Rozdział 39

55 1 0
                                    

KTOŚ TU JESZCZE ŻYJE I TO CZYTA?

maratonik: 1/3

LISA

Wspomniałam już kiedyś, że czas szybko zapierdziela i wcale nie kłamałam, bo wakacje się zakończyły, więc musieliśmy już w październiku znów pojawić się na uczelni i kolejne miesiące się uczyć. Niestety wakacje zakończyły się tragicznym skutkiem, a mianowicie 15 sierpnia zmarł ojciec Bruna, który bardzo źle to zniósł przez co bardzo dużo czasu spędzaliśmy z nim. Podjął jednak decyzję, że wyjedzie i zacznie studiować na tej uczelni co my. Nie byliśmy pewni czy on na pewno chciał tu być i tu studiować, ale wiedzieliśmy, że nie chce być w tamtym domu, który ojciec mu zapisał w spadku oraz wszystkie pieniądze, które trzymał dla niego na studia i inne potrzeby. Pan Walker był przygotowany na to, że wcześniej czy później umrze, więc zbierał dla niego te pieniądze i może nawet było ich stać na to, żeby się utrzymać, ale wydaję mi, że on bardzo chciał aby syn poszedł do pracy bo na naukę nie miał co liczyć.

Wiedziałam jak bardzo źle się czuł z tym, że stracił najbliższą i jedyną mu osobą. Dogadywaliśmy się przez to lepiej, bo czuliśmy ten sam ból w środku, który oboje chcieliśmy ukryć. Często w nocy widywaliśmy się we dwójkę, żeby tak po prostu posiedzieć i pomilczeć, gdy czuliśmy się źle lub samotnie. Dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie tak po prostu. Przy wszystkich udawało nam się zapominać o całym złu tego świata, ale w swoim towarzystwie lubiliśmy pogadać o byle czym.  Zaraz po jakby rozpoczęciu, pojechaliśmy do Mc Donalda, którzy wszyscy ubóstwiali. Zamówiliśmy sobie na wynos i pojechaliśmy oczywiście do naszego mieszkania, gdzie rozłożyliśmy się w salonie, włączyliśmy film i zaczęliśmy jeść. Oczywiście filmem była jakaś komedia, która z resztą była na prawdę zabawna. Spojrzałam na Bruna, a on posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam.

- Włącz drugą część.- powiedział Max.

- Napiłabym się piwa, a wy?- zapytałam.

Potwierdzili, więc wstałam i poszłam do lodówki, ale cóż nie było.

- Nie ma.- mruknęłam, wchodząc do salonu.- Ale skoczę do sklepu.

- Okey.-odpowiedzieli, więc ruszyłam do holu, gdzie zaczęłam ubierać buty.

- Czekaj, pojadę z Tobą.- wszedł Bruno i posłał mi uśmiech.

- Okey, pomoc się może przydać.- wzięłam kluczyki do swojego samochodu, a brunet ubrał buty i wyszliśmy.

Wsiedliśmy do samochodu, po czym ruszyłam do supermarketu. Na miejscu byliśmy po 10 minutach, więc wysiedliśmy i poszliśmy zrobić zakupy. Kupiłam piwo, popcorn oraz chipsy i poszliśmy do kasy, gdzie zapłaciłam za nim zrobił to Walker.

Wziął dwie siatki, a ja jedną i poszliśmy do samochodu, gdzie zacząć pieprzyć o tym, że ja zapłaciłam za zakupy. Troszeczkę był zły. Wyszczerzyłam zęby i wsiadłam do pojazdu.

- Ładny uśmiech nie wystarczy.- posłał mi wrogie spojrzenie, na co wybuchnęłam śmiechem i ruszyłam do domu.- Nie wiem co Cię tak bawi.

- Twój wzrok.- zakpiłam.- Wcale, ale to wcale nie jest straszny.

Przewrócił oczami, opierając głowę o szybę.

- Jesteś okropna.- mruknął.

- Wiem.- posłałam mu uśmieszek, na co prychnął.

Z powrotem znaleźliśmy się pod moim i dziewczyn mieszkaniem. Wysiedliśmy i wzięliśmy zakupy, a gdy zamknęłam samochód, weszliśmy do środka, gdzie zanieśliśmy wszystko do salonu. Wzięłam popcorn i poszłam go zrobić, po czym wsypałam go do czterech misek i razem z V zaniosłam do salonu. Jedna miska trafiła do Katy i Ian'a, druga do Max'a i Aarona, trzecia do Amber i V, a ostatnia do mnie i Bruna. Usiadłam obok niego i dałam mu miskę. Wstałam z powrotem i włączyłam drugą część filmu, po czym wróciłam na swoje miejsce. Bruno podał mi otwarte już piwo, które przyjęłam i posłałam mu wdzięczny uśmiech. Oparłam głowę o jego ramie, popijając trunek. Druga część filmu również była zabawna, tak jak poprzednia, więc co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Pominę już sytuacje, w których Max opluł się piwem z trzy razy, przez co 10 minut filmu ulotniło się przez to, że nikt nie mógł się opanować. Zaczęłam w między czasie jeść popcorn, wiedząc że wcześniej czy później ktoś będzie musiał odkurzyć i umyć salon, który był w okruchach i plamach z piwa, przez takiego jednego pana, który jest gejem i siedzi w tym pomieszczeniu razem ze mną. Patrzyłam cały czas na ekran i sięgnęłam po popcorn, jednak zamiast popcornu poczułam krocze chłopaka. Uderzyłam go w ramię, na którym przed chwilą się opierałam, a brunet wybuchnął śmiechem.

- Idiota.- mruknęłam, zabierając od niego popcorn.

Reszta popatrzyła na nas, nie wiedząc o co chodzi. Przewróciłam oczami i wróciłam do oglądania komedii, która była ciekawsza niż oni. Dokończyłam piwo i odłożyłam pustą butelkę na szklany stolik. 

- To było zabawne.- szepnął mi na ucho, kiedy oparłam się o kanapę.

Pokazałam mu środkowy palec, nawet na niego nie patrząc. Oparł się o moje ramię, wdychając mój zapach. Ruszyłam ramieniem by wziął głowę z niego, ale nic sobie z tego nie robił, nawet wtedy kiedy powtórzyłam czynność kilka razy. 

Warknęłam wkurzona aż w końcu użyłam rąk i popchnęłam go, więc spadł na podłogę. Wybuchłam głośnym śmiechem, a reszta dołączyła. W końcu wstał i warknął, po czym ponownie się oparł o kanapę i znów kontynuowaliśmy oglądanie filmu.

- To było zabawne.- szepnęłam mu na ucho, na co przewrócił oczami, bo nie tak dawno on mi to powiedział.

Kiedy film się skończył, a płeć męska wyszła, my wzięłyśmy się za sprzątanie bajzlu, którego narobiliśmy. 

Po prysznicu położyłam się i zadzwoniłam do ojca, który dzwonił kilka razy. 

- Halo? Dzwoniłeś.- powiedziałam.

- Tak, dzwoniłem. Włącz kamerkę.- zrobiłam to o co prosił i on również włączył swoją. Leżał w łóżku razem z Grace.

- Cześć Grace.- przywitałam się z kobietą.

- Cześć kochana.- posłała mi uśmiech. 

- Co tam słychać?- zapytałam, zaświecając lampkę, aby mnie widzieli.

- Wszystko w jak najlepszym porządku.- odpowiedziała.- A u Ciebie?

- Nawet też.- rzekłam.

- Razem z Grace mamy dla Ciebie ważną wiadomość.- spoważniał.

Zamarłam i odchyliłam usta.

- Tylko nie mówcie, że będzie dziecko!- krzyknęłam.

Spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem. Odetchnęłam z ulgą, udając że ścieram pot z czoła.

- Nie, ale...- powiedziała i pokazała mi palec serdeczny, na którym znajdował się pierścionek z brylantem. Otworzyłam szeroko buzię.- Twój tatusiek mi się oświadczył.

Po chwilowym szoku, uśmiechnęłam się szeroko.

- Gratulację.- powiedziałam szczerze, bo widziałam szczęście w ich oczach.- Nawet nie wiecie jak się cieszę. Mam nadzieję, że ślub beze mnie się nie odbędzie.- pokazałam na nich palcem wskazującym.

- Oczywiście, że nie!- powiedziała stanowczo kobieta.- Ktoś musi stać u mego boku.- posłała mi uśmiech.

- To propozycja?- zapytałam.- Bo jak tak to jestem jak najbardziej na tak.

- Nie wiedziałam, że tak prędko się zgodzisz.- była szczerze zdziwiona.- Ale bardzo się cieszę.

- To w takim razie kiedy ślub?

- Za miesiąc, ale za tydzień będzie nasze przyjęcie zaręczynowe, gdybyś chciała to możesz przyjechać. Ślub odbędzie się na pewno w jakimś ciepłym miejscu.- powiedział ojciec.

- Koniecznie będziesz mi potrzebna, druhno.- dopowiedziała Grace.

- Masz to jak w banku.- rzekłam, odwracając się na bok.- Macie już listę gości?- zapytałam.

- Większość już tak. Najbliższa rodzina i przyjaciele, pracownicy firmy jak i domu oraz gdybyś chciała to twoi przyjaciele.

- Będę bardzo wdzięczna. 

- No to ustalone.

- A kto obok Ciebie będzie stał, tato?

- Nie zastanawiałem się, ale na pewno nie byle kto.

Kiwnęłam głową i ziewnęłam.

- Widzę, że chce Ci się spać to leć, a my też będziemy kończyć, bo mieliśmy intensywny dzień.

Wysłali mi buziaki, więc również im odesłałam, po czym rozłączyłam się i podłączyłam telefon do ładowarki. Zgasiłam lampkę nocną i przykryłam się bardziej kołdrą, usypiając. 

New Life ✔Where stories live. Discover now