny jedynie ciałem. Jego głos był cichy i zachrypnięty, ale żaden hałas nie zagłuszał jego słów. - Przed śmiercią na ulicy, przed mną samym, przed wszelkim złem... Teraz... Teraz boli mnie wszystko z każdym oddechem... Byłeś tym, który dał mi wszystko, czego potrzebowałem... A teraz ten ból nie ustępuje... - w jednej chwili Yoongi jakby powrócił do żywych, patrząc prosto w oczy Jimina. Musiał przetrzeć kilka razy twarz dłońmi, by móc cokolwiek widzieć, jednak kolejne łzy wciąż napływały. - Nie mogę uwierzyć, że odszedłeś! - w końcu nie wytrzymał. Wybuchł głośnym płaczem, choć ten nie przeszkodził mu w wyrzuceniu wszystkiego, co w tamtej chwili myślał. Wykrzykiwał kolejne wyrazy głośno i dość niewyraźnie, ale Jimin nie miał problemu ze zrozumieniem go. - Jesteś moim powodem do życia, a zrobiłeś tak okrutną rzecz! Zaufałem ci! Dałeś mi szansę na życie! Uwielbiałem to, jak pytałeś czy ze mną wszystko dobrze, to jak się mną zająłeś, kiedy wyszedłem ze szpitala, to jak byłeś przy mnie, kiedy cię potrzebowałem! Pomagaliśmy sobie, byliśmy dla siebie oparciem... Mówiłeś, że kochasz mnie ponad życie! Ja wciąż cię kocham! Nie potrafię żyć bez ciebie! A ty po prostu odszedłeś, nawet się nie żegnając! Nie powiedziałeś nic! Nie pozwoliłeś sobie wytłumaczyć! Nie dałeś mi szansy, żebym cię przeprosił! Nie pozwoliłeś mi na nic! Po prostu odszedłeś... - jego głos całkiem się załamał. Zachodził się od płaczu, nie potrafiąc znieść bólu, który roznosił się po całym jego ciele. Jimin nie mógł na to patrzeć. Jednym ruchem przygarnął drobne ciało Mina do siebie, obejmując go mocno. 

- Yooni, uspokój się, proszę cię... -Park sam czuł, jak ciężko było mu powstrzymać łzy. Pociągnął cicho nosem, by móc dalej próbować go uspokoić. - Jestem tu, nigdzie nie odszedłem, słyszysz? Jestem z tobą i już nigdy nie zostawię... - Yoongi zacisnął pięści na koszulce, którą Jimin miał na sobie i przylgnął do niego całym sobą. Chciał chłonąć jego ciepło, nawet jeśli był przekonany, iż to wszystko jest jedynie jego wyobrażeniem. 

- Boję się żyć bez ciebie... - szepnął, unosząc lekko głowę, by spojrzeć na coraz bardziej czerwone oczy Parka. - Nie poradzę sobie sam... - wyznał, na co Jimin jedynie znów przygarnął go do siebie, głaszcząc lekko jego włosy.

- Ciii... Hyung, już jest dobrze... Jestem z tobą... 

- Chciałbym wierzyć, że to naprawdę ty... 

- To naprawdę ja, Yooni... - zapewnił go, czując jak i z jego oczu zaczynają wypływać słone łzy. 

Mimo to, na jego twarzy zagościł uśmiech. W końcu trzymał swojego hyunga w ramionach. Wiedział, że jest bezpieczny i już nie musi nic przed nim ukrywać. Kołysał lekko jego ciałem, cały czas gładząc jego plecy i włosy. Bawił się kosmykami jego włosów, co wiedział, że zawsze go uspokaja. Pragnął mu tyle powiedzieć, chciał mu wyznać wszystko, ale nie mógł. Musiał odczekać, aż Yoongi całkowicie się uspokoi, żeby mogli porozmawiać. 

* * * * * * *

Be by my side

Will you promise meIf I touch you I'm afraid you'd fly away or breakI'm afraid afraid afraid

I wanna stop time
When this moment is done
Would it be like a fantasy
Would I forget you
I'm afraid afraid afraid

BTS "Butterfly"

* * * * * * *

Do następnego 👋

I Love You, I Miss You | Yoonminحيث تعيش القصص. اكتشف الآن