Ukochana Ontarisa

469 32 4
                                    

Lanteia szybkim krokiem wracała do swojej komnaty nie zwracając uwagi na to czy idzie używając swoich wyćwiczonych ruchów. Po tej rozmowie z królem miała poważne wątpliwości czy aby na pewno chciała żeby to on został jej mężem? Była rozerwana w środku. Odnosiła wrażenie, że się na nim zawiodła, bo zachowywał się wobec niej jak... Drań. Po prostu typowy, męski drań. Legolas miał rację mówiąc, że jego ojciec jest różny a ona teraz miała sobie za złe, że pozwoliła sobie na zbyt wiele względem Thranduila. A miała nadzieję, że on nie jest taki jak mówią... Nie wiedziała jak to się potoczy i próbowała oczyścić głowę z myśli o nim i zająć się czymś pożytecznym. Gdzieś jednak w głębi duszy miała nadzieję na to, że wszystko się pomiędzy nimi naprostuje.

W końcu weszła do swojej komnaty aby zająć się dokumentami z Wiecznozimy. Na miejscu zobaczyła trzy osoby i były to Evelyn, Natiel i Ontaris. Naprawdę szybko się zjawili a znając ich Ontaris pewnie użył zaklęcia teleportacji do królestwa i taka była ich podróż. Lanteia uśmiechnęła się widząc twarze przyjaciół z jej królestwa, którzy automatycznie się jej ukłonili wiedząc nawet, że ona próbuje ich powstrzymywać już od jakiegoś czasu.

- Miałam nadzieję, że już wróciliście. - powiedziała od razu z uśmiechem. - Jak podróż? Były jakieś trudności? - zapytała zbliżając się do nich. Jej przyjaciółka Natiel postanowiła odpowiedzieć pierwsza.

- Nic rażąco wielkiego. - oczy Elfki mówiły, że ma ona na myśli tajemniczą kreaturę z Mrocznej Puszczy. 

- I tak nie mielibyśmy problemów. Użyliśmy teleportu.- dopowiedział Ontaris z firmowym uśmiechem cwaniaczka. Lanteia pamiętała o zadaniu jakie miała mu przydzielić i zamierzała mu to zlecić dopiero jak znajdą się sami bez Evelyn. Do pewnego stopnia jej oczywiście ufała, ale nie na tyle żeby miała wiedzieć, że zleca Ontarisowi brudną robotę.

- Evelyn? - powiedziała do dziewczyny stojącej bardziej na uboczu. Dla niej też miała zadanie. - Jestem nowa w Mrocznej Puszczy i chciałabym dowiedzieć się więcej o tym miejscu. Mogłabyś poszukać jakichś książek z informacjami o historii, ciekawych miejscach, rodzinie królewskiej i o innych takich? - poprosiła z przyjaznym uśmiechem. Tak naprawdę nie obchodziły ją miejsca i historia, a rodzina królewska. Dokładniej Thranduil i musiała wiedzieć o nim wszystko co jest ujawnione, mniej znane i ukryte. Do drugiego i trzeciego zatrudni Ontarisa.

- Oczywiście, pani. - potwierdziła miłym głosem. - Chcesz żebym zrobiła to teraz? - dopytała się zbliżając się w jej stronę. Lanteia udała, że się zastanawia a tak naprawdę od razu znała odpowiedź. Po prostu chciała dyskretnie spławić służącą żeby obie miały korzyści.

- Może... Znajdź co możesz dzisiaj i przynieś mi je na jutro a reszta dzisiejszego wieczora po tym zadaniu zostanie dla ciebie. - zaproponowała chcąc brzmieć przekonująco. Nawet nie musiała się za mocno starać, bo dziewczyna od razu przystała na tę propozycję.

- Byłoby wspaniale, bo miałam się zająć paroma sprawami. - powiedziała patrząc na swoją panią. - To ja już biorę się do pracy i na jutro przyniosę ci wszystko co znajdę. - dodała idąc w stronę drzwi. - Dobranoc! - pożegnała się otwierając drzwi i znikając za nimi gdy tylko każdy z obecnych coś jej odpowiedział. Ontaris zachichotał gdy tylko tamta opuściła komnatę.

- Podziwiam twoje zdolności aktorskie, Lanteio. - powiedział teraz wygodnie rozsiadając się w fotelu w pobliżu. Natiel wybrała brzeg łóżka tuż obok królowej, która chwilę później też tam usiadła.

- Dziękuję, ale ja naprawdę byłam miła. - odpowiedziała z trochę sztucznym uśmiechem. Mężczyzna przeczesał dłonią swoje włosy w kolorze ciemnego blondu i przeciągnął się.

Czarna RóżaWhere stories live. Discover now