12

5.7K 324 467
                                    

-Mówiłeś mi, że jestem cudowny, na pożegnanie mnie pocałowałeś w policzek i przytuliłeś mówiąc, że jeszcze się spotkamy -Richard zaśmiał się. -Chyba zapomniałeś, że widzimy się codziennie w szkole -Wziął łyka swojej herbaty.
-Nie wierzę, że to się działo -Eddie czuł zażenowanie swoim zachowaniem. Był cały czerwony i było nu wstyd za to co mówił do mężczyzny.
-Było zabawnie i miło -Tozier uśmiechnął się do niego.
Rozmawiali tak do momentu w którym przyszła kobieta i powiedziała, że niestety już muszą opuścić kawiarnie, bo zamykają.
Richard stanął za chłopakiem i złapał go za ramię. -Chcesz jeszcze gdzieś iść? Czy odprowadzić Cię do domu? -Uśmiechnął się.
-Jeśli chce Pan to możemy iść do parku -Ed odwrócił się do niego i odwzajemnił uśmiech.

Poszli do parku i usiedli na jednej z słabo rozświetlonych przez lampy, ławek.
-Nie masz nic przeciwko, żebym przy tobie zapalił? -Tozier spojrzał na niego.
Eddie pokręcił głową uśmiechając się. -To miłe, że Pan o to spytał
Richard uśmiechnął się wyjmując paczkę papierosów. Włożył jednego pomiędzy wargi i odpalił go zapalniczką.
Kaspbrak patrzył jak mężczyzna się zaciąga papierosem i był to dla niego cholernie gorący widok. -Ma Pan kogoś? -Wypalił bez zastanowienia czego od razu pożałował. -Przepraszam, że spytałem, ciekawość czasami mnie kontroluje -Spuścił wzrok.
-Nie mam -Nauczyciel zaśmiał się i spojrzał na niego.

-Ja też, samotność mnie dobija -Ed westchnął i usiadł w pozycji w której jego kolana stykały się z jego klatką piersiową.
-Mnie też -Brunet zaciągnął się papierosem. -Ale dziwie się, że nikogo nie masz, jesteś bardzo ciekawą osobą i.. -Nie dokończył, bo poczuł na ustach ciepłe, miękkie i słodkie od jabłecznika usta młodszego chłopaka.
Pomimo wielkiego zdziwienia odwzajemnił o razu pocałunek i złapał go za biodro przyciągając bliżej siebie. -Cholera -Wysapał przerywając na chwile. -Nie spodziewałem się tego -Westchnął wciąż go trzymając.
-J-Ja też, przepraszam, nie powinienem -Eddie zarumienił się i odsunął się od mężczyzny.
-Nie czuję się skrzywdzony -Richard zaśmiał się cicho wciąż na niego patrząc.
-Odprowadzi mnie Pan? -Kaspbrak szepnął wciąż spoglądając na swoje kolana.
-Pewnie -Nauczyciel uśmiechnął się i nadepnął na papierosa, którego wcześniej upuścił podczas, gdy chłopak go pocałował.

Nie rozmawiali ze sobą, ale nie była to niezręczna cisza, obaj uśmiechali się idąc obok siebie. Patrzyli się w dół i mieli ochotę pocałować się jeszcze raz, jednak obaj myśleli, że drugi poczuje się źle z tym. Przez całą drogę myśleli o tym pocałunku i gdy Ed stanął przed swoim blokiem westchnął i spojrzał w oczy mężczyźnie. -To w takim razie... -Nie dokończył, bo tym razem to on poczuł usta Richie'go na swoich i zderzył się ze ścianą bloku. Tozier złapał go za udo i nie mogąc się powstrzymać podniósł je do góry i przycisnął do swojego biodra. -Wybacz, nie mogłem się powstrzymać, to jest silniejsze ode mnie -Westchnął i odsunął się od niego poprawiając swoje okulary.

Edward stał czując jak jego nogi miękną, serce bije jak oszalałe, usta domagają się więcej, a ciało pragnie jego dotyku. -To było... fajne -Uśmiechnął się i spojrzał na niego.
-Też tak uważam i z chęcią to powtórzę -Richard szepnął mu do ucha i powoli się odsunął. -Do jutra, Eddie -Mężczyzna uśmiechnął się.
-C-czy może mnie P-Pan pocałować na
p-pożegnanie? -Zrobił się cały czerwony ze wstydu i gdy z ust Tozier'a wydobył się chichot zarumienił się jeszcze bardziej, co wydawało się w tamtej chwili niemożliwe.
Tozier oparł się ręką o ścianę i pocałował chłopaka w usta. -Proszę, księżniczko -Mrugnął do niego i zostawił go samego, próbującego złapać oddech i stać normalnie.

JEZUS JA NIE WIEM CO TU ZROBIŁAM WŁAŚNIE I JESTEM W SZOKU, PRZEPRASZAM WAS ZA TO

𝐭𝐞𝐚𝐜𝐡𝐞𝐫'𝐬 𝐩𝐞𝐭 | 𝐫𝐞𝐝𝐝𝐢𝐞Where stories live. Discover now