Rozdział 5. Muzyczka w windzie

249 33 5
                                    

   Może to, co robił, było bez sensu. Może "geniusz", o którym myślał ledwie kilka minut temu, w rzeczywistości był zwykłą głupotą, każącą mu robić niedorzeczne rzeczy. Może wszystko, co zrobił tego dnia było niedorzeczne. A może to on był jedyną logiczną rzeczą pośród niedorzeczności tego świata?

   Kiedy tak szedł za Kageyamą, milion podobnych myśli krążyło mu po głowie. I choć wiele z nich ostatecznie mówiło mu, że jego pomysł jest pozbawiony sensu, wciąż szedł. Ostrożnie, krok za krokiem, czasem nieco niepewnie – ale ciągle naprzód. Ta powolność najwyraźniej wyszła mu na dobre, bo Tobio nie zorientował się, że ktoś za nim podąża. Szedł, nie oglądając się za siebie, zmierzając nie wiadomo dokąd.

   Ciekawe, gdzie mieszka Tobio – przemknęło Oikawie przez myśl. Jak się nad tym głębiej zastanowił, doszedł do wniosku, że przez większość czasu miał Kageyamę zupełnie gdzieś lub też bardzo chciał go zmiażdżyć na boisku, a teraz gdy ten mógł mu pomóc, od razu poszedł za nim, jak głodny pies za jedzeniem. Czy to znaczyło, że tak naprawdę w duchu, gdzieś bardzo głęboko, czuł do niego jakąś cienką nić sympatii?

   Zmarszczył brwi, wchodząc za Kageyamą do jakiegoś wieżowca.

   Nie – poprawił sam siebie w myślach. – Jestem po prostu złym człowiekiem.

   Ta wersja podobała mu się o wiele bardziej niż fakt, że mógłby kiedykolwiek lubić Tobio.

   Oikawa przezornie zatrzymał się na parterze, a potem obserwował, jak Kageyama wchodzi do windy. Kiedy drzwi zamknęły się za nim z cichym sygnałem oznajmiającym odjazd, wlepił wzrok w czerwone cyferki nad metalowymi drzwiami. Przeskakiwały powoli, jedna po drugiej wpływając na wyświetlacz, zupełnie jakby przemieszczały się razem z windą. Potem nagle zatrzymały się na cyfrze "9", a po klatce poniosło się ciche echo odgłosu otwieranych drzwi. Więc mieszkał na dziewiątym piętrze! To już coś.

   Tōru poprawił swoją torbę na ramieniu i przywołał windę z powrotem na parter. Czekał chwilę, ponownie wpatrując się w błyszczący czerwienią wyświetlacz, aż w końcu drzwi otworzyły się przed nim, ukazując jasne wnętrze windy. Jej tylna ściana niemal w całości była ogromnym lustrem, które odbiło dosyć żałosną twarz Oikawy. Tōru uśmiechnął się lekko, odbicie odpowiedziało mu tym samym. Wszedł do środka i wcisnął mały okrągły guzik z podświetloną na niebiesko dziewiątką. Drzwi zamknęły się, winda ruszyła w górę, a z głośników umieszczonych nie wiadomo gdzie popłynęła jakaś rytmiczna muzyczka.

   Oikawa uniósł z uznaniem brwi, a potem zaczął się kiwać do rytmu, jednocześnie przypominając sobie pewną sytuację z wakacji, która miała miejsce właśnie w windzie.

   Nie pamiętał dokładnie, czy było to w zeszłym roku, czy może dwa lata temu, ale zatrzymali się wówczas po drodze w jakimś hotelu. Akurat wtedy z okazji, której Oikawa za Chiny nie potrafił sobie przypomnieć, odbywała się tam impreza, dyskoteka, czy jakkolwiek można by to nazwać. W każdym razie wszyscy goście owego hotelu byli na nią zaproszeni, a Tōru i Hajime nie zamierzali przepuścić okazji. Znaczy Hajime zamierzał, ale Oikawa robił wszystko, żeby zgodził się pójść tam choć na chwilę.

   Kiedy jakoś około godziny dwudziestej pierwszej, Tōru zamknął się w łazience, stwierdzając, że i tak nie ma nic lepszego do roboty, Iwaizumi nie wytrzymał i kazał mu się zbierać. Niecałe dziesięć minut później byli już na dole, gdzie ludzie już całkiem dobrze się bawili. Oikawa od razu odzyskał humor, za to Iwaizumi dobitnie zaznaczył mu, że posiedzą tam najwyżej z godzinę, a potem wracają do pokoju. Tōru zgodził się całkiem entuzjastycznie i pociągnął go w wir tańców i śpiewów, w falę ludzi i muzyki oraz w ogrom różnych przystawek i drinków. Sala była duża, ale ilość osób na niej się bawiących sprawiała, że wydawała się wręcz ciasna. Ciemność mieszała się z kolorowymi światłami, z łatwością wprawiając gości w imprezowy nastrój. Oikawa był z siebie niezwykle zadowolony, że udało mu się przekonać Hajime, bo chyba nie darowałby sobie, gdyby nie przyszedł tam przynajmniej na tę chwilę, którą zapowiedział mu Iwaizumi. Obaj bawili się naprawdę dobrze, aczkolwiek Tōru od samego początku nieco żałował, że zostaną tam tylko godzinę.

Ostatni dzień bez ciebie || OiIwa ||Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ