Ratunek

754 61 4
                                    

Narrator pov.

Elfka Andriel, Człowiek Eradan i Krasnolud Farin przechadzali się korytarzami zamczyska Agandaura. Wszyscy troje byli zmęczeni, ale udało im się. Pokonali złego czarnoksiężnika. Dowiedzieli się od Orłów, że misja Drużyny Pierścienia, również się powiodła i to napawało dodatkowym szczęściem. Teraz pozostało im tylko przeszukanie tego okropnego miejsca i uwolnienie tych co przetrwali tortury. Smok Urgost już szukał sobie miejsca, w którym mógłby zasnąć.

Andriel rozejrzała się po dużym, ciemnym pomieszczeniu, do którego słońce nie miało dostępu. Jedynym oświetleniem były pochodnie umieszczone na ścianie. Elfka odważniej postawiła kroki do dalszej części komnaty.

- Ej! - Zwrócił na siebie uwagę Dunedain Eradan. Farin i Andriel popatrzyli na niego z uwagą. - Patrzcie tam! - Wskazał na miejsce w oddali strasznej komnaty.

Ujrzeli tam czarnowłosą kobietę przykutą ciężkimi łańcuchami do ściany. Można by rzec, że nie żyje, bo była pobrudzona, blada i zakrwawiona. Andriel automatycznie pobiegła w stronę ofiary. Podniosła delikatnie jej głowę do góry i oceniła stan. Była Strażniczką wiedzy Rivendell i niegdyś odbywała nauki u samego lorda Elronda, więc się znała. W sumie nie tylko na tym, bo umiała w znacznym stopniu posługiwać się magią a to nie lada wyczyn u Elfów.

Strażniczka Wiedzy odgarnęła włosy nieprzytomnej. Delikatnie przyłożyła swój kostur czubkiem do brzucha kobiety. Spowodowało to błysk błękitnego światła a także delikatne rozchylenie powiek u ofiary. Eradan i Farin zaciekawieni postacią, zbliżyli się do niej i Elfki.

Stało się coś niespodziewanego dla tamtej trójki. W oku pokrzywdzonej przez Agandaura kobiety nagle pojawił się dziki błysk. Zapewne pomyślała, że wrócił tamten potwór i z całej siły przyłożyła głową w twarz Andriel, która upadła niekontrolowanie na plecy. Czarnowłosa zaczęła niemiłosiernie szarpać się z łańcuchami i dwoma mężczyznami, którzy chcieli ją uspokoić po ataku.

- Zostawcie mnie w spokoju, wy sługusy Saurona! - Krzyknęła im w twarze. Farin, zaskoczony chwycił jej dłonie i przyszpilił do ściany. Eradan złapał jej twarz i zmusił do spojrzenia mu w oczy. W tym czasie Andriel podniosła się na nogi.

- Spójrz na mnie! - Powiedział ostro. - Czy nasza trójka choć trochę wygląda na jego sługusów? Uspokój się! - Starał się przemówić do niej. Kobieta zaprzestała wiercenia się i przyjrzała się przybyszom. Po chwili spojrzała na nich nieufnie.

- Skąd mam wiedzieć, że to nie jest kolejna iluzja utworzona przez Agandaura? - Zapytała zdenerwowana. Farin udowodnił pierwszy.

- Czujesz ból? - Zapytał spokojnie naciskając na jedną z jej niezagojonych ran. Ona syknęła z bólu. - To rzeczywistość. My jesteśmy prawdziwi. Agandaur już cię nie skrzywdzi, bo go pokonaliśmy. Sauron też upadł a pierścień został zniszczony. To koniec wojny. - Tłumaczył Krasnolud zyskując lekkie zaskoczenie u dwójki swoich przyjaciół. Jeszcze nie widzieli żeby Farin uspokajał kogoś o lekkim zachwianiu psychicznym.

Zniewolona kobieta patrzyła na nich w szoku.

- Agandaur nie żyje? - Pytała jakby siebie. - Sauron pokonany? - Prawie, że szeptała. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech, ukazujący rząd zębów. - To dobrze...

To było ostatnie co powiedziała, bo zaraz ponownie zwiesiła się jej głowa i straciła przytomność. Trójka przyjaciół popatrzyła znowu po sobie. Farin zdziwiony potrząsnął nieznajomą.

- Przynajmniej powiedz jak masz na imię... - Poprosił. Andriel jeszcze raz sprawdziła czy żyje.

- Po prostu znowu straciła przytomność. - Oceniła Elfka najwidoczniej zapominając o tym, że ta kobieta wcześniej ją uderzyła.

- Powinniśmy zabrać ją do Rivendell. I tak mamy tam lecieć, wraz z Orłami a oni na pewno nam pomogą. - Zaproponował Eradan. Jego towarzysze kiwnęli głowami twierdząco i rozpoczęli zdejmowanie łańcuchów. Człowiek zadbał o to aby nieznajoma kobieta opadła mu w ramiona a nie na zimną posadzkę.

Wiedząc, że już nikogo żywego i nie szalonego nie znajdą, podążyli do wyjścia z tego okropnego zamku. Kiedy znaleźli się na miejscu, w którym czekały trzy majestatyczne Orły, automatycznie do nich podeszli. Beleran patrzył zdradzając zdziwienie w oczach, na kobietę, którą trzymał Eradan. Wysoki Dunedain prosząco patrzył na Orła. 

- Pomożecie nam dostać się do Rivendell? Z wami będzie szybciej a ona nie jest w stanie sama się poruszać. - Poprosił podbródkiem wskazując na ranną kobietę. 

- Myślę, że możemy wyruszyć razem z wami jeszcze w ten jeden, ostatni lot. I pomóc tej biednej osobie. Kim ona jest? - Zapytał zainteresowany. Andriel pokiwała głową na boki.

- Ponownie straciła przytomność, zanim zdążyliśmy o to zapytać. Interesuje mnie jednak to..- Elfka wskazała znamię na obojczyku kobiety. Wszyscy zbliżyli się aby je ujrzeć.

- Czarna Róża? Tak jak w tych legendach i bajkach dla dzieci? Myślicie, że pochodzi ona z tego rodu? - Dopytywał się Farin stając na palcach aby je ujrzeć.

- Nie odpowiem ci na to pytanie i jedyna osoba, która może to zrobić to ona sama.- Odezwała się Andriel. Beleran spojrzał na towarzyszy.

- Wskakujcie na nas, nie mamy czasu do stracenia. - Powiedział z powagą.

Trójka przyjaciół wykonała polecenie, uprzednio usadzając tajemniczą kobietę na jednym Orle z Eradanem i polecieli w stronę Rivendell. Każdy był zainteresowany istotą znalezioną w twierdzy Agandaura. Zależało im, aby odpowiedziała na ich wszystkie pytania dotyczące innych światów.

***********************************************

Hejos w nexcie! Automatycznie po wstawieniu tego biorę się za pisanie innego rozdziału w innej książce. Jak ktoś zainteresowany Lokim to zapraszam i przepraszam za błędy, ale z części na część jest coraz lepiej. Chętnych zapraszam na profil. Tarcza!

Czarna RóżaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon