XX.Reyes

1.6K 92 1
                                    

Chodzę w tę i z powrotem przed drzwiami sali, w której badana jest Zara. Lekarz nie chciał nikogo wpuścić, więc pod ścianą stoją również bracia i koleżanki dziewczyny. Z tego co zrozumiałem z rozmowy Tamary Huberta nie ma w rezydencji, ale jak tylko usłyszał, co się stało, od razu wsiadł w samochód i ruszył w stronę siedziby.

Zupełnie jak zakochany, myślę.

Do tej pory zdążyłem już o tym zapomnieć. Zresztą widziałem reakcję Huberta, gdy Gabriel ogłosił, że Zara woła właśnie MNIE. Mężczyzna wyglądał, jakby dostał obuchem w głowę. Jeszcze zanim dowiedziałem się, że muszę wracać do Meksyku patrzyłem, jak Hubert pakuje torbę, wsiada do auta i odjeżdża bez słowa pożegnania z kimkolwiek. Nie rozmawiał nawet ze swoim bratem. Nie sądziłem, że jak wrócę, on nadal będzie skakał wokół Zary. Jak widać świadomość, że pomimo tych lat przyjaźni nadal to nie jego pierwszego pamięta nie zniechęca go.

Ciekawe, czy Zara opowiedziała mu, co nas łączy?

Drzwi otwierają się i powoli wychodzi przez nie Zara. Musi się podpierać ściany. Widać, że chodzenie sprawia jej ból. Ja pierwszy ze wszystkich do niej doskoczyłem i wziąłem ją pod ramię.

- Wszystko dobrze? – odzywa się Rozalia.

- Tak, wszystko gra. – Ściska moje ramię i posyła mi pełne wdzięczności spojrzenie.

- I jak? – Emil zwraca się do Gabriela.

- Całe szczęście zrośnięte włókna mięśnia są nienaruszone – sprawozdaje lekarz – jednak od upadku ma liczne otarcia i obicia, udo może być także nadwyrężone, jednak skutki tego będą bardziej widoczne dopiero za kilka godzin. Tak gwałtowne i silne dociśnięcie do ziemi uratowało jej życie, ale i mogło doprowadzić do pogorszenia stanu żeber. Niestety nie mogę tego teraz stwierdzić, ponieważ Zara nie chce pozwolić na badania RTG.

- Nie mam na to czasu – dodaje dziewczyna.

- Oszalałaś?! – To chyba pierwszy raz, gdy Emil podnosi na nią głos, przynajmniej w mojej obecności. – Wracaj tam i ani mi się waż wyjść, dopóki nie będzie wiadomo, czy wszystko jest w porządku!

- Ale Emil...

- Nie ma żadnego „ale"! – przerywa jej. – Zdajesz sobie sprawę, że możesz mieć krwotok wewnętrzny, a my nawet o tym nie wiemy? I nie dowiemy się, póki nie dasz sobie zrobić tego pieprzonego RTG! A jeśli coś ci się stało możesz już właśnie powoli umierać, podczas gdy my tutaj stoimy i ze sobą dyskutujemy!

Jego mądre słowa dały Zarze do myślenia, ponieważ pyta tylko:

- Poczekacie z rozmowami na temat tego do czasu, aż wrócę? Bo jeśli nie, to nigdzie się nie wybieram.

- Poczekamy – obiecuję.

Patrzy na mnie przeciągle.

- Jeśli tak nie będzie zadbam o to, by mój przesądzony przez was los się odmienił – grozi.

I zniknie, dopowiadam sobie w głowie.

- Będziemy stać przed tymi drzwiami – odzywa się Tamara.

Dziewczyna wzdycha ciężko i wreszcie kiwa głową. Pozwala się wprowadzić z powrotem do sali, która jest w pełni wyposażona.

- Chwilami zastanawiam się, czy to siedziba gangu, czy szpital – przyznaję.

Marek parska śmiechem.

- Aż dziwne, że maja tyle sprzętu, co nie? Można by się spodziewać, że oni zadają rany, a nie przyjmują ciosy.

Znalazłem cię, kochanie ✓Where stories live. Discover now