Rady Od Syna

495 37 7
                                    

Thranduil i Legolas patrzyli jak Lanteia, wraz z Ferenem odchodzili w stronę pałacu aby ten mógł ją zaprowadzić do koszar. Książę po chwili wrócił wzrokiem do swojego ojca, na którego twarzy malowała się niespotykana wcześniej u niego mina. Leggi nie wiedział dokładnie czy król jest zdenerwowany, zazdrosny czy może po prostu chce zamordować biednego Ferena. Im dłużej się w niego wpatrywał i nad tym zastanawiał, tym większy uśmiech pojawiał się na jego twarzy. W końcu nie wytrzymał i zaczął się śmiać odwracając uwagę władcy od odchodzącej dwójki i powodując zagubienie na jego twarzy.

- Co cię tak śmieszy? - zapytał w końcu Thranduil obserwując nagły napad śmiechu u syna. Dawno już nie widział żeby Legolas aż tak mocno był czymś rozbawiony. Bardziej jednak interesowało go co tak rozśmieszyło młodszego Elfa.

- Po prostu... - Leggi zachichotał znowu. - Ty i cała ta sytuacja. - odpowiedział zadziwiając jeszcze bardziej swojego ojca. Zaczął szukać momentu zabawnego we wspomnieniach wcześniejszej chwili, ale nic nie przyszło mu do głowy.

- Możesz mi wytłumaczyć? - zapytał król przypatrując się uśmiechowi na twarzy syna i pojawiającym się na niej rumieńcom. Nie wiedział jednak czy to przez zaciesz czy przez niezręczność.

- A naprawdę chcesz to wiedzieć? - zapytał się czekając aż będzie mógł opowiedzieć ojcu o czym on teraz myśli. Thranduil kiwnął głową twierdząco. - No więc w trakcie rozmowy zaobserwowałem pewne zachowania z twojej strony. Prawdopodobnie tego nie wiesz, ale zachowywałeś się tak jakbyś był... Zazdrosny. Usilnie próbowałeś odgonić Ferena od Lantei co chwilę obdarzając go spojrzeniem chęci mordu dotąd aż ona sama nie powiedziała, że pójdzie z kapitanem. - odpowiedział Legolas z uśmiechem przyglądając się swojemu ojcowi. Ten z kolei zaczął się zastanawiać nad tym co usłyszał i musiał przyznać, że coś w tym wszystkim jest. Gdzieś jego podświadomość sama mówiła mu, że to jest jego zadanie odprowadzić Lanteię na miejsce, które ona wskazała.

- Chyba nie mogę zaprzeczyć... - mruknął cicho król patrząc na kępę złocieni w pobliżu. Jakoś nie mógł patrzeć synowi w twarz po tym co usłyszał. Ponownie usłyszał śmiech Legolasa i to go jakoś poddenerwowało. - Czemu się śmiejesz? Nie ma w tym nic zabawnego. - pretensjonalnie mówił, bo jemu nie było do śmiechu. 

- Jeszcze nigdy nie widziałem ciebie tak bezradnego. - odpowiedział Leggi stale się uśmiechając ciepło do ojca. 

- Dziękuję za wsparcie. - odrzekł Thranduil bez emocji w głosie. - Co powinienem zrobić? - zapytał mając nadzieję, że syn odpowie mu na to pytanie żeby łatwiej mu było zrozumieć co czuje gdy w jego myślach pojawia się królowa Wiecznozimy. Nie znał tego uczucia. Było inne, obce i pomimo nieznanej mu wcześniej przyjemności, którą dawało, to jednocześnie też przerażające i niepewne.

- Nie wiem. - odpowiedział młodszy Elf krzyżując ręce na piersi. Król pokręcił głową z politowaniem.

- Co ja bym bez ciebie zrobił? - zapytał Thranduil nie szczędząc sarkazmu w głosie. Leggi na powrót uśmiechnął się ciepło. - Może powinienem z nią porozmawiać o uczuciach? - zastanawiał się król głośno i jego syn znowu spoważniał.

- Nie. - zabronił pewnym głosem. Władca Mrocznej Puszczy zdziwił się na to jedno słowo, więc Leggi postanowił wytłumaczyć. - Rozmawiałem z nią o jej uczuciach do ciebie zanim przyszedłeś i powiedziała mi, że... Nie jest tobą zainteresowana. - prawie dramatycznie wyznał książę. 

Tak naprawdę Lanteia nie ujęła tego w taki sposób, bo w końcu sama zapytała się Leggiego czy może spróbować czegoś z jego ojcem, ale ostatecznie zrezygnowała. Młody Elf był teraz trochę rozerwany w środku, bo jeśli Thranduil naprawdę coś poczuł do królowej Wiecznozimy a ona tego nie odwzajemnia, to będzie źle. Nie chciałby patrzeć na cierpienie ojca mającego tyle lat, dopiero teraz znajdującego miłość życia, ale nie odwzajemnioną. Król i tak w życiu się już dużo nacierpiał, więc chyba zasługuje na trochę szczęścia, które mógłby dostać u boku przybyszki z innego świata. Żeby ona tylko żartowała z tym zrezygnowaniem...

Czarna RóżaWhere stories live. Discover now