~43~

6.8K 257 108
                                    

Rose pov

- Muahahaha - wybuchnęłam śmiechem, widząc jak Thomas ucieka z labiryntu.

- Frajer. Oszukiwał. - stwierdził Nate, obrażając się. Przewróciłam zirytowana oczami na jego zachowanie. Kto normalny nie lubi seri " Więzień labiryntu"?! Przecież to wygryw życia.

- Jak główny bohater filmu, mógł oszukiwać, idioto? - zapytałam zbulwersowana. Kocham Thomasa, a on tego nie rozumiem.

Ciota.

- Normalnie! - krzyknął, wyrzucając ręce do góry. Przewróciłam zirytowana oczami. - Musiał mieć w tym swoimi zmuntowanym mózgu jakiś chip, czy kurwa nie wiem, na przykład mapę! O, albo nadajnik, a ci ludzie co nim sterują to, ten wydają mu rozkazy i, no wiesz, ten, eee... - zaczął się jąkać, podczas tłumaczenia. Zachichotałam z jego nieporadności.

Głupiutki człowieczek.

- Ta, jasne, a świnie latają - parsknełam. Chłopak udał obrażoną minę i odwrócił się tyłem do mnie. Pokręciłem zrezygnowana głową, widząc to.

Co za słodziutki dzieciaczek.

Wpatrywałam się w jego plecy i wpadłam na genialny pomysł. Z chytrym uśmieszkiem, przejechałam swoimi długimi paznokciami, po jego umięśnionym ramieniu. Chłopak jak porażony prądem, odskoczył ode mnie z głośnym piskiem. Spojrzałam na niego rozbawiona, a kiedy się odwrócił, przybrałam minę niewiniątka i wpatrywałam się w paznokieć, który jeszcze przed chwilą był na jego skórze.

- O nie, nie, nie, kotku. Tak się nie bawimy. - powiedział z powagę, niespodziewanie doskakując do mnie. Pisnełam zaskoczona, czując jak jego grube dupsko spoczywa na moich chudziuteńkich udeczkach.

Chudziuteńkich, ta...

- P-prosze, prze-przepstań. N-nate,  j-ja j-już, p-przestań! - krzyczałam, wyrywając się spod jego cielska. Jego ręce błądziły po moim ciele, łaskocząc mnie, gdzie tylko popadnie.

- Daj buzi, to cię puszczę. - obiecał, nadstawiając swój lekko zarurzowiony policzek. Naburmuszyłam twarz, jednak zaczęłam się do niego przybliżać. Kiedy między moimi wargami, a jego policzkiem brakowało dosłownie kilka milimetrów, ten skurczybyk, w diametralnym tempie przekręcił twarz tak, że moje usta spotkały się z jego. Nate czując to, pogłębił pocałunek, uśmiechając się przy tym. Parsknełam cichutko, jednak poddałam mu się. Niespodziewanie poczułam jak ktoś mnie liże po policzku. Szybko odskoczyłam od bruneta, na co ten posłał mi zdezorientowane spojrzenie.

- Polizałeś mnie. - oskrżyłam go, osetencyjnie zmazując ręką obslinioną część ciała.

- To nie ja, to twój pies. - oznajmił rozbawiony, wskazując palcem na szczeniaczka bawiącego się kącie kanapy i przypatrującego się nam.

- Tyfon. - krzyknęliśmy chórem, karcącym tonem.

***

- Lalala - podśpiewywał pod nosem Nate, wymachując na wszystkie możliwe strony, naszymi splecionymi dłońmi. W drugiej ręce ja dzierżałam smycz od pieska, a on trzymał woreczek na jego kupy, który swoją drogą był już pełny.

Hehe, ja to się mam jednak dobrze.

- O baybe, baybe, baybe, uuuu - fałszował w kółko, śpiewając jakieś urowki znanych piosenek. Śmiałam się pod nosem, na jego starania.

Nie no, muszę go zapisać na jakiś konkurs.

- Już, skończ ten jazgot, skarbie. - powiedziałam, widząc jak przystępuje do kolejnej próby zaśpiewania, a raczej w jego wykonaniu zafałszowania, nieznanej mi piosenki.

I hate you ( W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now