Zapach Mięty

345 35 17
                                    

Lanteia raz jeszcze przyszła jako pierwsza do sali. Przez głowę przeszło jej, że z całej świty władców to ona jest najbardziej odpowiedzialna i chętna do zaczęcia współpracy. Inni wydawali się czekać aż ktoś przyjdzie do nich a nie na odwrót. Królowa chciała pójść w stronę miejsca pracy Ontarisa aby zabić czas małą rozmową, ale właśnie stamtąd akurat teraz wyszedł Thranduil. Niemalże od razu król podążył w jej stronę. Miał na sobie ciemny płaszcz ze srebrnym wzorem przypominającym szron osiadający na szybach zimą. Jego dolna część podszyta była czerwonym materiałem. Król nosił jeszcze pod nim czarną szatę sięgającą podłogi a u jego boku wisiał miecz.

Czarna Róża przypatrywała się jego twarzy szukając na niej jakiejkolwiek skazy. Po wiadomości o jego bliznach ciężko było dla niej zachować granicę pomiędzy normalnym patrzeniem a natrętnym gapieniem się.

- Widzę, że jesteś pilna jeśli chodzi o te spotkania, królowo. - zaczął mówić Thranduil starając się nie skupiać za mocno na dzisiejszym stroju Lanteii. Co to za pomysł żeby nacinać wzdłuż gorset? - Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej po wczorajszym wieczorze. - powiedział dosyć oficjalnie. Królowa odwróciła wzrok od jego twarzy aby po chwili utkwić go gdzieś w pobliżu.

- Już jest w porządku, dziękuję. - odpowiedziała grzecznie. Następnie popatrzyła na Thranduila z lekką sugestią w oczach. - Byłoby jeszcze lepiej gdybym wiedziała wcześniej o tej plamie na moim nosie, zanim przeszłam z nią przez pałac. - dodała splatając jej dłonie ze sobą. Lanteia zauważyła, że w oczach jej rozmówcy zabłysły iskierki rozbawienia, chociaż jego twarz tego nie wyrażała.

- Nie było czego się wstydzić. - stwierdził król spokojnie, chociaż w środku odczuł ponowne rozbawienie jej postawą. Po raz kolejny Czarna Róża uczepiła się go za tamtą sytuację. - Każdemu zdarza się wpaść na kwiat laeny, a zwłaszcza często przytrafia się to małym dzieciom. - ta mała zaczepka wywołała uśmieszek na jego twarzy. Lanteia też się uśmiechnęła, ale to był raczej sarkastyczny sposób.

- Pilnuj królu swoich kwiatków bo pewnego ranka obudzisz się wokół nich. - rzuciła czekając na to co teraz odpowie Thranduil. Nie musiała czekać długo, bo Elf najwidoczniej miał dziś humor na żarciki. Co w jego przypadku jest czymś szczególnym.

- Czekam na moment, w którym włamiesz się do mojej komnaty aby je rozłożyć na moim łożu, pani. - Thranduil czuł się wyjątkowo komfortowo wypowiadając te słowa. Oboje nadal używali grzecznych zwrotów, ale żadne z nich nie czuło bariery zatrzymującej dalszy ciąg rozmowy. I żadne nie chciało tej bariery stawiać.

- Może przyjdę skoro nie masz nic przeciwko. - Lanteia zmieniła ton głosu na trochę cichszy tak aby był on dostępny tylko dla Elfa. Pomiędzy nimi zapadła sugestywna cisza. Zarówno Thranduil jak i Czarna Róża mieli na twarzach delikatne uśmiechy. Wyglądało to trochę jak jakiś niewinny flirt pary, ale władców. - Niestety, przyjemności zostawia się na później. - przerwała ciszę królowa tym razem z nutką uwodzenia w głosie. - Teraz pójdę się czegoś napić, a ty królu nie oddalaj się za mocno, bo chciałabym spędzić z tobą trochę czasu podczas tych obrad. - dodała czarnowłosa powolnym krokiem mijając Thranduila.

- Jestem cierpliwy, mogę zaczekać. - odpowiedział spokojnym ale wyraźnym głosem Leśny Król jeszcze przez moment śledząc wzrokiem za kobietą. Przez chwilę zastanowił się czy sam nie powinien iść się czegoś napić, taki nagle rozgrzany się poczuł. Cóż to za swobodna rozmowa była? To na pewno nie pomoże podczas tych obrad. Czy Lanteia czuła się tak samo jak on? Bo jeśli tak to może powinien utrzymać teraz dystans pomiędzy nimi, aby dać sobie nawzajem czas na uspokojenie myśli. Zwłaszcza jeśli Lanteia chciała jeszcze rozmawiać z nim o poważniejszych sprawach. Bo to miała na myśli, prawda?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 19, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czarna RóżaWhere stories live. Discover now