Uciekłeś

1K 79 17
                                    

YOONGI

Yoongi trzymał Jimina mocno za rękę, bojąc się, że zaraz straci go z oczu. Krew buzowała mu w żyłach i kręciło mu się w głowie. Szalone bicie jego serca zdawało się rozbrzmiewać na całe lotnisko, a po jego plecach spływały liczne krople potu. Biegli niczym maratończycy, którzy walczyli między sobą przed linią mety o pierwsze miejsce. Przeciskali się przez tłum spanikowanych ludzi, chowając się za ochroniarzami. Czarnowłosy spojrzał do góry i ze zdumieniem stwierdził, że tajemnicza osoba nie stała przy barierce na drugim piętrze. Przestępca zniknął jak kamfora i pozostało po nim puste pole, jakby był tylko budzącym trwogę duchem albo zwiastującym niepowodzenia złudzeniem. Czyżby tak szybko odpuścił? Poddał się po kilku nieudanych próbach trafienia młodszego? W każdym razie Mina ogarnęła olbrzymia ulga i poluźnił uścisk na zimnej dłoni Jimina.

Krzyki przerażonych fanek sprawiły, że na lotnisku zapanował większy zamęt niż na koncercie. Gdyby nie liczni ochroniarze, którzy w pełni przykładali się do swojej roboty, Yoongi dawno straciłby orientację. Z trudem wyminęli otaczających ich ludzi i zdyszani wybiegli na zewnątrz.

W Yoongiego uderzył silny wiatr, który rozdmuchał mu i tak bardzo potargane włosy. Przeniósł wzrok na idącego obok Jimina i ze strachem zauważył, jaki ten był blady. Powoli puścił drżącą rękę chłopaka i pomyślał o tym, co powiedzieć. W tak tragicznej sytuacji miał problem ze znalezieniem odpowiednich słów. Zresztą poddał się po tym, jak zobaczył jego zrzedłą minę. Wiadomo, że nie chciał rozmawiać.

Szybko zostali pokierowani w stronę czekającego, czarnego suva. Min z daleka rozpoznał nerwowo chodzącego z jednej strony auta do drugiej menedżera, który gorączkowo gestykulując, rozmawiał z kimś przez telefon. Personel od razu doskoczył do chłopców i zaczął zalewać ich lawiną pytań czy wszystko w porządku.

- Chyba tak... - wymruczał cicho Jimin. Po usłyszeniu jego głosu, Yoongiego przeszły ciarki. Był przerażająco niski i smutny.

Nagle przypomniał sobie o bólu w łokciu. Przez adrenalinę całkowicie o nim zapomniał. Bez zbędnego namysłu poinformował o urazie jedną z pań, która po wstępnym oglądzie natychmiast zaczęła zakładać mu opatrunek. Jimin zamrugał nieprzytomnie i spojrzał na niego z rosnącym niepokojem. Wyglądał, jakby został wybudzony z transu. Jego twarz całkowicie straciła kolory, usta zostały zaciśnięte w wąską kreskę, a w czekoladowych oczach tlił się lęk. Przypominał małego, bezbronnego szczeniaczka, który potrzebował natychmiastowej opieki. Yoongi nigdy nie miał tak dużej ochoty, aby go przytulić i pocieszyć. Blondyn był kruchy jak porcelana i czarnowłosy bał się, że po tym wypadku coś w nim nieodwracalnie pękło.

Po chwili przyszedł menedżer i przerwał ich krótkotrwały kontakt wzrokowy.

- Policja jest w drodze... Ktoś oddał trzy rzuty nożem i uciekł. Powiedzcie, że nie trafił...?

- Jest dobrze - odparł nieco spokojniej Jimin.

Mężczyzna od razu się rozluźnił. Odetchnął głęboko i spojrzał ze zmartwieniem na przyjaciół.

- Całe szczęście - podrapał się za głową. - Nie sądziliśmy, że ktoś mógł być w stanie...

- Nikt by się nie spodziewał - wtrącił Yoongi.

Menedżer patrzył z rezygnacją na panujący przy lotnisku chaos. Ludzie biegali, nagrywali BTS, wpadali na siebie, potykali i krzyczeli. Wyglądało to jak scena wyjęta prosto z filmu sensacyjnego, a brzydka pogoda tylko mnożyła napięcie i trwogę.

- Plan jest taki: pojedziecie jak najszybciej do hotelu. Nie wiemy czy jesteście tutaj bezpieczni. Ja zostanę i wyjaśnię całą sprawę - powiedział nerwowo, ale wystarczająco stanowczo, aby każdy zrozumiał, że nie ma szansy stawić sprzeciwu.

𝙺𝚕𝚊𝚗 𝚑𝚎𝚓𝚝𝚎𝚛𝚊 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt