LISA
Tydzień minął dosyć szybko, więc już w piątek o 5 rano byliśmy pod domem Bruna, który był w nie małym szoku, gdy nas zobaczył.
- O kurde.- powiedział.- Miło was widzieć.- zbił pione z kumplami, a dziewczyny przytulił.- Już myślałem, że was nigdy nie zobaczę. Co tu robicie?- wszedł do środka, a my za nim.
- A robimy Ci dzień niespodzianek. O której zaczynasz pracę?- zapytałam.
- O 8, a co?
- I ty już nie śpisz?- zapytała zszokowana Ruda.
- Tata zazwyczaj wstaje o 6.- wzruszył ramionami.- A, że muszę się nim zajmować to wstaję wcześniej by móc siebie ogarnąć.
- No, ale dziś jesteśmy tu my, więc powiedz co mamy robić, a ty pójdziesz się przespać.- wtrąciła Amber.
- To miłe z waszej strony, ale daję sobie świetnie radę.
Przewróciłam oczami i stanęłam na przeciwko jego.
- Słuchaj, bo nie będę powtarzać. Z własnej woli przyjechaliśmy tu o 5 rano, żeby Ci pomóc. Chcemy, żebyś miał chociaż jeden weekend wolny, mógł się rozerwać, więc powiedz co i jak mamy zrobić i spierdalaj spać z powrotem, a o 7 cię obudzimy.- warknęłam.
Westchnął ciężko.
Wytłumaczył co i jak, po czym poszedł na górę.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłyśmy ogarniać.
- Jest coś w lodówce?- zapytałam się Rudej.
- Tak średnio.
Westchnęłam i wzięłam klucze z blatu.
- Max jedziemy.
- Tak jest! Pani kapitan.- wyszczerzył zęby, salutując opuścił pomieszczenie.
Zrobiłam facepalma i ruszyłam za nim.
Mieliśmy inny plan, ale każdy chciał się rano z nim przywitać.
Pojechaliśmy do supermarketu, gdzie kupiliśmy najpotrzebniejsze produkty oraz produkty na dzisiejszy obiad oraz kolację.
- Halo?- odebrałam telefon.
- Długo jeszcze wam zejdzie?- zapytał Aaron.
- Nie. Pakujemy już zakupy.
- Ty pakujesz szmato?! Stoisz kurwa i nic nie robisz!
Przewróciłam oczami.
- Zamknij się Max.- oparłam się o moje autko i kontynuowałam.- A coś sie dzieje?
- Tak trochę. Jego ojciec nie tylko jeździ na wózku inwalidzkim, ale Bruno coś wspominał, że nie może go zostawiać nigdy samego, ponieważ zaczyna się dusić, a nie stać go na pracownika.
- O kurwa.- mruknęłam.- Postaram się to załatwiać. Cześć.- rzuciłam i się rozłączyłam.
- Dziękuję za pomoc.- uśmiechnął się sztucznie.
Po raz kolejny przewróciłam oczami.
- Wsiadaj, bo nie mam czasu.
Wymamrotał coś pod nosem i wsiadł do samochodu, a ja za nim.
Ruszyłam z piskiem opon dodając gazu, więc po chwili byliśmy już na miejscu.
- A księżniczka to co?
Przewróciłam oczami i wysiadłam. Pomogłam mu wyciągnąć, po czym z powrotem wsiadłam i ruszyłam, widząc w lusterku zdenerwowanego chłopaka.
YOU ARE READING
New Life ✔
RandomLisa Russell to dziewczyna, która niedawno przeprowadziła się do Nowego Jorku z Los Angeles. Przyjechała by zmienić swoje życie. Zmienić siebie. Po prostu zacząć nowe życie