39. The light that you left me will everglow

10K 1.1K 1.7K
                                    

rzygam tym milionem gwiazdchcę tylko ciebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

rzygam tym milionem gwiazd
chcę tylko ciebie

Usta Taehyunga od początku układu były dla Jungkooka czymś, co traktował niemalże jak świętość, którą mógł podziwiać jedynie z daleka. Przez długie miesiące skrycie marzył, by móc otulić je swoimi własnymi i w końcu poznać, w jaki sposób naprawdę smakuje miłość. Były takie momenty, kiedy sądził, że nigdy nie dane mu będzie tego zrobić, przez co za kilkadziesiąt lat umrze sfrustrowany oraz stęskniony za uczuciem, które młodość raz na zawsze zabrała ze sobą.

Jego nadzieje malały z każdym dniem, a jednak któregoś ponurego wieczora, tuż po koncercie w Los Angeles, Taehyung nareszcie pozwolił mu sprawdzić, co niesie za sobą ten upragniony, tajemniczy pocałunek. Wtedy smakował on niepewnością i długo ukrywanymi pragnieniami, nareszcie odnajdującymi drogę na zewnątrz. Nie był słodki, uroczy ani delikatny. Przypominał raczej coś desperackiego, składającego się z pajęczyny rozczarowań i strachu przed tym, co będzie dalej.

I choć tamtego dnia Jungkook uważał, że jego miłość jest kompletnie nieodwzajemniona, to tak czy inaczej cieszył się jak dziecko, że los dał mu szansę doświadczyć czegoś, czego zdecydowanie zbyt długo i zbyt nieznośnie pragnął. Przynajmniej miał świadomość, że jeśli niebieskowłosy odejdzie, to będzie wiedział, za czym warto tęsknić.

Jednakże dopiero w Staples Center, w jakiejś przypadkowej łazience na korytarzu, podczas najważniejszej gali muzycznej w roku, Jungkook poznał, w jaki sposób rzeczywiście smakuje miłość. Była słona, jak łzy Taehyunga; zmieszana, jak ich bezbarwne pomadki; bolesna, jak jego nieco niezdarne ruchy, przez które w którymś momencie trochę za mocno przygryzł dolną wargę ukochanego, ale co najważniejsze... W końcu była silna i pewna – jak dłonie Jeona, zaciśnięte na talii Taehyunga, a także palce niebieskowłosego, przesuwające się zaborczo w jego włosach. Tym razem pocałunek nie wyglądał na desperacki czy napędzany pożądaniem, a raczej stanowił swoiste poddanie się czemuś, co było za trudne do zignorowania.

Taehyung jęknął, nie potrafiąc oderwać się od widocznie zaczerwienionych ust Jungkooka, przejeżdżając po nich swoim gorącym językiem. Miał ochotę raz za razem szeptać chłopakowi do ucha, że przeprasza i tak cholernie go kocha, ale słowa w tej chwili wydawały się zbędne, skutecznie zastępowane przez chaotyczne ruchy rąk i mokre od śliny wargi. Obaj wiedzieli, że powinni już dawno wrócić na galę, jednakże za każdym razem, kiedy odrywali się od siebie choćby na moment, nagle robiło się za zimno, za daleko i za smutno. Pierwszy raz potrzebowali siebie nawzajem. Nie Jungkook Taehyunga, nie Taehyung Jungkooka. Pragnęli jedności, jaką tworzyli razem, z odbijającymi się od ścian niewypowiedzianymi wyznaniami miłości oraz poczuciem, że nareszcie wiedzą, w co tak naprawdę się pakują.

– Mój chłopiec – wychrypiał Jeon, otwierając oczy i przesuwając nosem po policzku ukochanego, wciąż wtulając się w jego wargi.

– Nie jestem chłopcem, tylko mężczyzną. – Taehyung przewrócił oczami, ale mimo wszystko uśmiechnął się nieśmiało, szturchając młodszego palcem w ramię. Czuł, że łzy, wcześniej spływające mu strumieniem aż za kołnierzyk marynarki, w końcu zaczynają wysychać, a nerwowe drżenie rąk ustaje, zastępowane przez poczucie obezwładniającego szczęścia. Jungkook naprawdę tu był, naprawdę go całował i naprawdę postanowił podarować temu wszystkiemu jeszcze jedną szansę. – Chyba zapomniałeś, że nadal jestem twoim hyungiem – dodał, opierając dłoń na ścianie, tuż obok głowy bruneta.

Grammys ♪ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz