Chwila Dla Niej

573 39 5
                                    

Lanteia w niemałym zamyśleniu powolnie przemierzała korytarz do swojej komnaty. W jej głowie ciągle był pocieszający ją król Mrocznej Puszczy. Wzbudził w niej jakieś dziwne i nieznane wcześniej uczucie. Czuła się jakoś dziwnie rozerwana, nie wiedziała czego dokładnie chce w obecnej chwili, ale jednak było jej miło. Przyjemne ciepło rozchodziło się w jej wnętrzu a gdy tylko pomyślała o Thranduilu na jej twarz przychodził delikatny uśmiech. Po jego pocieszeniu w ogrodzie poczuła coś do niego, jakiś rodzaj przywiązania i zrozumienia.

Otworzyła drzwi swojej komnaty i zobaczyła, że znajduje się w niej Evelyn, jej służąca obecnie poprawiała nakrycie łóżka. Gdy tylko zauważyła wejście królowej przerwała wykonywane obowiązki i dygnęła grzecznie. Lanteia uśmiechnęła się miło i podążyła w stronę fotela aby zaraz na nim usiąść. Na stoliku obok, w wazonie z leśnymi kwiatami wydzielającymi słodki zapach, czarnowłosa włożyła błękitną róże od króla.

- Widzę, że pracujesz Evelyn. - powiedziała czarnowłosa królowa poprawiając ułożenie swojej sukni na kolanach. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.

- Staram się być jak najlepsza. - odpowiedziała wycierając teraz dłonie o swój fartuch. 

- Tylko mi się nie przepracuj. - przyjaźnie rzuciła Czarna Róża. Między nimi zapadła cisza, którą przerwała Evelyn.

- Jak wyprawa? - zapytała zapewne aby podtrzymać rozmowę. Lanteia skrzywiła się nieco, co zauważyła służąca.

- Było w porządku do pewnego momentu. - odpowiedziała patrząc w bok. - Później znaleźliśmy dziwne stworzenie, które nas zaatakowało i jednocześnie coś mówiło. Ale tylko ja to słyszałam i teraz przyjaciele patrzą na mnie jak na jakąś dziwną osobę. W sumie to się chyba za bardzo nie pomylili... - mruknęła pod nosem ostatnie zdanie królowa. Pomimo tego, że z jednej strony przerażało ją to co się działo, to z drugiej zaczęło ją to bawić. Znalazła jakiś nowy rodzaj zwierzęcia, jego mowę rozumiała tylko ona a jej przyjaciele nie! Kupa zabawy!

- Dziwne stworzenie? - zapytała zaciekawiona zbliżając się w stronę swojej pani. Lanteia oparła swoją głowę o oparcie fotela. 

- Jakiś przerośnięty robal w rdzawym kolorze. Miał długie macki z kolcami. Znajome? - zapytała królowa obserwując twarz służącej, która najwyraźniej to zauważyła. Na swojej twarzy wymalowała istną konsternację.

- Jakoś nie bardzo. - odpowiedziała cicho Evelyn przyglądając się jakiemuś punktowi na podłodze. - A co takiego mówił? - zapytała zerkając na twarz królowej, u której pojawił się szeroki uśmiech na to pytanie. - Oczywiście, jeśli można wiedzieć. Wierzę ci pani w to, że coś słyszałaś nieważne co mówi reszta. - zadeklarowała sprawiając, że uśmiech na twarzy Lantei się zmniejszał. Nie tego królowa się po niej spodziewała.

- To miłe wiedzieć, że ktoś mi wierzy pomimo, że to wszystko brzmi dziwnie. - powiedziała po chwili przyciszonym tonem. - To coś powiedziało mi, że powstanie wraz z innymi na nowo, ale koniec i tak nadejdzie a ona nie będzie sobą. Te słowa są trochę niepokojące, ale jeszcze bardziej niepokoi mnie to, że tylko ja to rozpoznałam. - wyznała królowa marszcząc przy tym brwi. Jej myśli krążyły teraz wokół spotkanej i nietypowej istoty. Evelyn wydawała się być nagle zasmucona.

- To takie smutne... - powiedziała z lekkim przejęciem. Lanteia popatrzyła na nią zdziwiona i zaczęła się zastanawiać która część jej wypowiedzi zasmuciła Elfkę. 

- Dlaczego? - zapytała zaciekawiona. 

- Z twoich słów wynika, że rasa tych stworzeń odrodzi się a to oznacza, że kiedyś wyginęły. Mogły wymrzeć z przyczyn naturalnych a także przez działalność istot myślących. Być może ktoś dokonał wielkiego mordu na poprzednikach osobnika, którego spotkałaś. - wyjaśniła Elfka z zasmuceniem mówiąc swoje zdanie. Z jakiegoś powodu Lanteię poruszyły słowa Elfki i musiała przyznać, że miały sens.

Czarna RóżaWhere stories live. Discover now