XXVI.Reyes

1.6K 84 5
                                    


Reyes:

Boże, to dzieje się naprawdę – powtarza po raz kolejny Zara, spoglądając przez okno. - Nie kłamałeś. Wracamy do Polski.

- Tylko na dwa dni – przypominam. - Dlaczego miałbym kłamać?

W odpowiedzi wzrusza tylko ramionami.

Decyzja o powrocie do Polski była podjęta pod wpływem chwili. Zgodziłem się, ponieważ rozumiem, co może czuć Zara. Mam nadzieję, że po rozmowie z bratem zrozumie, że nie może się obwiniać za to, co się stało. Będzie ją zżerać poczucie winy, jeśli Marek jej tego nie wyjaśni.

Przyglądam się jej profilowi i po raz kolejny nie mogę nadziwić się nad jej urodą. Jednak mimo wysokich temperatur panujących w Meksyku dziewczyna nadal chodzi ubrana jedynie w czerń. Nie ma innych kolorów w jej garderobie. Nie ma niebieskiej bluzki, choć uwielbia ten kolor. I brakuje białej sukienki, w której wyglądałaby przepięknie. Mocny makijaż i te czarne włosy... do tego również nadal nie mogę się przyzwyczaić. I tak naprawdę nie chcę. Potrzebuję znaleźć sposób, by odnaleźć Zarę sprzed pięciu lat. Tylko jak? Nie chcę jej narzucić tego z góry. Ledwie udało mi się odzyskać część jej zaufania. Musiałem się przed nią w pełni otworzyć, by mi się to udało. Ale jeśli teraz zacznę ją zmieniać pod swoje dyktando obawiam się, że znowu oznaczy mnie w swojej głowie jako wroga.

- Nie boisz się, że znowu coś odwalę? - pyta nagle, zwracając głowę w moją stronę. - Że nie będę chciała wrócić lub gdzieś ucieknę?

- Owszem, mam to na uwadze – przyznaję po chwili zastanowienia – jednak mam nadzieję, że słowo obiecuję to nie jest nic nieznaczący dla ciebie wyraz w twoim słowniku. Przynajmniej kiedyś tak było.

- I nadal jest – mówi z westchnieniem.

- A więc dlaczego o to pytasz?

- Z ciekawości. Po prostu nie mogę uwierzyć w to, że naprawdę zgodziłeś się na ten lot. Ja na twoim miejscu pewnie bym tego nie zrobiła.

Parskam śmiechem.

- Nie puściłabyś mnie do mojego ciężko rannego brata? Sądzę, że przesadziłaś z oceną swojej postawy.

Skrzywiła się.

- Chciałabym - Niemniej jednak jeszcze raz dziękuję – dodaje szybko, jakbym miał się rozmyślić przez jej słowa. - Mam nadzieję, że z Markiem będzie wszystko w porządku.

- Jestem tego pewien. - Odchrząkuję i zmieniam temat: - Dlaczego ubierasz się i farbujesz na czarno?

To pytanie widocznie zbija ją z tropu.

- Ja...

- Tylko szczerze – dodaję.

Wzdycha ciężko, wracając spojrzeniem do widoku za oknem.

- I znowu wracamy do tego tematu – stwierdza.

- Nie wyjaśniłaś mi tego wtedy, a naprawdę chcę znać odpowiedź – tłumaczę. - Zależy mi na tym.

- Twoje odejście bardzo mnie zabolało – wyznaje po dłuższej chwili. - W wielkim skrócie powiem tylko, że tamta dziewczyna kojarzy mi się z żalem i bezsilnością, jaką wtedy czułam. Obwiniałam siebie o to, że pozwoliłam ci tak łatwo rozkochać się w sobie, a potem pozwolić odejść. Nie chciałam o tym pamiętać. Nie miałam siły patrzeć w lustro. To właśnie wtedy zamieniłam sukienki na skórzane spodnie i wyzywające bluzki. Zmieniłam szczerą twarz na maskę Jokera. I przezwyciężyłam swój lęk przed motorami. Chciałam zniszczyć tą naiwną nastolatkę, którą byłam. W sumie udało mi się.

Znalazłem cię, kochanie ✓Where stories live. Discover now