Spokojnie

495 53 17
                                    

JUNGKOOK

Jungkook otworzył powoli oczy. Głowa niemiłosiernie go bolała, w uszach mu szumiało i czuł się ociężale. Nie pamiętał, co się wydarzyło, dlatego jego serce natychmiast przyspieszyło. Gdzie się znajdował? Jego wzrok niekontrolowanie odbiegał w różne strony, więc opuścił powieki. Odetchnął głęboko i spróbował wszystko uporządkować. Musiał się uspokoić. Było to trudne, ale dzięki temu mógł racjonalnie myśleć.

Przypomniał sobie Jiseoka, słodki smak substancji i... Krzyki.

Pamiętał, że kiedy był nieprzytomny, do jego uszu docierały krzyki ludzi, w których przeplatała się panika z szaleństwem i euforią. Pewnie jego wyobraźnia płatała mu figle, ponieważ teraz panowała wręcz podejrzana cisza.

Nie ufał sobie. Nie wiedział czy prawidłowo odbierał bodźce. Wyobrażenia pomieszały mu się z rzeczywistością, dlatego stopniowo rosła w nim coraz większa dezorientacja. Być może ktoś siedział obok i go obserwował? Czuł na sobie intensywny wzrok, ale to również mogło okazać się fałszywe.

Dlaczego wkopał się w takie bagno? Dlaczego zaczął zażywać nieznane mu substancje? Opuścił przyjaciół, przyszedł do obcego faceta i zapomniał o odpowiedzialności związanej z pracą jako gwiazda k-popu. Zniszczył sobie życie.

Nie mógł uwierzyć w swoją głupotę i lekkomyślność. Czuł narastający gniew i niechęć skierowaną w stronę własnej osoby. Leżał nieruchomo, ale w środku niemalże wrzał ze złości. Przemieszała się ona ze stresem i niepokojem, tworząc w jego wnętrzu rozszalałą burzę emocji. Miał dosyć przygniatającej niepewności i wiecznego strachu. Te odczucia dobijały go tak mocno jak świadomość, że popełnił największy błąd w swoim życiu.

Co by powiedzieli rodzice, znajomi? Stał się śmieciem. Najgorszym śmieciem, zdanym na łaskę innych.

- Wiem, że się obudziłeś - usłyszał nad sobą niski głos, od którego przeszły go dreszcze.

Ponownie otworzył oczy. Tym razem widział poprawnie, więc rozejrzał się po pomieszczeniu. Leżał na całkiem wygodnym łóżku, a na krześle naprzeciwko siedział spokojnie Jiseok. Oliwkowe, wyblakłe ściany, od których odchodziła farba przypominały mu o szpitalu, a drewniana, zakurzona podłoga z perskim dywanem na środku dodawała pokojowi lat. Nie brakowało również portretów. Miał wrażenie, że zanim stracił przytomność, widział jakiś ważny obraz, ale nie mógł sobie przypomnieć, kogo przedstawiał.

- Co się stało? - zapytał niemrawo. Jego głos był cichy i ochrypły.

Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie.

- Straciłeś przytomność, więc cię tu przyniosłem. Powinieneś czuć się lepiej.

Jungkook podparł się na łokciach. Nie miał już zawrotów głowy. Niepewnie usiadł i spojrzał na Jiseoka, który bacznie mu się przyglądał.

- Co mi zrobiłeś? - zapytał stanowczo. Mężczyzna chyba poczuł się urażony, ponieważ spojrzał na niego z wyrzutem.

- Dobrze, że do mnie przyszedłeś, ponieważ byłeś w złym stanie. Brałeś więcej niż jedną tabletkę każdego dnia, a ta dawka jest niezdrowa. Dałem ci lekarstwo i tyle. Możesz wracać do przyjaciół - streścił lakonicznie.

Jungkook uniósł brwi. Jego instynkt wyczuwał podstęp. Uśmiech Jiseoka wyglądał sztucznie, podobnie jak cała ta historia. Niestety było za późno, aby się wycofać. Siedział w tym świństwie po brzegi.

- Napiszę, kiedy kolejna wizyta - puścił oczko. - Będziesz jeszcze potrzebował tabletek.

- Ja... - nie wiedział, co powiedzieć. Nagle mężczyzna wydał mu się szczery i przyjazny. Przecież dlaczego miałby go oszukiwać? Naprawdę czuł się teraz lepiej. Dopiero w tym momencie zrozumiał, że przecież nic złego się nie wydarzyło. Był po prostu zdezorientowany po utraceniu przytomności. - Dziękuję - dokończył.

𝙺𝚕𝚊𝚗 𝚑𝚎𝚓𝚝𝚎𝚛𝚊 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Where stories live. Discover now