~41~

6.9K 262 31
                                    

Nate pov

- Dzień dobry. Rezerwacja na nazwisko Cross. - powiedziałem, patrząc na mężczyznę który był w wieku studenckim. 23 latek zmierzył mnie rozbawionym wzrokiem, a gdy natrafił na Rose jego usta wygięły się w zadziornym uśmiechu, a usta rozbłysły figlarnym blaskiem. Zmroziłem go spojrzeniem i zacisnąłem szczękę. Chwyciłem blodnynke za rękę i na jego oczach pocałowana ją w usta.

No co?

Instynkt.

A weźcie się odpierdolcie, ona jest moja!

- Zapraszam - poinformował blondyneczek z wymuszonym uśmiechem, wskazując ręką na stolik w rogu sali. Wraz z Rose poszliśmy przodem, a kelner podążał tuż za nami. Słysząc dziwny szmer odwróciłem się. Dostrzegłem, że wzrok tego popaprańca jest na pupie mojej dziewczyny. Zszokowany otwarłam usta i z niedowierzaniem wpatrywałem się w jego parszywą gębę. Boże co za świnia. Nikt nie ma prawa patrzeć na seksowny tyłek mojej dziewczyny!

Tylko ja!

- To gdzie my mamy miejsce? - warknąłem na niego, zwracając tym samym jego uwagę. Uśmiechnęłam się do niego wrednie i ledwo powstrzymałem się do wystawienia w jego stronę środkowego palca.

No co? Ten Smród mnie wkurwia.

- Oczywiście - wysyczał, wskazując na stolik przed nami. Kiedy już sięgałem po oparcie krzesła, aby je odsunąć dla Rose ten fagas wyprzedził mnie! Ale kretyn! - Proszę, piękna - powiedział "uwodzicielsko" muskając wierzchem ręki jej delikatną dłoń. Złość zawrzała w żyłach i szukała ujścia. Przecież tak, kurwa nie można!

- Dziękuję - zachichotała słodko blondynka, siadając na krześle. Zgromiłem ją wzrokiem i wkurzony zająłem swoje miejsce. A weźcie się wszyscy pierdolcie.

- Czego pani sobie życzy? - zapytał, zapewne, szarmancko, uśmiechając się do niej delikatnie. Jak dla mnie było to obleśne, ale co ja wiem, kurwa?!

Blondynka odwzajemniła jego gest i zerknał na mnie kątem oka. Samozadowolenie wpłynęła na moją twarz i, nawet nie wiem co dokładnie mną kierowało, naprężylem swoje muskuły, aby pokazać jej, że to ja jestem lepszy od tego fagasa. Rose uniosła rozbawiona brwi, dostrzegając to i zachichotała słodko pod nosem. Zalała się delikatnym rumieńcem i skierowałam swój wzrok na menu restauracji.

- Poproszę spaghetti bolognese, a ty skarbie? - zwróciła się do mnie. Uśmiechnęłam się jak psychopata, dostrzegając na twarzy kelnera wściekłość.

Szach mat suko.

- To samo - odpowiedziałem ze sztucznym uśmiechem.

- Dobrze - warknął koleś. Zamknął z rozmachem notes i czym prędzej oddalił się od nas. Oboje popatrzeliśmy na siebie, a po chwili wybuchneliśmy cichym śmiechem.

- Co to było? Scena zazdrości, Nate? - zapytała po chwili Thompson, uśmiechając się do mnie delikatnie. Jej piękne, brązowe oczy odbijały światło padające z lampy na przeciwko, dzięki czemu wyglądały jakby iskrzyły się ze szczęścia.

- Możliwe. - odparłem zdawkowo, łapiąc niespodziewanie jej malutką dłoń w swoją dużą. Blondynka zarumieniła się aż po czubki włosów i próbowała zakryć to swoimi włosami. - Przecież mówiłem, że w czerwonym ci do twarzy. - przypomniałem, zaczesując lewą ręką kosmyk włosów za jej ucho. - I to kilka razy. Pamiętam jak Mc'donaldzie urządziłaś scenę zazdrości godną Oskara. - naśmiewalem się z niej rozbawiony.

- Przestań - rzuciła po chwili, uderzając mnie lekko swoją malutką pięścią.

***

I hate you ( W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now