Rozdział 29

111 1 0
                                    

LISA

Cieszyłam się kiedy nadszedł weekend, dlatego że wyjeżdżałam do babci.

Od śmierci mamy, widziałyśmy się raz.

Wiedziałam, że robię źle nie odwiedzając jej, ale musiałam przetrwać to co najgorsze, musiałam jakoś to przełknąć i iść jakoś dalej, co nie było łatwe, ale robiłam to dla niej, bo wiem żeby tego chciała.

Babcia była cudowna, zawsze mogłam polegać na niej i zawsze uwielbiałam z nią spędzać czas, chociaż jej również dawałam w kość. A dziadek to już inna historia.

Wzięłam kilka najpotrzebniejszych rzeczy, które spakowałam do torby sportowej.
A te najważniejsze czyli dokumenty, ładowarkę, kasę, fajki oraz telefon do małej torebki z LV.

Westchnęłam i zamknęłam swój pokój, po czym kluczyk schowałam do torebki.

Tym małpom lepiej nie ufać.

Pożegnałam się z nimi, ubrałam czarne conversy i wyszłam.

Do domu babci miałam kawałek, bo ona mieszka w San Diego, ale nie w samym centrum, a gdzieś na wsi.
A dokładnie na ulicy: Entrada De Luz East.

Bogata wieś albo po prostu ulica.

Wiedziałam, że prawie 3h jazdy mnie czeka, dlatego też od razu po zajęciach wyruszyłam w drogę.

***

W końcu. Dojechałam.

Westchnęłam i ziewnęłam, nienawidzę takich tras. Było kilka minut po dwudziestej, a w salonie paliło się światło.

Zabrałam rzeczy, zamknęłam samochód i ruszyłam do drzwi.

Chwilę się zastanowiłam, ale nie chciałam wchodzić do środka, dlatego zadzwoniłam dzwonkiem.

Otworzyła babcia i zdziwiona rzuciła się na mnie.

-Wnusia moja!- ucałowała mnie i zaprosiła do środka.- Czemu nie zadzwoniłaś?- zapytała, a ja ściągnęłam buty i ubrałam klapki.

Westchnęłam.

-Chciałam Ci zrobić niespodziankę.- uśmiechnęłam się do niej.

Po części była to prawda. A druga część jest taka, że nie chciałam żeby się martwiła i pisała mi podczas jazdy, co 10 minut czy żyje i gdzie jestem.

-Oh, cieszę się, ale jakbyś mi zadzwoniła to bym Ci zrobiła twoją ulubioną szarlotkę.- poszłyśmy do salonu, gdzie usiadłyśmy na kanapie.

-Nie martw się, babciu. Zrobimy ją razem.

Uśmiechnęła się do mnie ciepło, po czym poszła zrobić kakao.

Wie, że nigdy jej nie odmówię.

Spojrzałam na w prost, gdzie stał telewizor, a obok niego zdjęcia.
Jedno pokazuje mojego tate, który był malutki, drugie ze ślubu moich rodziców, kolejne moje narodziny i ostatnie wspólne.

Nad telewizorem w złotej ramce wisiało bardzo stare, zdjęcie mojej babci i dziadka ze ślubu.
Byli przepiękni.

- Jesteś głodna?- zapytała i postawiła przede mną kubek z gorącym napojem.

-Nie, dziękuję.- pocałowałam ją w policzek.- Gdzie dziadek?- mruknęłam i upiłam łyk kakao.

-U sąsiada, poszedł oglądać mecz.

Kiwnęłam głową, nie chciałam się z nim widzieć.

-Jak tam na studiach?

Wzruszyłam ramionami.

New Life ✔Where stories live. Discover now