/dziś zamiast cytatu ładnie proszę was o włączenie piosenki z mediów (najlepiej w zapętleniu), szczególnie na drugą część rozdziału. jest tutaj bardzo ważna, także no. enjoy <3/
Przez krótką chwilę pani Kim wyglądała na totalnie rozbitą, kiedy zmrużonymi oczami wędrowała pomiędzy powierzchnią deski do prasowania, swoimi własnymi dłońmi i koszykiem wypełnionym ubraniami. Nie mówiła nic, najwidoczniej zbierając w sobie siły, a potem wzięła głęboki wdech, sięgnęła po kolejną koszulkę i zaczęła niemal automatycznie przesuwać po niej żelazkiem. Taehyung również milczał, śledząc poczynania kobiety z szybko bijącym sercem, jednocześnie tak bardzo nie wiedząc, czego może się spodziewać.
Niby nie dostał w łeb koszykiem, niby nie został wywalony za drzwi, niby nie usłyszał jeszcze żadnych wyzwisk, ale przecież minęły ledwo dwie minuty i wszystko wciąż mogło odwrócić się o sto osiemdziesiąt stopni. Zerkał więc nerwowo w stronę własnej matki, głaszcząc psa i czując, jak całe życie przelatuje mu przed oczami. Czy to ten moment, w którym widzi swój rodzinny dom po raz ostatni?
– No więc... – zaczęła w końcu pani Kim, nadal uparcie wpatrując się w deskę do prasowania. – Jaki on jest?
Kiedy do Taehyunga dotarł sens jej słów, mimowolnie przestał przeczesywać palcami gładką sierść Yeontana i poczuł, jak zawartość żołądka podchodzi mu do gardła. Musiał wyglądać na tyle głupkowato, siedząc z rozdziawionymi ustami oraz piekącymi policzkami, że pani Kim w końcu uniosła głowę znad sterty prania i obdarzyła go trudnym do odczytania spojrzeniem.
– Znam go? – zapytała.
– M-mamo... Ty... – wydusił niemrawo Taehyung, próbując poukładać myśli. Spodziewał się naprawdę wielu różnych reakcji, zaczynając od płaczu, przez krzyk i niedowierzanie, kończąc na śmiechu. W życiu nie przypuszczał, że zamiast tego otrzyma... zupełnie nic.
Pani Kim westchnęła, po czym odłączyła urządzenie od prądu i podeszła do kanapy, na której skołowany Taehyung wciąż trzymał drżącą dłoń na karku przysypiającego Yeontana.
– Czy to dlatego kilka miesięcy temu wysłałeś mi tamten teledysk? – zapytała, przysiadając tuż obok podkulonych nóg niebieskowłosego.
– W pewnym sensie.
– Cóż, muszę przyznać, że parę razy przeszło mi przez głowę, że być może to wszystko miało jakiś głębszy sens.
Taehyung przełknął ślinę, wpatrując się w zamyśloną twarz rodzicielki i mimo że próbował, naprawdę nie potrafił jej zrozumieć. Dlaczego nagle zachowywała się tak spokojnie, skoro jeszcze niedawno otwarcie krytykowała środowisko LGBT?
– I... i dlaczego teraz już nie mówisz tego, co wtedy? – wymamrotał. – Że to chore, nienormalne, ż-że ja...
Pani Kim uniosła dłoń, przerywając Taehyungowi jego coraz bardziej poplątany wywód, a następnie westchnęła gorzko, wpatrując się w jakiś punkt za ramieniem chłopaka.
CZYTASZ
Grammys ♪ taekook
Fanfiction[zakończone] Kiedy BTS odbierało na scenie swoją pierwszą statuetkę Grammy, Taehyung i Jungkook nie zdawali sobie sprawy, że łzy wzruszenia, pędzące szybko serca i rozsadzające od środka emocje zaprowadzą ich zdecydowanie nie tam, gdzie powinny - do...