Rozdział 16

314 7 0
                                    


Tak jak mówiłam o 16 byłam w szkole. Bolała mnie trochę głowa, ale mówi się trudno.
Cóż tatuś sobie stwierdził, że porozmawia z chłopakiem.
Niestety jest uparty i bardzo ciężko było go przekonać by został w domu, więc jest tutaj ze mną.
Na dziedzińcu nie było za wiele osób, jedynie osoby z drużyny i kilka osób, które chciało popatrzeć sobie na chłopaków z drużyny jak i dziewczyny z cheerleaderingu.
Westchnęłam ciężko i spojrzałam na profil ojca, który patrzył na budynek.

-Nie wolisz jednak jechać do domu?- zapytałam.

-Nie.- odpowiedział.- Będzie sam to sobie z nim porozmawiam, a ty idź już.

-Tato.

-Nie dyskutuj ze mną.- warknął. Przewróciłam oczami.- Masz.- podał mi telefon.- Zabieram ci elektronikę, ale telefon ci się przyda. Tylko nie mów nic mamie. Jak skończysz trening to zadzwoń. Przyjadę po ciebie.

Cmoknął mnie w czoło, a ja przewróciłam oczami i wyszłam.

Od razu skierowałam się do damskiej szatni, gdzie były dziewczyny, które pierdoliły na temat nowej kapitan.

Dokładnie mieszkam na Manhattanie.
A szkoła nazywa się:  Manhattan Bridges High School.
Nie wiem kto był takim wielkim debilem i nazwał klub piłkarski "Gladiators".

Jedna z dziewczyn dała mi strój, więc go ubrałam.

-Czym się różni strój kapitanki?- zapytałam od niechcenia, gdy ubierałam specjalne majtki.

-Praktycznie niczym.- wzruszyła czarnoskóra ramionami.- Ma tylko małą literkę "G" po lewej stronie.

Kiwnęłam głową, że rozumiem i związałam włosy w kucyka wraz z niebieską wstążką.
Do pomieszczenia weszła Katy.

-Sorry za spóźnienie.

Przewróciłam oczami.

-Nic się nie stało.- uśmiechnęła się lekko jedna z dziewczyn.

Zasznurowałam buty i spojrzałam na Katy, która zaczęła się szybko ubierać.

-Jaka była Anastasia?- zapytałam, a dziewczyny, zmarszczyły brwi.- Jako kapitan.- dodałam.

-Ciężko powiedzieć.- westchnęła czarnoskóra.- Lubiła się rządzić. Była bardzo pewna siebie. Zawsze "perfekcyjna".- wzruszyła ramionami.

-A jaka była Veronica?

-Różniły się jako kapitanki, ale kiedyś się przyjaźniły. Veronica czasami jak nie miała humoru, traktowała nas jak gówno. Używała dużo przykrych słów, ale to było kiedyś.- westchnęła.- Ogólnie bardzo dobrze sprawowała się jako kapitan. Miała bardzo dobre układy, zawsze dawała z siebie 100%.

Kiwnęłam głową, że rozumiem.

-Dlaczego pytasz?

-Bo tak sobie myślałam, że skoro była dobrą kapitan, mimo, że czasami wam coś przykrego powiedziała to może wróciłaby.

Wszystkie nagle zamilkły i spojrzały na mnie.

-Macie miny, jakbym wam powiedziała, że ducha widziałam.-przewróciłam oczami. Spojrzałam na ciemnoskórą.- Sama powiedziałaś, że była dobrą kapitan i, że to było dawno. Każdy zasługuję na drugą szansę.- wstałam z ławeczki.- Przemyślcie to.- powiedziałam i wraz z Katy wyszłam.

-Myślisz, że to podziała?- szepnęła.

Wzruszyłam ramionami.

-Nie wiem, ale mam nadzieję, że tak.

New Life ✔Where stories live. Discover now