Rozdział 9. Braterska rada

223 37 8
                                    

   – Musisz go znaleźć – oznajmił Kuroo z przekonaniem. Bokuto tylko pokiwał głową z mądrą miną, jakby dla podkreślenia jego słów.

   – Cooo? – jęknął Iwaizumi, podnosząc głowę i mrużąc oczy.

   – Mówię, że musisz znaleźć Oikawę. – Tetsurō skończył mieszać coś dla siedzącego obok klienta, przelał to do szklanki i podał mu wyćwiczonym ruchem. Potem wrócił do Iwaizumiego i oparł się o bar. – Pomyśl trochę. To, co między wami zaszło, to zwykłe nieporozumienie. Oikawa nie miał pojęcia, co się stało, a twoją jedyną winą jest to, że zamiast mu o wszystkim powiedzieć, uległeś emocjom. A z tego, co mi opowiadałeś, nie powiedziałeś mu, bo nie chciałeś go martwić, żeby skupił się na tym, by dostać się do drużyny krajowej. Tylko nie pomyślałeś, że wyjdzie... tak jak wyszło.

   Hajime wpatrywał się w niego chwilę, wyraźnie się nad tym zastanawiając, ale jego umysł chyba działał zbyt wolno, by przetworzyć słowa Kuroo.

   – On ma rację – odezwał się Kōtarō, biorąc tacę w ręce i przechodząc obok niego, żeby pozbierać kieliszki z dopiero co opuszczonego stolika.

   – Słuchaj, tak na serio, wasz jedyny problem polega na tym, że się nie zrozumieliście. Oikawa w gruncie rzeczy jest mało inteligentny, więc wcale się nie dziwię, że nic nie zauważył. A ty nie chciałeś go rozpraszać, ale wyładowałeś się na nim, co on opacznie zrozumiał. Ale pomyśl, Iwaizumi, jak długo już ze sobą jesteście?

   – Dłuugoo – przeciągnął, marszcząc brwi.

   – No właśnie – powiedział Kuroo. – Oikawa cię kocha. Jak mu wszystko wytłumaczysz, wszystko znowu będzie ładne i różowe.

   –Nie lubię róóószowego...

   – No to ładne i niebieskie. W każdym razie ja na twoim miejscu bym go szukał. – Tetsurō wzruszył ramionami, a tuż obok niego pojawił się Bokuto.

   – Ja też bym szukał – przyznał. – Bo tak w sumie nie masz nic do stracenia. Możesz jedynie zyskać.

   Kuroo spojrzał na niego podejrzliwie.

   – Mówisz z sensem – stwierdził. – Piłeś coś?

   – Nie, jeszcze nie. Przecież wiesz, że zawsze czekam na ciebie.

   – Dzięki, bro.

   – Nie ma za co, bro.

   Iwaizumi znów pogrzebał słomką po dnie swojej szklanki, a kiedy nic tam nie znalazł, przesunął ją znów w ich stronę.

   – Daj mi jeszcze – poprosił.

   – Wiesz, na twoim miejscu nie piłbym już więcej. Będzie dobrze, jak będziesz to rano pamiętał. – Kuroo uśmiechnął się, a Kōtarō zawtórował mu śmiechem. – Trafisz do domu?

   – A nie mógłbym ssostać tutaj? Prosszee...

   Bokuto zerknął na zegarek. Wskazywał na kilka minut przed drugą.

   – Nasza zmiana się zaraz kończy – mruknął do Kuroo. – W sumie jak mieszka gdzieś po drodze, to moglibyśmy go podrzucić.

   Obaj jednocześnie zmierzyli wzrokiem przysypiającego na blacie Iwaizumiego. Nigdy nie był im jakoś szczególnie bliski, ale z drugiej strony obaj mieli okazję zagrać z nim kilka niezapomnianych meczy i obaj odczuwali do niego swego rodzaju szacunek – podobnie jak Iwaizumi do nich, tylko że on nie był wystarczająco przytomny, by im go okazać. A dodatkowo po usłyszeniu tego, co im powiedział, było im go żal. W końcu tego samego dnia stracił rodziców i chłopak go zostawił. Ani jednego, ani drugiego nie dziwiło, że przyszedł się upić. Mimo wszystko, może poprawi mu to nastrój.

Ostatni dzień bez ciebie || OiIwa ||Where stories live. Discover now