XXIX.Zara

1.3K 74 0
                                    

Jeszcze chcesz zostać? - powtórzył za mną mój ojciec, jakby chciał się upewnić, że dobrze mnie zrozumiał.

- Tak. - Wyjrzałam przez okno, za którym widać było wschodzące dopiero słońce. - Ja... bardzo chcę jeszcze pozostać w Meksyku.

- Zara... jesteś tutaj już prawie miesiąc. Przypomnę ci, że wakacje w Polsce - tu, gdzie chodzisz do szkoły - trwają tylko dwa miesiące.

- To jeszcze miesiąc wolnego - zauważyłam. - Przyjechałam tutaj na początku wolnego.

- Chciałaś przecież jechać jeszcze tego lata do Francji.

Nadal chcę, jednak chcę kogoś stąd zabrać, cisnęło mi się na usta, które zacisnęłam mocno. Tak, jak wspomniałam, chcę podróżować po świecie. Paryż też mi się marzy, ale nie chciałam już jechać tam sama. Chciałabym poprosić Reyesa, żeby ze mną pojechał, jednak nasza znajomość była jeszcze zbyt świeża, byśmy wspólnie planowali takie wyjazdy. On zresztą też miał swoje życie i wątpiłam, by zrezygnował ze swoich spraw tylko po to, by pojechać z nowo poznaną znajomą.

Reyes. Na samo jego wspomnienie na moje usta wstępował uśmiech. Nie potrafiłam się po prostu powstrzymać. Miałam przed oczami jego uśmiech, którym mnie obdarzał, ilekroć mnie zobaczył, wychodzącą z hotelu i idącą w jego stronę. I te jego oczy... były cudowne. Za każdym razem, gdy łapał moje spojrzenie, nie potrafiłam odwrócić wzroku. Te oczy przyciągały mnie. Kazały zaufać. Wyznać wszystkie sekrety. Jednocześnie rzucały groźbą, gdy ktoś próbował odczytać tajemnice, czające się na ich dnie. Były tak zimne... a jednak potrafiły mnie rozpalić w taki sposób, jaki znałam tylko z książek.

- Zara? - zawołał mój ojciec. - Słyszysz mnie?

- Bardzo mi się tutaj podoba - powiedziałam wreszcie. - Do tego stopnia, iż stwierdziłam, że Francja może poczekać do ferii lub kolejnych wakacji. Proszę - dodałam błagalnym tonem.

Po chwili milczenia zapytał:

- Dlaczego tak bardzo chcesz zostać?

- Tutaj jest pięknie - powiedziałam od razu. - Wiecznie ciepło i słonecznie. No i nie zdążyłam zwiedzić wszystkiego, co chciałam. Poza tym poznałam tu fajnych ludzi, z którymi nie jestem gotowa się pożegnać.

- Faktycznie, Antoni mówił, że non stop cię nie ma - przypomniał sobie mężczyzna i dodał po dłuższej chwili: - powiem więc twojej mamie, żeby nie bukowała lotu do Paryża.

Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się szeroko.

- Dziękuję, tato - powiedziałam, mając nadzieję, że czuje moją wdzięczność.

Rozmawiamy jeszcze przez jakieś dziesięć minut. Moje podróże zapewniają nam temat do rozmowy. Gdy jestem w domu jego non stop nie ma, ponieważ zajmuje się rodzinnym interesem. Poza tym nie mamy o czym rozmawiać. A tak, gdy nie ma mnie na co dzień w domu, to znajdzie dla mnie dwadzieścia minut na rozmowę, podczas której każdy z nas opowie, jak minęły mu ostatnie dni.

Zdążyłam zjeść śniadanie, gdy moja komórka zaczyna wibrować. Na ekranie wyświetla się imię chłopaka, który w ostatnich dniach praktycznie nie opuszcza moich myśli. Z rozmarzonym uśmiechem odbieram połączenie.

- Hola princesa - odezwał się pierwszy, jego głos był jeszcze nieco schrypnięty, więc musiał niedawno wstać - jak mija poranek?

Znalazłem cię, kochanie ✓Where stories live. Discover now