Rozdział 20. Pech i fryzjer

166 25 24
                                    

   – Ale jak to go nie ma?! – zawołał ze złością Iwaizumi. – Mówiłeś przecież, że jest na każdym treningu!

   – N-no, ale akurat dzisiaj go nie ma... – Higo zmieszał się nieco, widząc, że Hajime ledwie nad sobą panuje. Zwłaszcza że on przecież nie miał wpływu na to, że Oikawa nie mógł dzisiaj przyjść. Zadzwonił do niego dzisiaj rano, oznajmiając, że się nie pojawi ze względu na jakąś "ważną sprawę". Higo nie dopytywał, o co chodziło, bo i nie należało to do jego obowiązków, ale gdy tak teraz patrzył na Iwaizumiego, naprawdę tego żałował. Może powiedzenie Hajime, co takiego miał do załatwienia Tōru, ostudziłoby nieco jego gniew.

   – Przykro mi, Iwahara – zaczął pojednawczo.

   – Nazywam się Iwaizumi – przerwał mu Hajime, starając się uspokoić myśli.

   – Naprawdę? – zdziwił się Higo. – A wyglądasz bardziej na Iwaharę.

   Iwaizumiemu brew zadrgała niebezpiecznie, ale kapitan najwyraźniej tego nie zauważył i zupełnie niezrażony faktem, że znów przekręcił czyjeś nazwisko, ciągnął dalej:

   – Niestety nie wiem, co miał dzisiaj do załatwienia. Gdybym wiedział, na pewno bym ci powiedział... Może zadzwoń do niego i sam się dowiedz – zastanowił się nagle. Właśnie, przecież oni byli chyba przyjaciółmi, więc Iwaizumi musiał mieć numer jego telefonu...

   – Higo – odezwał się Iwaizumi poważnie. Że też wcześniej o tym nie pomyślał. – Pożyczysz mi swój telefon? – zapytał z napięciem, łapiąc kapitana za ramiona. Ten spojrzał z uwagą na cienie pod jego oczami i nutę szaleństwa w oczach.

   – Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej.

   – Świetnie się czuję – odparł Hajime, nie mając zamiaru wspominać ani słowem o tym, że od wczoraj prawie w ogóle nie spał, a przed ziewaniem powstrzymywała go jedynie kawa, której zapas w termosie wziął od Kindaichiego (niech go bogowie błogosławią), kiedy dzisiaj od niego wychodził. – To pożyczysz, czy nie?

   – J-jasne. – Higo sięgnął do swojej torby, by chwilę potem wyjąć z niej nieco sfatygowany smartfon. Iwaizumi szybko wybrał numer Oikawy i przyłożył aparat do ucha.

   Odbierz, Gównokawa – poprosił w duchu.

   Po drugiej stronie słyszał tylko regularny sygnał oczekiwania.

* * *

   Kageyama i Hinata z konsternacją wpatrywali się w nowiutki telefon Oikawy, dzwoniący jakąś dziwną muzyczką już od pewnej chwili.

   – Myślisz, że powinniśmy odebrać? – spytał Shōyō, nie odrywając wzroku od komórki.

   – A ty byś chciał, żeby ktoś odbierał twoje telefony? – odpowiedział Kageyama, choć w gruncie rzeczy go to nie obchodziło. Nie zamierzał po prostu dotykać niczego, co należało do Oikawy, a już zwłaszcza odbierać za niego telefonu.

   – No, ale wiesz, żeby tak powiedzieć, że teraz go nie ma i że oddzwoni? Może to coś ważnego.

   Zanim Tobio zdążył odpowiedzieć, telefon zamilkł.

   – O, przestał.

   Hinata w odpowiedzi rozejrzał się po pokoju, jakby spodziewał się tam znaleźć coś niezwykłego.

   – A gdzie on właściwie jest? – powiedział, mając na myśli Oikawę.

   – Nie wiem. – Kageyama już skierował swoje kroki z powrotem do kuchni. – I nie obchodzi mnie to.

Ostatni dzień bez ciebie || OiIwa ||Where stories live. Discover now