30

3.2K 178 423
                                    

Richie obudził Eddie'go pocałunkami i uśmiechnął się widząc jak otwiera oczy.
-Wyglądasz tak cudownie po przebudzeniu -Szepnął ponownie całując go po twarzy.

Szatyn sięgnął po stojący sok pomarańczowy na szafce nocnej i napił się. -A ty wyglądasz seksownie w mokrych włosach -Poczuł jak kropla wody z kosmyka włosów zderzyła się z jego policzkiem. -Przytul mnie Richie -Wyszeptał i wyciągnął ręce do niego.

Tozier przytulił go i pocałował w szyję.
Ed jęknął głośno i odchylił głowę. -Podduś mnie -Szepnął uśmiechając się.
-Odkryłeś swój nowy fetysz? -Richie zaśmiał się i poddusił go.

-Na razie tylko jeden -Szatyn przygryzł wargę. -A ty jakie masz? -Owinął nogi wokół jego bioder.
-Ty jesteś moim fetyszem -Tozier uśmiechnął się.
-Pytam serio Richie -Eddie przewrócił oczami i przygryzł wargę.

-Ale ty naprawdę jesteś moim fetyszem -Brunet zaśmiał się i pocałował go w nos.
-A co poza mną? -Kaspbrak westchnął dotykając jego włosów.
-Podduszanie, wiązanie, klapsy... -Starszy zaczął mu wymieniać.

-Musimy to wszystko wypróbować -Ed jęknął.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, jak się znowu w to wkręcę to będziemy robić to cały czas -Richie się zaśmiał.
-Mi to pasuję -Szepnął i przytulił się do niego.
Brunet uśmiechnął się i poprawił mu włosy.

🖤🖤🖤

-Co ty robisz? -Tozier zaśmiał się, widząc Eddie'go leżącego w pustej walizce.
-Chciałem zobaczyć czy się zmieszczę -Młodszy wstał zarumieniony.
-Ale po co? -Mężczyzna pokręcił głową z uśmiechem.

-Nie wiem -Ed zaśmiał się i kontynuował pakowanie swoich ubrań.
-Jesteś niemożliwy -Starszy pokręcił głową patrząc jak układa starannie swoje ubrania.
Nachylił się nad nim i objął jego policzki, całując go w usta. -I piękny -Szepnął.

-Ty też -Brązowooki uśmiechnął się do niego. -Wiesz, że Stanley i Bill też się dzisiaj wyprowadzają? Będą mieszkać jakieś dziesięć minut na nogach od nas
-To dobrze -Rich szepnął i pomógł mu układać ubrania.

-Nienawidzę tego miejsca -Młodszy westchnął.
-Ja też -Tozier uśmiechnął się do niego smutno.

🖤🖤🖤

-Zanim pojedziemy, chciałbym jeszcze pojechać na cmentarz, bo nie będę mógł przyjeżdżać tutaj tak często jak zawsze -Richie westchnął.

-Okej, pójdę z Tobą, jeśli chcesz -Ed uśmiechnął się i patrzył jak starszy pakuje walizki do samochodu.

Tozier zaprowadził go w miejsce, w którym spoczywał jego były chłopak i położył kwiat, jak zawsze na jego grobie. -Wciąż mi go brakuję -Szepnął.
Szatyn westchnął cicho. -Na pewno chciał, żebyś był szczęśliwy -Posmutniał.

-Jestem -Richard uśmiechnął się i przytulił młodszego. -W końcu -Wyszeptał, dotykając jego głowy.
Eddie uśmiechnął się i schował twarz w jego kurtce.

Przez całą drogę do swojego nowego mieszkania rozmawiali, śpiewali i tańczyli, śmiejąc się przy tym.
-Zaśpiewaj to -Kaspbrak zachichotał i wybrał piosenkę Nirvany.
Richie zaczął śpiewać niskim głosem naśladując wokalistę, rozbawiając tym chłopaka.

🖤🖤🖤

-Jestem padnięty -Richard opadł na ich nowe łóżko.
Eddie westchnął i włączył piosenkę z wieży, którą zdążył już podłączyć. -Ja też -Szepnął i położył się na plecach obok niego, zaczynajac mu śpiewać cicho piosenkę.

-Podoba Ci się tu? -Tozier powiedział cicho.
-Tak, naprawdę jest pięknie -Ed uśmiechnął się i zamknął oczy.
Starszy położył głowę na jego brzuchu i przyglądał się jego twarzy.

Szatyn zaczął myziać delikatnie Richard'a po policzku. -Kocham Cię -Wyszeptał.
-Ja Ciebie też -Brunet uśmiechnął się do niego.
Obaj zasnęli w takiej pozycji, a Eddie wciąż trzymał dłoń na jego policzku.

🖤🖤🖤

-Richie -Edward uśmiechnął się, leżąc na łóżku z czymś pod koszulką.
-Co ty tam chowasz? -Brunet zmarszczył brwi i usiadł na łóżku.
-Nasze dziecko! -Młodszy pisnął i podwinął koszulkę ukazując małego, białego i śpiącego kotka.

-O mój Boże jaki uroczy -Richard uśmiechnął się i położył na brzuchu zaczynajac delikatnie głaskać zwierzaka po główce. -Jak go nazwiemy? -Przygryzł wargę.
-Chciałem Książę, ale nie wiem czy to dobry pomysł-Eddie wydął wargę.

-Myślę, że to cudowne imię dla naszego dziecka, księżniczko -Brunet podparł głowę na ręce. -Posiadanie tak pięknej księżniczki i słodkiego księcia to cud -Uśmiechnął się.

-Jesteś uroczy -Edward przekręcił lekko głowę i zarumienił się.
-Położymy Księcia do łóżka -Richie wstał i wziął delikatnie kotka kładąc go na fotelu.

Wrócił do swojego chłopaka i nachylił się nad nim, zaczynając go całować. -Jesteś tak w cholerę piękny -Tozier westchnął i położył się obok niego. Przytulił go do siebie i dotknął jego ręki.

Eddie objął policzek starszego i pocałował go powoli. -Kochaj się ze mną -Szepnął.
Richard uśmiechnął się i położył się na nim, zaczynając całować go po szyi.

Podczas uprawiania seksu, szatyn spadł z łóżka i zaczął się śmiać, a gdy przerażona twarz jego chłopaka pojawiła się nad nim, poczuł łzy w oczach. -Przypomniało mi się, jak raz tak nas poniosło, że obaj wylądowaliśmy na podłodze i żałuj, że nie widzisz swojej miny -Zakrył twarz, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

Tozier parsknął śmiechem i podniósł go, ponownie kładąc na łóżko.
Sprawił, że Eddie znowu jęczał do jego ucha, prosząc go o więcej.

-Richie, spraw, żebym nie mógł chodzić przez miesiąc -Uśmiechnął się, siedząc na kolanach i opierając twarz o poduszkę.
-Chcesz, żebym zwichnął Ci kostkę? -Brunet uniósł brwi.

-Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi -Młodszy przewrócił oczami.
-Dobrze wiem o co Ci chodzi -Tozier zaśmiał się.

🖤🖤🖤

-Eddie, musimy porozmawiać -Richie westchnął, stojąc obok niego w sylwestra i patrzył na fajerwerki. -Nie mogę już tego ukrywać -Szepnął patrząc na Stanley'a i Bill'a, którzy byli zajęci sobą.

-Co się dzieję? -Ed spanikował.
-Nie wiem nawet jak Ci to powiedzieć, bo to jest bardzo dla mnie ciężkie -Starszy westchnął. -Chciałbym, żebyś wiedział, że bardzo Cię kocham i nie wyobrażam sobie teraz życia bez Ciebie -Patrzył mu w oczy. -I chciałbym spędzić z Tobą resztę mojego życia -Szepnął. -Edward'zie Kaspbrak -Uklęknął na jedno kolano i wyjął małe czerwone pudełko. -Czy chciałbyś uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i wyjść za mnie? -Patrzył na niego z nadzieją w oczach.

-O mój Boże -Eddie pisnął. -Jasne, że tak -Rozpłakał się i upadł na kolana, przytulając go.
Richie uśmiechnął się i przytulił go do siebie.
Usłyszeli szloch i spojrzeli na dwójkę chłopaków, którzy przyglądali im się.
-Jakie to jest piękne -Stan zapłakał.

Richie założył pierścionek na palec swojej miłości i pocałował go w usta.

OKEJ
POWIEM WAM, ŻE PISANIE TEGO ROZDZIAŁU ZAJĘŁO MI WIEKI XDD
PRZEPRASZAM WAS BARDZO, ŻE MUSIELIŚCIE TYLE CZEKAĆ, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ WAM SIĘ SPODOBAŁ
POZDRAWIAM WAS SERDECZNIE I
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE WYŚWIETLENIA, KOMENTARZE I GWIAZDKI
NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ, ŻE TYLU OSOBOM SIĘ SPODOBA TO OPOWIADANIE, NAPRAWDĘ

𝐭𝐞𝐚𝐜𝐡𝐞𝐫'𝐬 𝐩𝐞𝐭 | 𝐫𝐞𝐝𝐝𝐢𝐞Where stories live. Discover now