– Aha?! – W pokoju rozległ się pisk Grizza. – Czyli słyszałeś mój tekst o masturbacji, ale jak cię zapytałem o to samo, to nagle nic nie wiesz?!
– Dobra, weź się ogarnij, bo brzmisz jak czajnik gotujący wodę – Skarcił go Mike. – Przecież wiesz, że on ma totalnie w dupie czy jesteś pedałem, czy nie.
– Nie jestem gejem! – Tremblay wstał z podłogi i tupnął nogą jak małe dziecko. Polemizowałbym, ale nie chciałem go już bardziej denerwować.– Nie popłacz się tylko – Zlustrowałem go od góry do dołu wzrokiem.
W sumie, to nie wiem, czemu tak powiedziałem. Zupełnie rozumiem, dlaczego Grizz zareagował w ten sposób. Sam bym się przecież oburzył na jego miejscu. Tak przynajmniej sądzę.Blondyn wystawił nam język, założył ręce na klatce piersiowej i zasiadł znów do komputera, na którym grał wcześniej ze Stanem.
– Bawcie się dobrze, ale to już beze mnie – Chwycił za specjalną kierownicę, służącą do prowadzenia wirtualnego samochodu w rozgrywce.– Ej, no weź, przecież żartujemy sobie, a ty się dajesz nabrać, jak taka malutka kaczuszka – Murphy stanął za nim i położył mu dłonie na ramionach. – Posłuchaj te historie, zostały jeszcze dwie dziewczyny...
– No dobra – mruknął najniższy z nas i wstał z krzesła obrotowego.Dopiero wtedy zauważyłem, jaka była między nimi kolosalna różnica wzrostu! Mike był o sporo centymetrów wyższy ode mnie i Stana, ale od Garetha? Przecież to jakby porównać gnoma do tytana! Tremblay mierzył może z pięć i pół stopy, nie więcej...
– Ile masz wzrostu Mike? – Stan poniekąd wyjął mi z ust to pytanie.
– Trochę cali więcej, niż sześć stóp – odrzekł dumnie i szturchnął delikatnie Grizza, żeby ten w końcu się ruszył.Chłopak sfrustrowany wrócił na swoje wcześniejsze miejsce, jednakże tym razem położył się na brzuchu.
– Nigdy przenigdy... – Poprawiłem włosy, bo niesforne kosmyki wlatywały mi już prawie do oczu.
– Nie odmówiłem dziewczynie – dokończył Stan.– Megan Wilson – Uśmiechnąłem się. – Ona to w sumie była fajna.
– Ale mówiłeś, że zerwała z tobą... Z odwrotnej przyczyny – Grizz położył podbródek na swoich dłoniach.– Bo zerwała. Byliśmy ze sobą, jak mieliśmy już szesnaście lat. Tylko że po jakimś czasie stwierdziła, że już jest gotowa na coś więcej, niż łapanie za ręce i głupie całuski w policzek – Zdrętwiały mi nogi, więc zmieniłem pozycję siedzenia.
– A ty jesteś cieniasem i nie byłeś na nią gotowy – dokończył za mnie Mike.
– Nie byłem gotowy na seks, a nie na nią, okej? Jakby teraz zapytała czy się zejdziemy, to bym się pewnie zgodził. To była chyba najlepsza dziewczyna ze wszystkich, rzecz w tym, że ona nie lubiła nudy. A ja jestem nudziarzem... No i jak to zrozumiała, to mnie jebła w odstawkę. A potem zerwaliśmy – Rzuciłem okiem na Stana, ponieważ siedział po mojej lewej stronie; czyli tam, gdzie najłatwiej było mi spojrzeć, oprócz naprzeciwka. Gdybym miał się obrócić w prawo i obczaić reakcję Grizza, zajęłoby mi to zbyt wiele wysiłku.Stan również na mnie popatrzył, ale nic poza tym. Nie mogłem wyczytać z jego mimiki zbyt wiele, po prostu wciąż wyglądał na zamyślonego. Ciekawiło mnie, co go tak zmartwiło w tamtym momencie...
– Ja nie byłem nigdy z taką dziewczyną – obronił się Stan po chwili. – Nie macie jak mnie zagiąć w tej grze.
– Ja nie odmawiam – Murphy od razu się jakby... Rozpromienił.
– Nie masz komu odmawiać, idioto – rzekł Tremblay i podrapał się po policzku.– Och, tobie przecież ciągle muszę odmawiać, Gareth – Mike zarzucił kaptur na głowę i zmierzwił sobie grzywkę, aby upodobnić się, jak zauważyłem, do Grizza. – Mikey, ja chcę ciebie, proszę, chcę ciebie...!
Gareth roześmiał się.
– Nie mam takiego durnego głosu! – Blondyn klepnął Michaela w kolano, a zielonooki po chwili zdjął kaptur z głowy. – Ale tekst idealnie trafiony, prawie tak pedalski, jak ty. A wracając do pytania, ja nikomu nie odmawiam, bo to ludzie odmawiają mi.– I ty niby jesteś niewinnym dzieciakiem – Stan uniósł brew.
– To znowu żart! Nikt mi nie odmawia, ani nawet nie proponuje... – Westchnął jakby lekko zawiedziony, lecz po chwili się ożywił. – No chyba, że Mike.– Te, a weź spierdalaj, co? – Najwyższy z nas przysunął się bliżej do Garetha i położył dłoń na jego drobne plecy.
– Zabieraj tą zimną łapęęę! – Pisnął znowu. – Mikeee, czuję ją przez koszulkę, ty chory pojebie!Blondyn szybko przeturlał się w moją stronę i syknął na siedemnastolatka jak kot. Zaśmiałem się cicho i wtedy Michael zakręcił butelką.
– Nigdy przenigdy...
– Rodzice nie weszli do mojego pokoju, kiedy całowałem się z dziewczyną – Wymyśliłem.
– Nigdy – powiedzieli Gareth i Mike w tym samym momencie, po czym posłali sobie piorunujące spojrzenia.
– Gwen mi weszła kiedyś przypadkiem do pokoju – przyznałem nieśmiało.
– Nie muszę chyba odpowiadać, bo to będzie oczywiste, że nie – podsumował Anderson. – Nigdy... Przenigdy...–Nie pocałowałem chłopaka – mruknął Gareth.
–Oczywiście, że nie – Zmarszczyłem brwi.
– Nie – rzekł, jakby od niechcenia, Stanley.
Grizz spojrzał ponownie na Mike'a.
– Nie... – powiedział blondyn.
– Nie – skończył Michael.Gareth zakręcił.
– Nigdy przenigdy – Ziewnął.
– Wyglądasz na zmęczonego – Zdziwił się Stanley i popatrzył na zegarek. – Jest dopiero dwudziesta druga.
– Jest JUŻ dwudziesta druga. Ja normalnie o tej godzinie już odpływam do Narnii – Tremblay potarł lewą powiekę wierzchem dłoni.– Nie jadłem sushi – Usłyszeliśmy Murphy'ego. – Po tym pytaniu idziesz się myć, bo ja nie będę wąchał twojego smrodu w nocy, Grizz.
– Jaka troskliwa mamusia! – szepnąłem zażenowany. – Wszyscy jedliśmy sushi, Mike.– Wiem, a teraz zapraszam wypierdalać, Gareth. Idź się wymyj, brudasie!
W tym momencie, Mike zabrzmiał zupełnie, jak mój ojciec, gdy chciałem wziąć jedzenie brudnymi dłońmi z deski do krojenia. Uśmiechnąłem się w duchu na myśl o tacie i wróciłem umysłem na Ziemię. Chłopak w różowej koszulce wstał i powłóczył się do łazienki.
– No i co z tą Megan? – Usłyszałem.
– Co? – Zdziwiłem się.
Mike i Stan popatrzyli na siebie porozumiewawczo.
– To nie była cała historia – Mike zmrużył oczy.
– Jak to? – Zmarszczyłem brwi. – O czym zapomniałem?
– Kto był jej ojcem? – zapytał Stanley.O kurwa, rzeczywiście.
– Eric Wilson – wydukałem – Eric Wilson.
– Eric Wilson – powtórzyli po mnie.
– Facet, który cię zatrzymał i chciał wsadzić na izbę wytrzeźwień? – Roześmiałem się patrząc na Michaela.
– We własnej osobie – Chłopak wziął do ust chipsa. – Ale zadzwonił tylko do mamy, głupi smerf.
– Smerf – Zachichotał Stanley.Kilka minut później wrócił Gareth, a Mike – zaraz po nim – udał się do łazienki.
Wszyscy ubrali się w luźne ubrania do snu... A ja?
No właśnie, ja... Zaskoczę was, to nie były bokserki w ananasy; tylko czarna bluza i tego samego koloru spodnie dresowe. Wziąłem prysznic jako ostatni, a gdy wszedłem z powrotem do pokoju, zrozumiałem, że wylosowałem najgorsze miejsce do snu. Stan miał łóżko, Mike dostawkę, Gareth miękką pufę...
Mi została podłoga, albo dzielenie się z kimś. Cóż, uznałem, że gleba będzie lepsza, niż stopa Grizza na mojej twarzy, nieświadome spoliczkowanie od Mike'a, albo soczysty przytulas od Stanleya. Rozłożyłem pościel i dwie poduszki na dywanie, ale nie położyłem się.
Gra będzie trwała, dopóki wszyscy nie pozasypiamy, a została już tylko jedna dziewczyna.
CZYTASZ
Never have I ever
Dla nastolatkówCzym jest prawdziwa miłość? Tim Warren tak właściwie nigdy nie zadał sobie tego pytania - żył tak, jak sądził, że powinien. Z każdym zakończonym związkiem czuł ulgę. Jednak, gdy Amber Scott wypowiedziała magiczne "to koniec", Tim zaczął zastanawiać...