Rozdział 16. Ocalone zdjęcie

172 26 1
                                    

   Iwaizumi stał bez ruchu. Zdawało mu się, że wiatr, który dostał się nawet do tego ślepego zaułka, jest zimniejszy niż wcześniej. Nie docierały tam światła ulicznych latarni, wszystko tonęło w czerni. Widział jedynie zarys starego śmietnika stojącego pod ścianą.

   Gdyby coś takiego przytrafiło mu się w jakimkolwiek innym miejscu, zignorowałby człowieka, który go zaczepił, i poszedł dalej, jak gdyby nigdy nic. Tylko że tutaj nie miał dokąd. Chcąc nie chcąc, odwrócił się powoli. Stojący przed nim mężczyzna miał na sobie długie spodnie i bluzę albo lekką kurtkę. Na głowie jaśniejszą od całej reszty czapkę. Połowę twarzy przysłaniała mu ciemna broda. Więcej Iwaizumi nie był w stanie dostrzec w ciemnościach, lecz bardziej skupił się na tym, że przybysz zagradzał jedyne wyjście z uliczki. Wziął głęboki oddech.

   – Pytałem, czy się zgubiłeś – powtórzył mężczyzna tonem nieco bardziej natarczywym niż poprzednio, jednak głos miał wciąż tak samo zachrypnięty.

   – Nie, ja tylko... – Hajime urwał, myśląc gorączkowo. Mężczyzna był od niego wyższy i z pewnością bardziej barczysty. Iwaizumi jednak mógł się pochwalić całkiem niezłą szybkością i siłą, na którą być może nie wyglądał. Czy zdążyłby przebiec obok niego, zanim tamten by się zorientował? A jeśli by go złapał, czy byłby w stanie się z nim rozprawić?

   – Ty tylko? – przedrzeźnił go. – Ty tylko co?

   – Właściwie, to już się miałem zbierać – odparł Iwaizumi spokojnie. Dotarło do niego, że od razu powinien był zgrywać pewnego siebie. Istniała sporo szansa, że wtedy już dawno szedłby do domu, a tymczasem dał osiłkowi do zrozumienia, że faktycznie się zgubił. Chociaż "zgubił" to zbyt wiele powiedziane – po prostu skręcił w nie tę uliczkę, co trzeba. Zdziwiło go to, a to zdziwienie mężczyzna najwyraźniej odczytał jako strach.

   A tymi, co się boją, manipulować jest znacznie łatwiej.

   – Naprawdę? A niby dokąd? – Postąpił dwa kroki naprzód. Iwaizumi wysilił całą wolę, by się o tyle nie cofnąć.

   – A to chyba nie twój interes – rzucił drwiąco i nawet zdobył się na pozbawiony radości uśmiech.

   Jednak mężczyzna najwyraźniej nie był z tych, których łatwo nastraszyć. Hajime zdał sobie sprawę, że popełnił błąd, o sekundę za późno. Dwie duże dłonie złapały go za koszulkę i z impetem przycisnęły do ceglanej ściany. Iwaizumiemu zabrakło tchu.

   – Z tych odważnych jesteś, co? – zapytał osiłek, zbliżając swoją twarz do jego twarzy. Dopiero wtedy Iwaizumi poczuł zapach alkoholu, potu i dymu papierosowego. Kaszlnął cicho; mężczyzna nie zwrócił na to uwagi. – Normalnie wziąłbym wszystko, co masz, i zostawił cię w spokoju, ale mnie wkurzyłeś. Oddawaj portfel! – Jedną ręką wciąż przytrzymując go przy ścianie i przy okazji podduszając lekko, żeby nie zachciało mu się uciec, zaczął grzebać w kieszeniach jego spodni. Nie było tam wiele rzeczy, więc od razu znalazł telefon, klucze i portfel. Właściwie jedyne, co Iwaizumi wziął z domu.

   Potem, bez żadnych zbędnych ceregieli, uderzył Hajime pięścią w brzuch, tak że Iwaizumi bez tchu osunął się po ścianie. Kiedy już złapał oddech, ziemia wydała mu się nagle przyjemnie chłodna. Zastanawiał się, czy w ogóle jest sens z niej wstawać.

   – No, proszę – mruknął złodziej, podzwaniając kluczami. – Wejdziesz bez tego do domu? – zapytał, po czym odszedł parę kroków i cały czas patrząc na Iwaizumiego, wrzucił klucze do pobliskiej kratki kanałowej. – Mam nadzieję, że nie.

   Hajime zacisnął zęby. Nawet gdyby się podniósł, mężczyzna powaliłby go z powrotem, zanim zdążyłby zrobić choćby krok. Zły pomysł.

Ostatni dzień bez ciebie || OiIwa ||Where stories live. Discover now