Rozdział 18. Ruda pułapka

183 26 6
                                    

   Minęła już północ, a Hajime wciąż nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić. Zaraz po tym, jak opuścił komisariat, pospieszył do domu właściciela mieszkania, które wynajmował. Był pewien, że ma on klucze do każdego lokalu i miał wielką nadzieję, że poratuje go w tej nieciekawej sytuacji. Jednak kiedy Iwaizumi znalazł się pod jego drzwiami i zapukał cicho, nie chcąc obudzić pozostałych lokatorów, jeśli już spali, odpowiedziała mu jedynie cisza. Odłożył więc na bok dobre maniery i zaczął walić w czerwoną powierzchnię znacznie głośniej, ale nawet wtedy nie dobiegł go żaden dźwięk ze środka. Na to, że ktoś otworzy drzwi, nie miał co liczyć.

   Kiedy już upewnił się, że właściciela najwyraźniej nie ma w domu ani że nie zamierza on wrócić w przeciągu najbliższej godziny – bo tyle Iwaizumi spędził pod drzwiami – poszedł do swojego mieszkania, licząc na to, że być może ten jeden jedyny raz zapomniał zamknąć drzwi na klucz. Niestety, nie zapomniał. Nawet nie próbował dobijać się do środka, narobiłby tylko zbędnego hałasu, a sąsiedzi już wystarczająco nie lubili jego i Oikawy, nie musiał się im dodatkowo narażać. Okrążył więc budynek ze smętną miną, po czym przyjrzał się dokładnie rzędom ciemnych okien. Gdzieniegdzie wciąż paliło się światło, a po firanach przemykały co chwila jakieś cienie, ale zdecydowana większość mieszkańców już spała. Iwaizumi odszukał wzrokiem swój balkon i skrzywił się nieznacznie. Wiedział dobrze, że ze względu na upał zostawił uchylone okno, więc jakby się uparł, mógłby dzięki niemu otworzyć drzwi balkonowe i dostać się do środka. Problem tkwił w tym, że jego mieszkanie znajdowało się cztery piętra nad ziemią.

   Kiedy wszystkie pomysły, jakie przyszły mu do głowy, zawiodły lub okazały się zwyczajnie niewykonalne, postanowił po prostu przeczekać do rana. Wtedy znajdzie jakiegoś ślusarza, który otworzy mu drzwi, dzięki czemu będzie miał znowu dostęp do zapasowych kluczy i swojej karty kredytowej. Jeśli nie, zatrzyma się u jakiegoś kolegi, może u Kindaichiego, gdzie zaczeka do powrotu właściciela, od którego dostanie zapasowe klucze.

   Istniała jeszcze opcja, że jutro (a właściwie już dzisiaj) uda mu się złapać Oikawę na treningu. Jeżeli Tōru nie będzie chciał z nim rozmawiać, zmusi go do tego siłą, choćby musiał go związać i zakneblować. Nie chciał myśleć o takiej opcji, ale nawet gdy Oikawa nie będzie chciał do niego wrócić, na pewno uda mu się zdobyć jego klucze i ostatecznie przynajmniej wejdzie do domu. Iwaizumi sam nie wiedział, czy to był ten dobry scenariusz, czy zupełnie odwrotnie.

   Potem już tylko błądził po niezbyt tłocznych – jak na Tokio – ulicach, czekając, aż nastanie dzień. Spędził chyba z godzinę na przystanku autobusowym, starając się wyglądać, jakby czekał na jedyny nocny kurs o drugiej piętnaście, ale ludzie niespecjalnie zwracali na niego uwagę. Pomyślał, że mógłby się przejść po galerii, ale tę najbliższą najwyraźniej zamykano na noc, więc udał się do całodobowego centrum w innej części miasta. Kiedy tam dotarł, była już prawie trzecia. Mimo że w nocy nie było specjalnie zimno, chłód dawał się Iwaizumiemu we znaki, zwłaszcza że miał na sobie jedynie koszulkę z krótkim rękawem, więc gdy wszedł do środka, gdzie przywitało go przyjemne ciepło, poczuł się jakoś lepiej. Wewnątrz nie przewijało się wiele ludzi – jedynie pojedyncze osoby, i jakaś grupka turystów, tłocząca się przy barze z jedzeniem i wymieniająca między sobą uwagi w jakimś dziwnym języku.

   Hajime spędził resztę nocy na chodzeniu po sklepach, oglądaniu produktów i czytaniu plakatów. Nawet udało mu się zdrzemnąć na chwilę przy jednym wciśniętym w kąt stoliku w małej knajpce, ale kelner wziąwszy go za bezdomnego, szybko go stamtąd wyrzucił. Łażąc bez przerwy w te i wewte, odliczał sekundy, liczył kroki albo ilość czarnych kwadratów na podłodze. I w końcu, kiedy już ustalił, że przejście całej galerii zajęło mu sześćset siedemdziesiąt dziewięć kroków (choć nie był pewien, czy policzył dokładnie), zegar nad wejściem wybił godzinę szóstą.

Ostatni dzień bez ciebie || OiIwa ||Where stories live. Discover now