7

6.4K 303 209
                                    

-Stanley -Ed obudził się z jękiem. -Boli mnie głowa -Mruknął i zmarszczył brwi czując jak jego głowa pulsuje. Nigdy wcześniej nie pił alkoholu i gdyby wiedział, że takie skutki będą po wypiciu to by nie zrobił nawet łyka.
Podniósł się widząc, że leży obok swojego przyjaciela i jego chłopaka, którzy jeszcze spali.
Kaspbrak westchnął i wstał z łóżka idąc w stronę kuchni. Zobaczył śpiących na kanapie chłopaków i westchnął wchodząc do kuchni. Przy stole siedział blondyn, którego imienia nawet nie pamiętał.
-Cześć -Ed odezwał się cicho i nalał sobie wody do szklanki.
Chłopak patrzył na niego z niezbyt miłym wyrazem twarzy, więc brązowooki postanowił na niego nie patrzeć. W głowie zaczął wymyślać sobie powody co mógł zrobić nie tak, że chłopak nie odpowiedział mu nawet na przywitanie. Jedynym sensownym dla niego pomysłem było to, że może po prostu zwymiotował na niego.
Usiadł na blacie kuchennym i znowu nalał wody do szklanki.

Do kuchni wszedł Stanley i widząc Liam'a i Eddie'go w jednym pomieszczeniu zmarszczył brwi.
-Jak się czujesz? -Spytał swojego przyjaciela przytulając go na powitanie.
-Strasznie boli mnie głowa i chce mi się pić -Kaspbrak jęknął.
Uris zaśmiał się. -To normalne -Pocałował go w policzek i usiadł obok niego.
-Jedyne co pamiętam to to jak ten czarnoskóry chłopak nalewał mi alkoholu i jak zniknąłeś na jakieś dwadzieścia minut ze swoim chłopakiem -Ed westchnął. -Nie zwymiotowałem na nikogo, prawda? -Spytał cicho.
-Nie, skąd ten pomysł? -Stanley uniósł brwi uśmiechając się.
Edward wzruszył ramionami.
-Ja dobrze pamiętam twoją próbę włączenia muzyki -Chłopak parsknął. -Wtedy alkohol już chyba w ciebie zaczął wchodzić
-Dlaczego? -Kaspbrak zmarszczył brwi.
-Myślałeś, że piekarnik to odtwarzacz muzyki -Uris zaśmiał się.
-Chyba sobie żartujesz -Ed jęknął zakrywając swoją twarz.
-Mówię prawdę, wszyscy to potwierdzą -Stan pokręcił głową z uśmiechem na twarzy.
-Co jeszcze zrobiłem? -Eddie jęknął i spojrzał na niego

Uśmiech z twarzy jego przyjaciela zszedł automatycznie. Nie chciał rozmawiać o tym przy Liam'ie i zastanawiał się czy w ogóle mu o tym powiedzieć. -Nic wielkiego chyba -Wzruszył ramionami kątem oka widząc jak blondyn na niego patrzy. -Dość szybko poszedłeś spać -Uśmiechnął się do niego.
-Nie wezmę już nigdy więcej alkoholu do ust -Eddie mruknął zamykając oczy. -Mogę iść się wykąpać? -Spojrzał na Stana.
-Pewnie, chodź -Brązowooki zszedł z blatu i zaprowadził przyjaciela do łazienki.
Kaspbrak często u niego nocował i wiedział, gdzie co jest i jak używać prysznica.
-Przyniosę Ci jakieś ubrania -Uris zostawił go w łazience i poszedł do swojej sypialni. Przełknął nerwowo ślinę wiedząc, że jeśli Ed zdejmie golf, zobaczy malinki.

Wrócił z ubraniami i zobaczył przerażonego przyjaciela, który oglądał ślady na szyi.
-S-Stan? Kto m-mi to zrobił? -Kaspbrak spojrzał na niego.
Uris westchnął i odłożył ubrania, zamykając drzwi.
-Chciałem powiedzieć Ci to, gdy wszyscy już by się zmyli -Powiedział cicho. -Wczoraj poszedłeś z Liam'em, tym blondynem, który siedział w kuchni, na papierosa, dość długo was nie było, zmartwiłem się, bo zdążyłem już poznać go i wiem co robi -Westchnął widząc jak jego przyjaciel zaczyna panikować. -Poszedłem sprawdzić co robicie i akurat, gdy wszedłem zdejmował Ci spodnie -Stanley przygryzł wargę. -Skrzyczałem go i kazałem mu iść na dół i się już do Ciebie nie zbliżać, nawet nie wiedziałeś gdzie jesteś i spytałeś o naszego nauczyciela od matematyki -Spojrzał na niego.
Eddie przytulił się do swojego przyjaciela i zaczął płakać. -Gdybym zrobił to z nim to bym żałował do końca życia, dziękuję Ci Stan -Wyszeptał. -Kolejny powód dlaczego nie mogę pić -Zamknął oczy. -Najgorsze jest to, że ja nawet nie wiem co z nim robiłem, nie wiem czy jedynie się całowaliśmy czy zrobiłem coś upokarzającego -Westchnął.

-Ja też nie wiem, ale jeśli chcesz to się dowiem -Stanley głaskał go po włosach.
-Byłbym wdzięczny -Kaspbrak szepnął.
-Okej, wykąp się, a ja pójdę porozmawiać z Liam'em -Chłopak pocałował go w policzek i odsunął się.
Ed pokiwał głową i gdy jego przyjaciel wyszedł, zamknął drzwi i rozebrał się do końca szukając innych malinek. Odetchnął gdy żadnej nie znalazł i wszedł pod prysznic odkręcając wodę.

-Co zaszło pomiędzy tobą a Eddie'm na balkonie? -Stan skrzyżował ręce na klatce piersiowej patrząc na chłopaka.
-Po prostu się całowaliśmy i zrobiłem mu malinki, skończcie drążyć ten temat -Liam przewrócił oczami.
-To chyba normalne, że Ed chce wiedzieć co robił z tobą niczego nie pamiętając -Uris zmarszczył brwi. -Dotykałeś go? -Mruknął.
-Skoro się całowaliśmy to chyba normalne, że tak -Blondyn prychnął.
-Da się całować bez macania, ale chyba jesteś zbyt głupi na to -Brązowooki zrobił to samo co chłopak.
-Zaczynasz mnie wkurwiać, będziesz przy nim jak będzie uprawiać seks? Może jeszcze będziesz trzymać go za rękę? -Liam wstał od stołu. -Mówi do ciebie mamusiu? -Uśmiechnął się głupio.
Stanley zacisnął pięść i zęby. -Wyjdź stąd -Warknął.
-Oj, mamusia chyba się zdenerwowała -Chłopak zaśmiał się patrząc mu w oczy.
Uris uderzył go w twarz i poczuł ręce na swojej koszulce. Zderzył się z blatem kuchennym i syknął z bólu. -Puszczaj mnie -Warknął i kopnął go w nogę. Zaczęli się szarpać, oczywiście Stanley nie miał żadnych szans z nim i wylądował na płytkach uderzając się w głowę.

Do kuchni wpadł chłopak Uris'a i odciągnął swojego przyjaciela od niego. -Wiesz, że słabszych się nie bije? -Warknął i popchnął go zaczynając się z nim bić. Gdy blondyn nie miał już sił, żeby szarpać się z nim, odpuścił i wytarł krew lecąca z jego nosa.
Chłopak złapał go za koszulkę i zaprowadził do drzwi wypychając go z domu i rzucając w niego jego butami i kurtką. Zamknął za sobą drzwi i podszedł do Stanley'a. Podniósł go i posadził na stole. -Czemu zaczęliście się bić? -Spytał odgarniając jego włosy, które wpadały mu do oczu.
-Zaczął się ze mnie naśmiewać, zdenerwowałem się i go uderzyłem, zaczęliśmy się bić, ale jestem zbyt słaby, żeby wygrać -Stan westchnął i przytulił się do niego. -Przepraszam, to moja wina, po prostu boję się o Eddie'go, nie chcę, żeby ktoś go skrzywdził -Westchnął i oparł głowę o jego ramię.
-Nie przepraszaj, należał mu się wpierdol -Jego partner pocałował go w usta.
-Kocham Cię, Bill -Uris szepnął i westchnął.
-Ja Ciebie też -Chłopak uśmiechnął się do niego.

Nie mogłabym zrobić kogoś innego niż Bill, chciałam was tylko potrzymać w niepewności ahahahah

𝐭𝐞𝐚𝐜𝐡𝐞𝐫'𝐬 𝐩𝐞𝐭 | 𝐫𝐞𝐝𝐝𝐢𝐞Where stories live. Discover now