XXI.Zara

1.6K 93 1
                                    

Cały czas patrzę przez okno, nie zaszczycając choćby spojrzeniem mężczyzny obok. Dopiero co wystartowaliśmy, a ja już modlę się, abyśmy byli na miejscu, żebym mogła wysiąść i znaleźć się jak najdalej od niego. Albo żeby samolot zawrócił i wyrzucili mnie z powrotem na prywatnym lotnisku. Tak, tego właśnie chcę. Jezus mówił: „Proście, a będzie wam dane", prawda? Czy jak będę błagać to okaże się, że to tylko sen, a ja nadal znajduję się w siedzicie podziemnego gangu, w swoim własnym łóżku?

- Hej, Zara. – Reyes trąca moje kolano swoim. – Proszę, odezwij się chociaż raz.

Odkąd wsiadłam do samolotu nie odezwałam się nawet jednym słowem. Prawda jest taka, że nie mam ochoty w tej chwili nawet go słuchać czy przebywać w tym samym pomieszczeniu, co on.

- Nadal jesteś zła za to, co zrobiłem w rezydencji?

Oj, tak. Jestem zła. Nie – jestem wściekła.

Nadal w milczeniu podziwiam widok za oknem, podczas gdy on wzdycha przeciągle.

- No już, nie dąsaj się – prosi.

Wzdrygam się na jego słowa i zaciskam zęby. On dostrzega moją reakcję i śmieje się cicho.

- Nie dąsaj się, moja mała wróżko – mówi znowu.

- Nie dąsam się – warczę. – I nie nazywaj mnie tak.

Jego śmiech staje się głośniejszy.

- Nadal nie lubisz, jak do ciebie tak mówię.

- I nie polubię, więc przestań.

Fakt, nigdy nie lubiłam, jak tak mówił. „Nie dąsaj się" mówił zawsze, gdy nie miałam humoru lub się o coś z nim kłóciłam. Oczywiście ten zwrot rozwścieczał mnie jeszcze bardziej, ponieważ to określenie kojarzyło mi się z małym dzieckiem, które obrażało się o wszystko. Natomiast „małą wróżką" nazywał mnie, ponieważ, jak to kiedyś stwierdził, potrafiłam wszystkich oczarować, no i byłam podobna do wróżki. Nie wiem, od której strony. To przezwisko także mi się nie podobało, a on to wykorzystywał zawsze, gdy chciał się ze mną podroczyć.

- Przestanę tak mówić, jak ty przestaniesz się dąsać.

Jęczę zirytowana.

- Nie dąsam się – powtarzam – tylko jestem na ciebie wściekła.

- Wściekła? Za co?

Odwracam się w fotelu tak szybko, że czuję ukłucie w miejscu, gdzie żebra są złamane i syczę cicho pod nosem.

- Za co jestem wściekła? To ty nie wiesz? A jak to ja wywalczyłabym, że musisz opuścić swoich przyjaciół i rodzinę, by się ukryć? Jeśli to ja wyrzuciłabym twoją najlepszą, najbliższą ci przyjaciółkę za drzwi zarzucając, że chce cię tylko wykorzystać? Jeśli to ja upierałabym się, że ona nie może ci towarzyszyć i że nie masz wyboru, będziesz musiał znosić moje towarzystwo na okrągło? Nie byłbyś wściekły?

- Po pierwsze – zaczyna po chwili zastanowienia, patrząc mi prosto w oczy – gdybym to ja miał się przenieść zrobiłbym to bez oporu, ponieważ wiedziałbym, że moja obecność wśród bliskich może wszystkim tylko zaszkodzić. Po drugie: ja nie mam „przyjaciółki", więc nie mogłabyś jej wyrzucić za drzwi. Po trzecie jesteś osobą, z którą mógłbym spędzać każdą chwilę, w dzień i w nocy. Więc nie, nie byłbym wściekły, a raczej uradowany.

- A jeśli nie chciałbyś mnie nawet oglądać? Nie musieć przebywać w moim towarzystwie nigdy więcej?

- To stawia sytuację w całkiem innym świetle – przyznaje.

Znalazłem cię, kochanie ✓Where stories live. Discover now