~19~

7.8K 335 35
                                    

Rose pov

Zakupy z Maddie to klęska. Wyciągnęła mnie na nie pod pretekstem kupienie ubrań na wyjazd. Jedziemy całą paczką do domku Blake'a. Całą paczką mam na myśli mnie, Maddie, Blake'a, Nate'a, Josh'a, Dave'a i Kelly.

Co do Josh'a... Zerwaliśmy, ponieważ znalazł sobie prawdziwą dziewczynę, Kelly. Jest to wysoka brunetka. Ma...ciekawy charakter, ale jest bardzo sympatyczna.

Na wyjazd jedziemy za dwa dni na cały tydzień. Ja osobiście się z tego powodu cieszę, a Maddie wprost szaleje. Bardzo jej się podoba Dave przez co ma nadzieję, że się do siebie zbliżą.

Od godziny kroczymy po plontaninach sklepów. W ręce trzymam już dwie reklamówki z ciuchami. Dewerl ma już natomiast trzy siatki i nadal jej mało.

- No chodź! Jeszcze tu! - Krzyknęła ciągnąć mnie za rękę w kierunku zary.

Westchnęłam, ale weszłam do sklepu razem z brunetką. Dziewczyna zaczęła oglądać ubrania, a ja wyciągnęłam telefon z kieszeni i odblokowałam urządzenie.

Ja: Hej

Sexyboy: Co tam?

Ja: źle

Sexyboy: czemu?

Ja: jestem na zakupach z koleżanką która nie daje mi spokoju

Sexyboy: nie lubisz zakupów?

Ja: lubię

Ja: ale nie z nią

Sexyboy: A ja się nudzę 😫

- Rose! Słuchasz mnie! - Potrząsneła mną Maddie.

Zdezorientowana spojrzałam na brunetkę.

- Co?

- Pytam się czy mnie słuchasz!

- E, nie sorry.

- Ugh! Ty mnie kiedyś do grobu doprowadzisz! - Wrzasnęła potrząsając moim ramieniem.

- Prędzej ty mnie. - Mruknęła cicho pod nosem.

- Co? - Zmrużyła podejrzliwie oczy.

- Nic, nic. - Odparłam szybko.

- Jasne. - Powiedziała przeciągając ostatnią literę.

Brunetka powróciła do wieszaków, a ja szybko napisałam nieznajomemu.

Ja: Muszę kończyć, pa 😘

Nie czekając na wiadomość zwrotną powróciłam do przyjaciółki.

- Ta jest ładna.

***

Po 3 godzinach nużących zakupów wreszcie poszłyśmy coś zjeść. Usiadłyśmy w jednym ze stolików w wydziale z jedzeniem. Dziewczyna pilnowała naszego miejsca, a ja poszłam zamówić fastfoody w McDonaldzie. Stanęłam w kolejce i już po chwili stałam z numerkiem w ręce i czekałam na wyświetlenie numerka aby można było odebrać zamówienie.

- Gruba będziesz. - Mruknęła postać stojąca obok mnie.

Spojrzałam na osobą i mocno się zdziwiłam. Obok mnie stał Nate Pieprzony Cross.

- Wal się. - Powiedziałam odwracając się w jego stronę.

Brunet uśmiechnął się do mnie olśniewająco, że aż musiałam cicho westchnąć z podniecenia. Chłopak widząc to jeszcze bardziej poszerzył uśmiech i puścił mi oczko. Zarumieniłam się przez jego gest i próbowałam to zakryć włosami.

Kurwa, zarumieniłam się!

- Nie zakrywaj się. - Powiedział Nate zgarniając moje kosmyki włosów i zaczesując je za ucho. - Ładnie ci w czerwonym. - Mimowolnie bardziej się zarumieniłam.

- Pieprz się. - Warkełam zirytowana jego zachowaniem, a tak dokładnie to speszona, ale cóż on nie musi o tym wiedzieć.

- Chciałabyś, wiem. - Powiedział puszczając mi oczko.

- Ta jasne. Nie jestem taka jak te wszystkie twoja dziwki. Nie podobasz mi się. Nawet jakbyś był ostatnim mężczyzną na Ziemi, nawet wtedy nie dotknęła bym cię choćby kijem. - Kłamałam w żywe oczy, ale on nie musi o tym wiedzieć.

- Tak, pewnie. - Prychnął przybliżając się do mnie. - Szczególnie to okazałaś w wieczór po imprezie. - Wyszeptał mi do ucho lekko go przegryzając.

Otwarłam usta zszokowana jego bezpośredniością. Już miałam na niego nakrzyczeć, gdy usłyszałam:

- Numer 69! - Krzyknęła wkurzona pracownica.

Zrobiłam wielkie oczy, ponieważ zdałam sobie sprawę z dwóch rzeczy. Po 1. Co ten numer oznacza, a po 2. Że to mój numer do cholery!

- Już idę! - Krzyknęłam przedzierając się przez tłum ludzi stojących w kolejce.

- Przepraszam.- Wysapałam zdenerwowana.

- Proszę! - Warkneła zirytowana dziewczyna. Wzięłam tace z jedzeniem i już chciałam odchodzić gdy zatrzymała mnie ręka kobiety. - Podasz mi numer tego przystojniaka?- Zapytała przesłodzonym głosem kiwając głową w kierunku Nate'a.

Wszystko we mnie zawrzało z negatywnych emocji. Nikt nie będzie się pytał o numer MOJEGO Nate'a. No może nie mojego, ale... Ugh! Nie!

- Jest zajęty. - Wysyczałam z jadem wyrywając rękę z uścisku.

Skierowałam się w kierunku stolika jednak przeszkodziła mi rękę otaczająca moją talię.

- Lubię jak jesteś zazdrosna, ale wcale nie musisz. - Wyszeptał dobrze znany mi głos. - Jestem cały twój. - I odszedł pozostawiając mnie w osłupieniu.

Na miękkich nogach podeszłam do stolika.

----

Hej, hej!

I jak?

Zapraszam na mój profil!

Gwiazdkujcie, komentujcie!

•Zostaw po sobie ślad! •

Wasza
Princess_of_asshole

💓💓💓💓💓💓

I hate you ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz