|27| Nie mów nikomu

1.5K 132 217
                                    

Niespodzianka! 

PS. Koniecznie zajrzyjcie do notki pod rozdziałem. Może ryzykuję, ale mam nadzieję, że warto <3

~*~

BAEKHYUN

- Chan, chyba będę rzygać - może nie odpowiedziałem wprost na jego pytanie, ale myślę, że dałem mu wystarczający znak, że to nie jest czas ani miejsce na takie rzeczy. Chociaż, może faktycznie na łożu śmierci powinno się wyznawać swoje uczucia i tak dalej, ale, ustalmy coś, to nie było żadne wyznanie. To było (nie)zwykłe pytanie, na które nie odpowiedziałem, bo czuję się jak gówno i skupiam się na tym, żeby nie wyrzygać mu swojej odpowiedzi na twarz.

- Jezus, Baek, nie zaniosę cię do łazienki, poczekaj, idę po wodę i jakieś prochy - sam był bliski płaczu, a raczej załamania nerwowego, bo jakoś nie chciało mi się wierzyć w to, że przez całą noc był trzeźwy, a w dodatku, zanim przyszedł, zdążyłem się uchlać. Super, mógł mi ktoś powiedzieć, że Moja Sosenka mnie odwiedzi w urodziny, to wszyscy żylibyśmy trochę bardziej albo chociaż dłużej.

Obstawiałem, że nikt nie ma się najlepiej, chociaż nie miałem pojęcia, jak ma się najbardziej pedalskie dziecko świata ze swoim tatusiem - pracusiem oraz uśmiechnięty murzyn z, łysym po ostatniej wizycie u fryzjera, Soo. Miałem nadzieję, że jakkolwiek lepiej od nas, chociaż Park nie wydawał się mieć kaca, po prostu wyglądał na zmęczonego. Ja za to chciałbym umrzeć, pomimo że widok Chanyeola jak go Bóg stworzył, był całkiem przyjemny, do czego nie mogłem się przyznać.

- Nie mógłbyś się chociaż ubrać, kretynie? Twój fruwający Park Junior to ostatnia rzecz, o której marzę - prychnąłem. Żeby tak w moim domu... dobrze, że nie ma mojej matki, bo chyba by zeszła na zawał. I to z radości.

- Spokojnie, trzymam go, nie ugryzie cię.

- Bardzo śmieszne. Nie chcę go teraz oglądać - czemu powiedziałem "teraz"?! Nie chcę wcale!

- Dramatyzujesz, patrzyłeś na niego całą noc i jakoś nie narze-

- JAK TO PATRZYŁEM NA NIEGO CAŁĄ NOC, DO CHOLERY?! Park Chanyeol masz minutę, żeby powiedzieć, co się stało w nocy, bo nie ręczę za siebie. I schowaj tę parówę! - ostatkami sił rzuciłem w niego poduszką, a raczej po prostu rzuciłem, bo Chanyeol był po prawej stronie, podczas gdy ja celowałem w lewo. Dobrze, że to nie ja muszę umieć celować.

- Też nie wiem, nie dramatyzuj. Idę poszukać jakichś leków i wody. Aha, i nie obrażaj Park Juniora, bo już jest mu smutno - powiedział z wyrzutem. Rozumiem, gdyby był to, nie wiem, pies (chociaż Tobenka kocham jakby był moim własnym psem) albo chociaż pluszak z dzieciństwa, który przynosił mu szczęście. Ale nie, to nie jest nic logicznego i dostanę jakiejś załamki, jeśli mój przyszły (chyba, bo zapytał, ale nie wiem, czy na serio) chłopak będzie regularnie rozmawiał o swoim penisie, ewentualnie ze swoim penisem.

- Skąd wiesz, że jest smutny? - nie wiem, po co zapytałem, ale gdybym mógł, to bym to cofnął.

- No sam zobacz. Widziałeś, żeby ktoś tak smutno dyndał? - oparł ręce na biodrach i bez grosza wstydu spojrzał w dół. Miałem go w pełnej okazałości, centralnie przed sobą. To dla mnie zbyt wiele. Nie wiem, czego żałowałem bardziej, mojego debilnego pomysłu, żeby się nachlać, czy może tego, że Chan jest taki atrakcyjny.

- Kurwa, wyjdź, proszę.

Chanyeol, trochę przygnębiony, opuścił mój pokój i zniknął w kuchni za rogiem. Oczywiście nagi, jakbyśmy byli po upojnej nocy już ósmy raz w tym tygodniu, pomimo że jest poniedziałek. Próbowałem już nie interesować się, co on wyprawia i dlaczego chodzi po moim domu z penisem na wierzchu, ale podczas powrotu do krainy snów i zamykania oczu, moją uwagę przykuły kule Parka, rzucone na podłogę. I odgłosy skakania po podłodze. O nie, nie nie, to nie skończy się dobrze.

When You Finally Come || chanbaekWhere stories live. Discover now