11

5.8K 299 146
                                    

Eddie stał przed lustrem ignorując całujących się chłopaków.
Myślał przez cały czas o nauczycielu, który na pewno pamiętał wszystko co do niego powiedział. A on nie pamięta nic i tylko błagał się w myślach, żeby nauczyciel o tym nie wspomniał. Miał nadzieję, że nie mówił do niego zboczonych rzeczy, bo gdyby tak było to chyba wyjechałby z kraju, wyszedł za francuza i do końca życia jadłby bagietki i pił wino płacząc za Richard'em.
-Dobra, możemy już iść -Zapiął ostatni guzik swojej szarej polówki i założył plecak na jedno ramię.

Bill oderwał się od swojego chłopaka i podniósł się z łóżka pomagając mu wstać.
Stanley wiedział, że męczył go wieczór z nauczycielem i nie wspominał nic o tym, bo nie chciał go dołować. Eddie nie zaczął nawet tematu o nim, pomimo, że zawsze gdy się coś działo, od razu z nim o tym rozmawiał.
Idąc z nimi na przystanek włożył słuchawki do uszu i usiadł na ławce patrząc przed siebie. Miał dzisiaj matematykę i zastanawiał się czy z niej po prostu nie uciec, nie wiedział kompletnie o czym z nim rozmawiał, gdy urwał mu się film, a rano po obudzeniu, szukał malinek na szyi i gdy żadnej nie znalazł ulżyło mu, ale wciąż czuł stres.
Co jeśli Richard będzie śmiał się za każdy razem, gdy na niego spojrzy? A może już wszyscy nauczyciele wiedzą, że upił się przy nim. Co jeśli Tozier nawet na niego nie spojrzy, bo będzie uważał go za obrzydliwą osobę?

Żadna z tych myśli nie była prawidłową.
Richard miał bardzo dobry humor, co jakiś czas spoglądał na Eddie'go i uśmiechał się w taki sposób, który Kaspbrak lubił najbardziej, ale Ed patrzył na niego tylko wtedy, gdy ten był odwrócony do tablicy lub do innych uczniów i nie mógł ujrzeć jego pięknego uśmiechu.
-Edward, twoja kolej -Brązowooki usłyszał głos nauczyciela i podniósł głowę, ale wciąż nie patrzył na niego. Westchnął i wstał przełykając nerwowo ślinę. Podszedł do tablicy i zaczął zapisywać zadanie, jednak ze stresu pomylił się, więc Tozier podszedł do niego i ułożył rękę tak, by uczeń mógł położyć na niej kredę.
Zaczął tłumaczyć mu dlaczego i gdzie zrobił błąd.
-Zrób następny przykład -Mężczyzna oddał mu kredę i odsunął się od niego.
Eddie westchnął i zaczął zapisywać następne zadanie i gdy skończył, odsunął się od tablicy.
-Bardzo dobrze -Wyczytał kolejną osobę, którą był Stanley.

Ed zebrał się nad odwagę i poczekał aż wszyscy wyjdą z klasy. Podszedł powoli do biurka i przygryzł nerwowo wargę.
Tozier podniósł głowę i spojrzał na niego. -Tak? -Uśmiechnął się do niego.
-Ja.. ja chciałem przeprosić za tamtą noc, niestety nie pamiętam z niej wiele i nie wiem nawet co panu mówiłem, pewnie się ośmieszyłem i irytowałem -Zarumienił się patrząc na swoje buty.
-Nie przyjmę przeprosin, bo ich nie potrzebuję -Nauczyciel wzruszył ramionami i wywołał panikę u chłopaka.
-Ale... -Eddie zaczął i przerwał wzdychając. -W porządku -Odwrócił się z zamiarem wyjścia, ale poczuł ucisk na swoim nadgarstku i został odwrócony do biurka.
-Po prostu nie musisz przepraszać, bo miło mi się z Tobą rozmawiało, dużo nie pamiętasz, prawda? -Mężczyzna westchnął wciąż trzymając jego nadgarstek i gdy uczeń pokiwał głową uśmiechnął się. -Nie wiem w sumie czy powinienem do tego wracać, bo na pewno tego nie pamiętasz, ale umówiliśmy się na kawę na osiemnastą, dzisiaj -Tozier podrapał się po karku obawiając się trochę tego jak zareaguje nastolatek.

-Okej, w której? -Kaspbrak wypalił patrząc na niego. Nie pamiętał wielu rzeczy, ale miał szansę, żeby nauczyciel mu trochę o tym opowiedział, poza tym chciał spędzić z nim trochę czasu.
Zaskoczony Richard zapisał mu adres na małej kartce i spojrzał na niego.
-W porządku -Chłopak uśmiechnął się do niego i odwrócił w stronę drzwi. -Do zobaczenia później Panie Tozier -Eddie usłyszał odpowiedź i zamknął drzwi. Nie wierzył w to co właśnie się stało. Umówił się z pieprzonym nauczycielem na kawę. Chciał jak najszybciej znaleźć swojego przyjaciela i mu o tym powiedzieć, gdy się nie pojawił po dzwonku, westchnął myśląc, że po prostu uciekł razem z Bill'em. Nie mylił się, zwiali, a Ed siedział sam do końca lekcji.
Nie mógł się doczekać aż wróci do domu, bo jednak chciał tego spotkania bardziej niż się spodziewał.

Przechodząc przez drzwi swojego mieszkania od razu je zamknął i rzucił plecak pod ścianę.
Była szesnasta, Eddie westchnął i od razu zaczął się rozbierać z zamiarem wzięcia prysznica.
Gdy skończył poszedł do swojego pokoju stojąc w ręczniku przed szafą pełną ubrań.
-Na to zejdzie mi godzina -Szepnął sam do siebie. Zadzwonił do swojego przyjaciela, chcąc, żeby pomógł mu wybrać w co się ubrać, ale nie odebrał i brązowooki westchnął smutno rzucając telefon na łóżko.
-Zostałeś z tym sam, Kaspbrak -Znowu odezwał się do siebie i zaczął szukać idealnego stroju.

Poddał się i po prostu ubrał biały golf z jasnobrązowymi spodniami. Ułożył swoje włosy i westchnął cicho patrząc na siebie. -Cholera -Szepnął i zamknął oczy czując jak trzęsą mu się ręce.
W drodze do kawiarni rozmyślał o tym czy jednak dobrze zrobił, że zgodził się na wyjście do kawiarni, było już ciemno i czuł jak mocno bije mu serce na samą myśl o spotkaniu z nauczycielem.

Gdybym się umówiła na kawę lub kolacje z nauczycielka to tez bym się stresowała Eddie, bo nie wiadomo czy tą kolacją nie będę ja

𝐭𝐞𝐚𝐜𝐡𝐞𝐫'𝐬 𝐩𝐞𝐭 | 𝐫𝐞𝐝𝐝𝐢𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz