Problemy?

473 35 2
                                    

Lanteia starała się zagłębić w lekturze przypadkowej książki, którą wyciągnęła z regału niedaleko, ale ta jakoś nie wzbudzała w niej na razie zafascynowania. Mimo to zamierzała dać opowieści o parze elfich kochanków szansę. Przerzucała następne strony mając nadzieję, że akcja przybierze jakiegoś charakteru innego niż słodkie romansidło. Po jakimś czasie sfrustrowana nierealnością miłości jaka połączyła dwie główne postacie już na pierwszych stronach książki Lanteia, zamknęła ją tak aż to usłyszała. Zaraz potem ktoś zapukał do drzwi. Nie patrząc na nie krzyknęła coś szybko na pozwolenie wejścia a później zaczęła oglądać okładkę opowieści, którą trzymała w dłoniach.

Do jej komnaty kolejno zaczęli wchodzić: Aragorn, Legolas, Tauriel, Kili i Gimli. Królowa popatrzyła na nich z lekko podniesioną brwią, bo wyglądali jak skazańcy, co ją nawet trochę rozbawiło. 

- Lanteio... - zaczął mówić Legolas, ale coś mu nie szło. Czarnowłosa cieszyła się przynajmniej, że darowali sobie ukłony i próbują przejść do rzeczy. 

- Przyszliśmy ciebie przeprosić. - kontynuował Aragorn patrząc na nią. - Co do tego zajścia w Puszczy. Byliśmy zmieszani i zszokowani a ty musiałaś odebrać to jako strach przed tobą. Zapewniam jednak, że nie to mieliśmy na myśli. - powiedział gestykulując dłońmi. Reszta stała z tyłu albo obok i tylko kiwnięciami głowy potwierdzali słowa króla. Lanteia westchnęła patrząc w podłogę.

- To chyba ja was powinnam przeprosić. - odpowiedziała po chwili milczenia. - Po tym jak byłam więziona u Agandaura stałam się bardzo przewrażliwiona, nie mówiąc o tym, że wcześniej nie słynęłam z tego, że szybko o moje zaufanie. - dodała zmieszana. Na moment ponownie zapadła cisza.

- To już wszystko w porządku? - zapytał Kili patrząc na twarze towarzyszy. Kiedy wszyscy zaczęli potwierdzać on odetchnął. - To dobrze bo miałem dość tej spiny. - powiedział po chwili z uśmiechem.

- Nie tylko ty. - mruknął cicho Legolas ale i tak wszyscy go usłyszeli. Zwłaszcza Kili.

- Czy on się właśnie ze mną zgodził? - zapytał Krasnolud z uśmiechem na twarzy. Pytająco spojrzał w stronę Lanteii, która odpowiedziała mu uśmiechem i twierdzącym kiwnięciem głowy.

- Coś ci się zdawało. - zaprzeczał Leggi.

- Przyznałeś mi rację! Słyszałem! - podniecał się dalej Kili.

- Dobrze, że tamten temat mamy za sobą. - powiedziała Lanteia przerywając ich rozmowę. Aragorn spoważniał nagle i spojrzał w podłogę a jego nagła zmianę nastroju zauważyła właśnie królowa. - Wszystko w porządku? - zapytała zwracając jego uwagę.

- Tak myślę... Spotkaliśmy tę tajemniczą istotę i nic o niej nie wiemy. A co jeśli czeka nas nowe zagrożenie? - podzielił się swoimi obawami. W międzyczasie wszyscy znaleźli sobie miejsce do siedzenia w całej komnacie Lanteii.

- A jeśli to nawet nie było z tego świata? - dodał Gimli nie pocieszając tym króla Gondoru.

- Jest spore prawdopodobieństwo, że to nie pochodzi z tego świata, to by wyjaśniało skąd mogłabym kojarzyć tę istotę. Na wszystkich zamieszkanych plantach są pewnego rodzaju... Dziury prowadzące na inne światy. Jeśli to zwierzę to prawdopodobnie bezmyślnie i nieświadomie weszło w jedną z nich. Te dziury wyglądają jak reszta otoczenia i niełatwo je odkryć. - opowiedziała królowa. - Myślę, że powinieneś zacząć się tym martwić dopiero gdybyśmy napotkali ich więcej. - dodała widząc, że mina Aragorna pozostała zmartwiona.

- Na pewno masz rację, tylko... Moja żona Arwena jest teraz w ciąży i chciałbym żeby teraz miała spokojne życie, tak samo jak moje dziecko w przyszłości. - powiedział po chwili. Czarnowłosa posłała mu pocieszający uśmiech.

Czarna RóżaWhere stories live. Discover now