40. Lights [bonus]

8.2K 800 595
                                    


shine, step into the lightshine, so bright sometimesshine, i'm not ever going back

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

shine, step into the light
shine, so bright sometimes
shine, i'm not ever going back

– Jungkook? Śpisz? – wyszeptał Tae, spoglądając kątem oka na postać, odwróconą do niego plecami i przykrytą po sam czubek nosa.

Kiedy przez kilka sekund z drugiej strony łóżka nie dobiegł żaden dźwięk, jasnowłosy przełknął gulę, coraz szybciej formującą mu się w gardle, a potem niepewnie przysunął się bliżej, by schować ręce pod kołdrą i jedną z nich przerzucić przez talię młodszego chłopaka. Dopiero gdy zanurzył nos w jego pachnących szamponem włosach, był w stanie zacząć znowu normalnie oddychać – nawet jeśli nadal czuł nerwowe drżenie własnych dłoni oraz przyspieszone bicie serca, nieprzyjemnie obijającego się o klatkę piersiową.

Choć minęło już ponad sześć miesięcy od dnia, w którym Jungkook jakimś cudem wybaczył mu ostatni rok i zdecydował się dać tej relacji jeszcze jedną szansę, wciąż bywały noce dokładnie takie, jak ta. Noce, podczas których Taehyung budził się ze strachem, widząc przed oczami zniekształcone przez koszmar wspomnienia z chwil, gdy wszystko było nie tak. Gdy Jungkook płakał, stojąc na scenie podczas koncertu w Gwangju. Gdy Jungkook uciekał do swojego pokoju ze łzami na policzkach, nie chcąc z nikim rozmawiać. Gdy Jungkook planował odejść z zespołu, odmawiając jakimkolwiek próbom negocjacji. Gdy bolesne słowa przecinały powietrze zdecydowanie za ostro – raniąc, tnąc oraz niszcząc wszystko, co stawało im na drodze.

Bywały noce, kiedy wszystko wracało.

I choć Taehyung starał się nie płakać ani nie roztkliwiać nad smutnymi wspomnieniami, wiedząc, że w życiu idola nie ma czasu na sentymenty – tym bardziej, że pomiędzy treningami, spotkaniami w wytwórni oraz tysiącem innych aktywności, stanowiących dla BTS szarą codzienność, zwyczajnie nie miał nawet czasu, by porządnie się wyspać – to w ciemności zło zawsze znajdowało drogę, by wydostać się na zewnątrz.

– Co jest, miś? Znowu zły sen? – wyszeptał zachrypniętym głosem Jungkook, przewracając się na drugi bok. Jasnowłosy nie miał nawet szans, aby mu odpowiedzieć, ponieważ niezdarne od niespodziewanej pobudki ręce chłopaka przygarnęły go do siebie i zrobiły to tak automatycznie, jakby na świecie nie istniała bardziej naturalna rzecz od pocieszania przerażonego koszmarem idola w środku nocy. – Już dobrze – dodał Jeon, a jego duża, rozgrzana dłoń, wsunęła się pod materiał koszulki starszego, by pogładzić chłodną skórę w uspokajającym geście. – To tylko głupi sen.

Taehyung westchnął głośno, układając podbródek w zagłębieniu szyi maknae, po czym wziął głęboki wdech, napawając się znajomym zapachem miodowego szamponu do włosów oraz nagiego ciała ukochanego. Jungkook pachniał jak dom. Jak bezpieczeństwo, szczęście, a także delikatna nutka nostalgii, raz na jakiś czas przypominająca o tym, że nie zawsze było dobrze. Jak groźba i obietnica jednocześnie.

Grammys ♪ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz