BAEKHYUN
Byłem bardzo niezadowolony, że musiałem opuścić ciepłe łóżeczko i mój własny, prywatny materac, jakim był Chanyeol. Mój brzuch zaczynał wygłaszać balladę do fryteczek, na które miałem park-juniorową wręcz (czyli bardzo dużą) ochotę, ale z drugiej strony, nie chciałem wychodzić z sali.
W dodatku, było mi głupio - Chan najwidoczniej darzył moją osobę ogromnym zaufaniem, co trochę mnie zdziwiło, a może nawet zszokowało, bo nie sądziłem, żebym kiedykolwiek udowodnił jemu... sobie albo komukolwiek, kto istnieje, że jestem człowiekiem, którego tym zaufaniem można by obdarzyć. Jednak, pomimo grzecznej prośby, a raczej pozwolenia Yeola, nie zamierzałem sam wychodzić po jedzenie. Dopiero, gdy zostałem odpowiednio obcałowany, skierowałem się na parter szpitala.
- Kanapeczki, kanapeczki~... a mogą być i kanapeczki! - śpiewałem sobie wesoło, po czym ustawiłem się w dość krótkiej kolejce po pyszną bułkę z warzywami i indykiem.
Jak nie trudno było się domyślić, wziąłem tę największą, ponieważ wszyscy wiemy, że lubię duże rzeczy.
Niestety po kanapce nie czułem się najedzony, co raczej mnie nie zdziwiło, bo doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że gdyby był tutaj Chanyeol i zaczął mi wymieniać wszystkie potrawy, które można kupić na parterze, to na wszystkie odpowiedziałbym "bierzemy". Na szczęście miałem tę świadomość, że Channie wybaczy mi moje trochę więcej niż jednoproduktowe zakupy. Przecież już nie raz przekonał się o tym, że mój żołądek nie ma dna, prawda?
Nie mogłem sobie odpuścić butelki coli i frytek, chociaż szczerze mówiąc, byłem bardzo ciekaw, dlaczego w szpitalu sprzedają niezdrowe jedzenie. Cóż, widocznie był tego jakiś konkretny powód, a ja i mój brzuszek uważaliśmy to za świetny pomysł.
Gdy wreszcie skończyłem jeść, pozwoliłem sobie przejrzeć telefon Chana. To nie tak, że w nim grzebałem, po prostu chciałem dowiedzieć się o nim czegoś ciekawego i ewentualnie zobaczyć, czy jestem jedynym fajnym chłopakiem w jego życiu.
Park miał szczęście, bo nie znalazłem nic podejrzanego, za co mógłbym się śmiertelnie obrazić. A było to wręcz frustrujące, bo czasami czułem potrzebę pokrzyczenia na niego. Takie moje hobby. Jakoś tak sam otworzył mi się czat, którego członków od razu poznałem. "WielkiNini" to oczywiście Kai, który sam się przyznał do takiej nazwy na urodzinach Lu, "Sehuj" był wręcz oczywisty, a Chanyeol szczycił się piękną nazwą "DużyDebil" z emotikonką uśmiechniętego gówna obok.
Na początku znalazłem tam tylko zdjęcia słodkich piesków, selfiaczki Sehuna, nowe outfity Jongina i kilka linków do pornosów. Już prawie uznałem, że na tej grupie nie znajdę nic ciekawego, gdy dojechałem do miejsca, w którym Park wygłaszał swój monolog, zakończony linkiem od Sehuna z wiadomością "Hyung, na pocieszenie znalazłem nam fajny film z naszym ulubionym daddy kinkiem! :))".
No przekochane to dziecko, naprawdę.
Byłem jednak bardziej zainteresowany tym, co napisał Chanyeol, a okazało się to dość intrygujące. Po przeczytaniu, mogłem śmiało stwierdzić, że moje trybiki w mózgu przekręciły się w drugą stronę.
DużyDebil: Ej, chłopaki, chyba mam problem
WielkiNini: Znowu ci stanął na widok Byuna?
DużyDebil: Boże, kretynie, to coś poważniejszego
Bo ja już nie wiem, co mi jest
Zawsze mi się morda cieszy, jak go widzę, a już w ogóle, gdy wygląda jak szczęśliwy bekonik
Mam ochotę być przy nim cały czas, całować go, przytulać, miziać po szyi albo chociaż na niego patrzeć
YOU ARE READING
When You Finally Come || chanbaek
FanfictionㄴGdzie Baek chce wreszcie dla kogoś być uroczym, a Chanyeol mieć kogo ubierać w swoje szerokie bluzy.ㄱ 》Czy poznanie się dwojga ludzi zawsze jest przypadkowe?《 !chanbaek, !comedy, !fluff, !homo, !crack, !smut (1 episode), !hunhan, !kaisoo, !highscho...