~53~

5.1K 229 29
                                    

Rose pov

- Może powinnaś zrobić test? - zaproponowała niepewnie Maddie, widząc jak nachylam się po raz kolejny nad muszlą klozetową.

- Jaki test? - zapytałam spanikowana, unosząc głowę i wycierając resztki wymiocin z ust. Fe. Przemyłam twarz i dokładnie przepłukałam jamę ustną. Nie, nie może jej chodzić o... Nie.

- No, test... Ciążowy - powiedziała cicho moja przyjaciółka, patrząc na mnie wystraszona. Zrobiłam wielkie oczy i gwałtownie cofnełam się w tył.

- Nie, to nie może być. Nie! - krzyknęłam, chaotycznie gestykulując rękami.

- Tak na wszelki wypadek - próbowała mnie uspokoić brunetka. Spojrzałam na nią sceptycznie, zagryzając dolną wargę. Brzuch bolał mnie niemiłosiernie, a mdłości cały czas mnie trzymały.

- Tak na wszelki wypadek - zgodziłam się cicho, kiwając ledwo zauważalnie głową. Znowu wstrząsnęły mną torsje, więc z prędkością światła odwróciłam się w kierunku muszli klozetowej i po raz kolejny zwróciłam zawartość mojego żałądka.

Po niecałej godzinie siedziałyśmy już w aucie dziewczyny i jechałyśmy do pobliskiej apteki. Ze zdenerwowania bawiłam się rąbkiem mojej bluzki i nieświadomie dotykałam mojego płaskiego brzucha. A jeśli...

- Jesteśmy - oznajmiła Maddie, odpinajac pas przy swoim siedzeniu i wychodząc z pojazdu. Powtórzyłam jej ruchy i już po chwili znajdowaliśmy się przy wejściu do budynku. Spojrzałam najpierw na niego, a później na przyjaciółkę. To tutaj rozstrzygną się losy mojej przyszłości. - Wchodzimy? - zapytała po chwili ciszy brunetka, widząc jak przyglądam się niepewnie wszystkiemu. Przestraszona kiwnełam głową, ruszając swoim ociężałym ciałem.

- Dzień dobry - przywitała nas ekspedientka, widząc nas w progu drzwi. Rozglądnełam się po pomieszczeniu, dostrzegając tylko dwie starsze panie, na co odetchnęłam z ulgą.

Podeszłam do lady i niepewnie się o nią oparłam. Z rozbieganym wzrokiem obserwowałam wszystko wokół, czując jak krew buzuje mi w żyłach, w zastraszającej prędkości.

- Dobry - burknełam cicho, powracając do oglądania leków. Słysząc znaczące chrząknięcie brunetki, przestraszona przeniosłam wzrok na młodą aptekarkę.

- Co podać? - zapytała miło z takim samym uśmiechem. Próbowałam go odwzajemnić, ale musiał wyjść tylko niemrawy uśmiech, ponieważ kobieta nieznacznie się skrzywiła.

- Poproszę - Przełknełam gule w gardle. - Test ciążowy - dodałam ciszej, nie patrząc na twarz ekspedientki.

- Taka młoda, a już dziecko - usłyszałam głos jakieś pani. Przestraszona zaczęłam się rozglądać, a dostrzegając w rogu dwie szepczące do siebie staruszki, spiełam się. - Może jeszcze nie wie czyje, dlatego tak się stresuję. - dodała druga, oblizując swoje zmarszczone usta, pomalowane na różowy kolor.

- Proszę nie plotkować - upomniała je kobieta za lada na co uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością. Ta posłała mi oczko i zaczęła szukać, jak myślę, mojego testu ciążowego. - Proszę - powiedziała, podając na ladę dwa opakowania. Zmarszczyłam brwi.

- Ale ja prosiłam tylko o jedno - zaprotestowałam,patrząc się na nią zdezorientowana.

- Na wszelki wypadek. Test może kłamać, a dwa... Już mniej - zapewniła, przysuwając do mnie testy. Z niechęcią za nie zapłaciłem i żegnając się z uprzejma panią, wyszłam z apteki idąc krok w krok z Maddie i nosząc w ręce lekki ciężar, który w moim sercu jak i umyśle odcisnął ogromne piętno.

I hate you ( W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now