Kiedy nadzieja znika

483 43 14
                                    

Cała grupa przyjaciół Legolasa siedziała razem w królewskim ogrodzie. Panowała bardzo przyjemna atmosfera wypełniona chichotami, krzykami i rozmowami wszystkich osób. Lanteia zajmowała miejsce na kamiennej ławeczce, za którą rosły krzewy róż. To otoczenie przywodziło wspomnienie Thranduila zrywającego jeden z ładniejszych pąków i dającego kwiat dla niej. W tamtym momencie okazał jej wsparcie po incydencie w lesie. To była miła myśl sprawiająca, że królowa czuła przyjemne ciepło w sercu.

Nie pierwszy raz Lanteia zamyśliła się w towarzystwie. To zostało zauważone przez Tauriel siedzącą na trawie i rozczesującą grzebieniem swoje włosy. Tym razem rozpuściła swoje sploty i dała włosom swobodnie się układać co dodawało jej romantycznego wyrazu w twierdzeniu królowej.

- Znowu nam odpływasz Lanteio. Coś się stało? - Elfka zwróciła na siebie uwagę tak aby nie przerywać mężczyznom rozmowy na temat swoich broni. Lanteia uświadomiła sobie, że znowu za mocno dała się ponieść myślom. W głębi skarciła siebie za to.

- Wszystko dobrze. - odpowiedziała tym razem nie chcąc rozmawiać z Tauriel. Jakoś nie miała ochoty na zwierzenia i plus to, że ciągle nie ufała Elfce w pełni. Podejrzewała jednak, że rudowłosa nie odpuści i w końcu zada te nurtujące ją pytanie.

- Czy on zaprząta ci myśli? - zapytała ciszej podkreślając drugie słowo. Jednocześnie podsunęła się bliżej tak, że siedziała na trawie po prawej stronie ławki aby jeszcze bardziej ograniczyć słyszalność ich rozmowy.

- Może. - Lanteia chwilę milczała zanim cokolwiek powiedziała. Unikała też kontaktu wzrokowego z Tauriel, bo szykowało się niekomfortowe przesłuchanie na temat jej obiektu westchnień. Kobiety nie wiedziały, że ich rozmowie przysłuchiwał się już Legolas na tyle ile było to możliwe. Wiedział, że to nieodpowiednie ale chciał wyciągnąć jak najwięcej na korzyść ojca. Siedział w niekorzystnej pozycji na gałęzi drzewa rosnącego kilka metrów odstępu od Lanteii i Tauriel. Nie byłby to problem dzięki zmysłom Legolasa, ale ciche rozmowy kobiet zagłuszane były głośnymi mężczyzn. Jego twarz przybrała przyjazny uśmiech a oczy skupiły się na trawie pomiędzy innymi osobami. Słuch skupiał się jednak na kobietach.

- Kto to może być? - zapytała Elfka oczekując, że królowa zdradzi jej imię albo przynajmniej da jakieś wskazówki. Nic jednak nie usłyszała, więc Tauriel postanowiła przejąć inicjatywę. - Znam go? - zapytała przyglądając się zmianom w mimice przyjaciółki. Jej twarz pozostawała kamienna chociaż oczy wydawały się być albo znudzone albo rozmarzone. To było ciężkie do rozróżnienia.

- Daj sobie spokój. - odpowiedziała Lanteia czując się trochę osaczona. Nie zamierzała dzielić się informacjami na temat Thranduila bo bystra i ciekawska Elfka mogłaby szybko dojść do tego, że to o niego chodzi. Tauriel nie chciała się jednak poddawać i dalej naciskała czarnowłosą przyjaciółkę.

- A jest wysoko urodzony? - zapytała mając nadzieję, że przynajmniej na to odpowie królowa. Lanteia uznała, że to pytanie jest jeszcze gorsze, bo gdyby odpowiedziała "tak" to prawdopodobnie Thranduil będzie pierwszą osobą, o której pomyśli Elfka. W końcu on jest królem a ona królową, oboje na tej samej pozycji i oboje samotni. Doskonałe partie dla siebie nawzajem jeśli mieliby brać ślub z rozsądku. Dwa królestwa stałyby się jednością i wzrosłaby ich wartość i ważność. Politycznie zapowiadało się idealnie, ale między nimi prywatnie już inaczej. Nie byłoby dobrze gdyby Thranduil nie odwzajemniał jej uczucia nawet jeśli to jej brakowało w tym temacie pewności. Nie chciała tego dla siebie ani dla niego.

- Nic ci nie powiem. - zapewniła twardo teraz spoglądając na twarz przyjaciółki. Elfka jednak się nie zniechęciła.

- A powiesz chociaż jak on wygląda? - jej ciekawska natura zaczęła w końcu imponować królowej. Zazwyczaj jeśli w Wiecznozimie mówiła komuś, że na coś nie odpowie to tamta osoba dawała sobie spokój. To musiało być coś z tą przyjaźnią. Lanteia wyraźnie mówiła Elfce, że ma zwracać się do niej po imieniu i żeby darowała sobie oficjalność względem niej. Dodatkowo królowa obroniła ją przed grupą tych wrednych Elfów i po tym tak naprawdę objawiła się przyjaźń i lojalność. Teraz Tauriel nie mając ograniczających ją zasad najwidoczniej wzięła sobie do serca to, że ma traktować królową na równi ze sobą. A to znaczy, że będzie zadawać jeszcze więcej pytań. Przyjaźń bywa ciężka.

Czarna RóżaWhere stories live. Discover now