Nareszcie

529 54 42
                                    

JUNGKOOK

Jungkook stanął niepewnie przed szerokimi, bukowymi drzwiami. Stary, podniszczony dom wydawał mu się dziwnie znajomy. Odnosił wrażenie, jakby kiedyś tu był. Czyżby doświadczał deja vu? Po raz tysięczny upewnił się, czy to prawidłowy adres. Wszystko się zgadzało, dlatego wziął głęboki wdech i zapukał do środka.

Obawa i stres go przygniatały. Z każdą sekundą czuł narastający lęk. Sumienie mu podpowiadało, aby tu nie wchodził. Jakiś głos mu powtarzał, że jak przestąpi próg tego domu, to nie będzie drogi powrotnej. Mimo tego nie miał wyboru. Budynek przyciągał go jak tabletki. Prędzej czy później musiał tu wejść.

Nastała długa cisza. Chłopak zaczął nerwowo przebierać nogami, gdy nagle usłyszał chrobot przekręcanego klucza w zamku. Niepewnie zacisnął dłonie w pięści, a jego serce wykonało kolejny przewrót o 360 stopni. W tym momencie drzwi się otworzyły, głośno skrzypiąc. Stanął przed wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną. Miał czarne, lekko potargane włosy i bladą jak płatki śniegu cerę. Jego skóra wydawała się chora, jakby nałogowo palił papierosy, a policzki były wklęsłe. Nosił szarą, luźną bluzkę z dużym wycięciem i tego samego koloru obcisłe spodnie, które podkreślały jego szczupłą sylwetkę. Wyglądał na około dwadzieścia pięć lat i według Jungkooka zaliczał się do grupy przystojnych Koreańczyków. Cecha, która przykuła jego uwagę, to jasno iskrząca ekscytacja w ciemnych oczach.

Na widok chłopaka na twarzy mężczyzny zagościł szeroki uśmiech. Zmierzył go uważnym wzrokiem od góry do dołu, finalnie lądując na przestraszonych oczach. Maknae poczuł, jak jego intensywne spojrzenie przewierca go wylot.

- Jungkook - powiedział łagodnie. - Wreszcie się zjawiłeś. Zapraszam - wskazał dłonią wejście do domu.

Maknae nie czuł się ani trochę komfortowo. Jego bezbronność i poddanie go dobijały. Mężczyzna bardzo dobrze znał chłopaka, a on o nim nie wiedział nic. W powietrzu zawisła niepewność i ciążyła mu jak kamień na sercu.

- Ja przyszedłem tylko... - zaczął, ale nieznajomy mu przerwał.

- Doskonale wiem, po co przyszedłeś. Musisz jednak wiedzieć, że zawsze poznaję się z moimi nowymi klientami - uśmiechnął się szeroko, odsłaniając szereg białych zębów. - Nie marnuj więcej czasu, tylko wchodź - po tych słowach zniknął w ciemnym korytarzu.

Cóż pozostało mu począć, jak nie podążyć za nim?

Jungkook z wahaniem przekroczył próg domu, rozglądając się z ciekawością dookoła. Jak na tak obskurne miejsce w powietrzu unosił się przyjemny, wywołujący pewnego rodzaju dysonans zapach bzu. To miejsce cały czas o czymś mu przypominało. Na jasnozielonych, wyblakłych ścianach, od których odchodziła farba, wisiały zakurzone portrety nieznanych mu osób, a drewniana, poplamiona podłoga skrzypiała wraz z każdym krokiem. Wszystko wydawało mu się znajome.

Na samym końcu widniały stare, dębowe drzwi. Jako jedyne w całym korytarzu pozostały otwarte. Niepewnie ruszył w ich stronę, gdy nagle jego uwagę przykuł niezakurzony, zadbany portret.

Zamarł.

Serce na moment przestało mu bić i raptownie wstrzymał oddech. Odnosił wrażenie, że wszystkie funkcje jego organizmu się zatrzymały po zobaczeniu tej konkretnej rzeczy.

Jedyny, zadbany portret przedstawiał Yoongiego.

Nie zdążył w pełni przetrawić tej informacji, ponieważ ktoś gwałtownie złapał go za rękę. Odruchowo odskoczył, nabierając głośno powietrza.

- Chodź - powiedział cicho mężczyzna i pokierował go w stronę otwartych drzwi.

- Czy to był... - zaczął z przestrachem.

- Min Yoongi? - uśmiechnął się krzywo pod nosem. - To długa historia, której nie musisz znać.

Przełknął głośno ślinę. Od wszystkich wrażeń robiło mu się słabo. Na szczęście po chwili usiedli przy niewielkim stole, w małym pomieszczeniu o zielonych ścianach. Mężczyzna zamknął za nimi drzwi, w wyniku czego chłopak poczuł jeszcze większy dyskomfort.

Usiadł naprzeciwko Jungkooka i spojrzał mu głęboko w oczy.

- Może się przedstawię. Mów mi Jiseok - wyciągnął rękę, ponownie odsłaniając białe zęby. Jungkook niepewnie podał drżącą dłoń, a mężczyzna dokładnie jej się przyjrzał. - Brałeś tylko jedną tabletkę każdego dnia?

- Czasem dwie - oznajmił.

Zmarszczył brwi.

- To niedobrze - westchnął, opierając się wygodniej. Tylko przez kilka sekund wydawał się tym poruszony, a potem jego blada twarz przybrała znowu obojętny wyraz. - No cóż, trudno. Pojawiły się wczesne objawy... - wyciągnął notatnik i zaczął w nim coś pisać. Jungkook nie wiedział czy mówił do siebie czy do niego, ale po chwili nie musiał się tym dłużej przejmować, ponieważ umilkł.

Jungkook starał się opanować urywany oddech. Słyszał kapiącą wodę w oddali i odgłos długopisu prowadzonego po papierze, a poza tym panowała nieprzyjemna cisza. Nie miał niczego, aby się obronić. Pokój był mały i czuł za dużą bliskość Jiseoka. Chyba popełnił błąd, przychodząc tu. Pomieszczenie, podobnie jak cały dom roztaczało wokół siebie pełną grozy aurę, ale jednocześnie wciąż wydawało mu się znajome. Zaczęło mu się kręcić w głowie, dlatego podparł się na rękach. Mężczyzna wyjrzał zza notatnika, dokładnie lustrując chłopaka wzrokiem.

- Słabo ci? - zapytał bezpośrednio.

- Trochę - przyznał. Przed nim nie miał tajemnic. On był właścicielem tabletek i on wiedział o nim wszystko. Nie mógł niczego ukryć.

- Dobrze - poderwał się gwałtownie z miejsca. Podszedł do szafki i wyjął z niej niewielką, czarną butelkę. Jungkook uniósł brwi i dopiero po chwili się zorientował, że byli w kuchni, a kapanie wody, które słyszał, dochodziło ze zlewu. Jiseok wlał zawartość butelki do szklanki i podał maknae. - Wypij - rozkazał.

Chłopak uniósł brwi i dokładnie przyjrzał się nieznanej substancji.

- Co to? - zapytał.

- Zlikwiduje efekty uboczne. Poczujesz się lepiej - wyjaśnił z przekonaniem.

Jungkook kiwnął głową i chwycił szklankę. To bliski przyjaciel Noony. Nie chciałby zrobić mu krzywdy. Dał mu tabletki, które bardzo mu pomogły. Teraz musiał tylko zrobić kolejny krok do przodu.

Ignorując głos sumienia, powoli wypił jej zawartość i oblizał usta. Napój był słodki, ale w smaku niczego mu nie przypominał.

- I jak? - zapytał Jiseok, ale nie zwrócił uwagi na jego reakcję. Odwrócił się i zaczął grzebać w innych szafkach.

- Nie wiem - wzruszył ramionami. W zasadzie nie czuł różnicy.

Mężczyzna nagle się poderwał, trzymając w rękach więcej nieciekawie wyglądających butelek. Postawił je na stole i podszedł do Jungkooka. Poruszał się coraz płynniej i żwawiej, zamieniając się w kolorową smugę, jaką widzi się na obrazach olejnych.

Chłopakowi niespodziewanie obraz się rozmazał. Jiseok spojrzał na swój zegarek i po chwili stanął za jego plecami.

- Jeszcze kilka sekund - powiedział, dotykając zimnymi dłońmi jego ramion. Wzdrygnął się i przygryzł dolną wargę.

- Słucham?... - zapytał niemrawo, ale nie doczekał się odpowiedzi, ponieważ stracił przytomność.

---------------

Tym razem trochę krótszy rozdział, ale za to pojawił się wcześniej.

Pozdrawiam Jinieseungmnie, która pomogła mi wybrać imię Jiseok X D

𝙺𝚕𝚊𝚗 𝚑𝚎𝚓𝚝𝚎𝚛𝚊 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Where stories live. Discover now