19

4.6K 244 460
                                    

Ten rozdział nie jest odpowiedni dla kogoś, kto nie lubi czytać o rozmowach o seksie itp.

-Pokłóciłem się ze Stanley'em, bo zachowuje się jak moja matka i poleciał do Bill'a z płaczem, to on wyzwał mnie od świni i zasugerował, że jestem puszczalski mówiąc, że gdyby nie on to przespał bym się z niewiadomo kim -Eddie siedział obok mężczyzny w samochodzie.

-Generalnie to trzeba Cię pilnować, nawet nie z takiego powodu, jesteś malutki i każdy mógłby Cię porwać i skrzywdzić, lepiej mieć Cię na oku niż później doświadczyć czegoś takiego. Stanley robi to dla Ciebie, bo jest twoim przyjacielem i się troszczy -Richard westchnął.

-Nie chcę o nim rozmawiać, jest głupi po prostu -Ed mruknął.
-Zachowujesz się jak trzynastolatek -Tozier spojrzał na niego.
Młodszy wzruszył ramionami.

Pierwszy raz był w domu mężczyzny i uważał, że jest tam przytulnie i pięknie. -Sam to urządzałeś? -Uśmiechnął się.
-Z pomocą -Richard westchnął.
-Czyją? -Brązowooki spojrzał na niego.
-Mojego byłego chłopaka -Starszy szepnął czując się niezręcznie, gdy o tym mówił.

-Mogę wiedzieć ile miałeś partnerów i dlaczego z nimi nie jesteś? -Eddie usiadł na wygodnej kanapie.
Richie westchnął i usiadł obok niego. -Miałem trzech partnerów, moim pierwszym partnerem był mężczyzna, który miał czterdzieści lat, nie wspominam tego dobrze, ale nieważne -Szepnął bawiąc się palcami.

-Ile miałeś wtedy lat? -Ed spojrzał na niego.
-S-siedemnaście -Starszy przełknął ślinę nerwowo.
Dlaczego nie wspominasz tego dobrze? -Kaspbrak położył nogi na jego kolanach.
-Eddie, nie zadawaj mi takich pytań -Mężczyzna był zestresowany.

-Chcę wiedzieć po prostu z kim byłeś zanim się z tobą prześpię -Brązowooki zmarszczył brwi.
-Idę po piwo -Tozier wstał i po chwili przyszedł z piwem.
-Powiedz mi, przecież Cię nie wyśmieję -Ed westchnął bawiąc się jego włosami.

-Ocenisz mnie po moich byłych partnerach? Edward, przecież to dziwne -Starszy westchnął.
-Nie ocenię, po prostu chcę wiedzieć czy będę chociaż trochę wyjątkowy -Chłopak posmutniał.

-Mojego pierwszego partnera nie wspominam dobrze, bo był specyficzny. Karał mnie dosłownie za wszystko, a że wtedy byłem strasznie naiwny i głupi, więc myślałem, że na to wszystko zasłużyłem. Myślałem, że tak wyglądają związki i że go kocham. Mój pierwszy raz z nim był strasznie bolesny, płakałem podczas tego i przez całą noc, gdy on spał bez żadnych zmartwień. Można powiedzieć, że mnie do tego zmusił, co prawda nie zrobił tego bez mojej zgody, ale przed tym wmówił mi, że osoba dominująca zawsze musi dostać zgodę i nie można mu odmówić -Westchnął. -Zerwałem z nim po tym jak mój przyjaciel Ben dowiedział się o wszystkim, bo już nie wytrzymałem i mu powiedziałem. Uświadomił mi, że to co robimy w naszym śmiesznym związku nie jest normalne i nawet opisał jak wygląda seks z jego partnerką -Przygryzł wargę.

-Jeju Rich -Eddie usiadł mu na kolanach i przytulił go. -Gdybym Cię wtedy znał to nie pozwoliłbym, żeby uszło mu to na sucho -Warknął.
-To też moja wina, bo byłem strasznie naiwny i wierzyłem we wszystko co mówił -Tozier uśmiechnął się smutno.
-Ale byłeś młody, nie powinien Cię tak traktować -Głaskał go po głowie.

-Mój drugi partner był już młodszy, bo miał dwadzieścia lat, ale tego nawet nie można było nazwać związkiem, niby byliśmy parą, ale polegało to tylko i wyłącznie na seksie, zerwałem z nim kontakt, gdy wyznał mi miłość, a ja po prostu wystraszyłem się, bo moja definicja miłości w głowie wyglądała po prostu źle -Richard westchnął. -Nawet nie wiem co z nim, bo uciekłem od niego po usłyszeniu „Richie, zakochałem się w tobie" -Mężczyzna westchnął. -Mam nadzieję, że znalazł sobie kogoś wartego jego miłości.

-A twój trzeci partner? -Kaspbrak spytał mając głowę na jego kolanach.
-Była to pierwsza osoba, którą szczerze pokochałem, miałem dwadzieścia lat, a on dwadzieścia dwa, gdy się poznaliśmy. Pierwsza osoba, która nie traktowała mnie jak zabawkę do zaspakajania swoich potrzeb. Pierwsza osoba, która przytulała mnie bez prośby o przytulenie i całowała z czułością, a nie zachłannością -Mężczyzna zadrżał i zacisnął zęby.

-Dlaczego z nim nie jesteś? -Kaspbrak zmarszczył brwi.
-Umarł na białaczkę -Richard wyszeptał to z trudem czując, jak łzy spływają mu po policzkach.
Ed nie wiedział co powiedzieć i przytulił go mocno i głaskał po głowie. Nie mówił nic do niego, bo wiedział, że to nic nie da i po prostu czekał aż się uspokoi. Słuchał jak szlocha i czuł jak jego ciało drży. Pierwszy raz widział go w takim stanie i miał nadzieje, że to był ostatni. Było mu cholernie przykro mając w obięciach mężczyznę, który wydawał się dla niego taki szczęśliwy, tylko po prostu samotny.

Tej nocy role się odwróciły. To Eddie głaskał Richie'go do snu i szeptał mu miłe słowa czekając aż zaśnie. Kaspbrak poczuł wyrzuty sumienia, że wieczorem nie spotkał się z nim, tylko ze Sebastianem. Leżąc i bawiąc się jego włosami wyobraził sobie młodego Richard'a w sytuacji o której starszy mu opowiedział i zachciało mu się płakać, jednak powstrzymał się dusząc w sobie chęć zaszlochania, by nie obudzić bruneta.

Wybaczcie, że wcisnęłam tu dramę, ale nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła. Nie mogłam się powstrzymać.

𝐭𝐞𝐚𝐜𝐡𝐞𝐫'𝐬 𝐩𝐞𝐭 | 𝐫𝐞𝐝𝐝𝐢𝐞Where stories live. Discover now