2. Megan Wilson

696 57 34
                                    

– Aha?! – W pokoju rozległ się pisk Grizza. – Czyli słyszałeś mój tekst o masturbacji, ale jak cię zapytałem o to samo, to nagle nic nie wiesz?!
– Dobra, weź się ogarnij, bo brzmisz jak czajnik gotujący wodę – Skarcił go Mike. – Przecież wiesz, że on ma totalnie w dupie czy jesteś pedałem, czy nie.
– Nie jestem gejem! – Tremblay wstał z podłogi i tupnął nogą jak małe dziecko. Polemizowałbym, ale nie chciałem go już bardziej denerwować.

– Nie popłacz się tylko – Zlustrowałem go od góry do dołu wzrokiem.
W sumie, to nie wiem, czemu tak powiedziałem. Zupełnie rozumiem, dlaczego Grizz zareagował w ten sposób. Sam bym się przecież oburzył na jego miejscu. Tak przynajmniej sądzę.

Blondyn wystawił nam język, założył ręce na klatce piersiowej i zasiadł znów do komputera, na którym grał wcześniej ze Stanem.
– Bawcie się dobrze, ale to już beze mnie – Chwycił za specjalną kierownicę, służącą do prowadzenia wirtualnego samochodu w rozgrywce.

– Ej, no weź, przecież żartujemy sobie, a ty się dajesz nabrać, jak taka malutka kaczuszka – Murphy stanął za nim i położył mu dłonie na ramionach. – Posłuchaj te historie, zostały jeszcze dwie dziewczyny...
– No dobra – mruknął najniższy z nas i wstał z krzesła obrotowego.

Dopiero wtedy zauważyłem, jaka była między nimi kolosalna różnica wzrostu! Mike był o sporo centymetrów wyższy ode mnie i Stana, ale od Garetha? Przecież to jakby porównać gnoma do tytana! Tremblay mierzył może z pięć i pół stopy, nie więcej...

– Ile masz wzrostu Mike? – Stan poniekąd wyjął mi z ust to pytanie.
– Trochę cali więcej, niż sześć stóp – odrzekł dumnie i szturchnął delikatnie Grizza, żeby ten w końcu się ruszył.

Chłopak sfrustrowany wrócił na swoje wcześniejsze miejsce, jednakże tym razem położył się na brzuchu.

– Nigdy przenigdy... – Poprawiłem włosy, bo niesforne kosmyki wlatywały mi już prawie do oczu.
– Nie odmówiłem dziewczynie – dokończył Stan.

– Megan Wilson – Uśmiechnąłem się. – Ona to w sumie była fajna.
– Ale mówiłeś, że zerwała z tobą... Z odwrotnej przyczyny – Grizz położył podbródek na swoich dłoniach.

– Bo zerwała. Byliśmy ze sobą, jak mieliśmy już szesnaście lat. Tylko że po jakimś czasie stwierdziła, że już jest gotowa na coś więcej, niż łapanie za ręce i głupie całuski w policzek – Zdrętwiały mi nogi, więc zmieniłem pozycję siedzenia.

– A ty jesteś cieniasem i nie byłeś na nią gotowy – dokończył za mnie Mike.
– Nie byłem gotowy na seks, a nie na nią, okej? Jakby teraz zapytała czy się zejdziemy, to bym się pewnie zgodził. To była chyba najlepsza dziewczyna ze wszystkich, rzecz w tym, że ona nie lubiła nudy. A ja jestem nudziarzem... No i jak to zrozumiała, to mnie jebła w odstawkę. A potem zerwaliśmy – Rzuciłem okiem na Stana, ponieważ siedział po mojej lewej stronie; czyli tam, gdzie najłatwiej było mi spojrzeć, oprócz naprzeciwka. Gdybym miał się obrócić w prawo i obczaić reakcję Grizza, zajęłoby mi to zbyt wiele wysiłku.

Stan również na mnie popatrzył, ale nic poza tym. Nie mogłem wyczytać z jego mimiki zbyt wiele, po prostu wciąż wyglądał na zamyślonego. Ciekawiło mnie, co go tak zmartwiło w tamtym momencie...

– Ja nie byłem nigdy z taką dziewczyną – obronił się Stan po chwili. – Nie macie jak mnie zagiąć w tej grze.
– Ja nie odmawiam – Murphy od razu się jakby... Rozpromienił.
– Nie masz komu odmawiać, idioto – rzekł Tremblay i podrapał się po policzku.

– Och, tobie przecież ciągle muszę odmawiać, Gareth – Mike zarzucił kaptur na głowę i zmierzwił sobie grzywkę, aby upodobnić się, jak zauważyłem, do Grizza. – Mikey, ja chcę ciebie, proszę, chcę ciebie...!
Gareth roześmiał się.
– Nie mam takiego durnego głosu! – Blondyn klepnął Michaela w kolano, a zielonooki po chwili zdjął kaptur z głowy. – Ale tekst idealnie trafiony, prawie tak pedalski, jak ty. A wracając do pytania, ja nikomu nie odmawiam, bo to ludzie odmawiają mi.

– I ty niby jesteś niewinnym dzieciakiem – Stan uniósł brew.
– To znowu żart! Nikt mi nie odmawia, ani nawet nie proponuje... – Westchnął jakby lekko zawiedziony, lecz po chwili się ożywił. – No chyba, że Mike.

– Te, a weź spierdalaj, co? – Najwyższy z nas przysunął się bliżej do Garetha i położył dłoń na jego drobne plecy.
– Zabieraj tą zimną łapęęę! – Pisnął znowu. – Mikeee, czuję ją przez koszulkę, ty chory pojebie!

Blondyn szybko przeturlał się w moją stronę i syknął na siedemnastolatka jak kot. Zaśmiałem się cicho i wtedy Michael zakręcił butelką.

– Nigdy przenigdy...
– Rodzice nie weszli do mojego pokoju, kiedy całowałem się z dziewczyną – Wymyśliłem.
– Nigdy – powiedzieli Gareth i Mike w tym samym momencie, po czym posłali sobie piorunujące spojrzenia.
– Gwen mi weszła kiedyś przypadkiem do pokoju – przyznałem nieśmiało.
– Nie muszę chyba odpowiadać, bo to będzie oczywiste, że nie – podsumował Anderson. – Nigdy... Przenigdy...

–Nie pocałowałem chłopaka – mruknął Gareth.
–Oczywiście, że nie – Zmarszczyłem brwi.
– Nie – rzekł, jakby od niechcenia, Stanley.
Grizz spojrzał ponownie na Mike'a.
– Nie... – powiedział blondyn.
– Nie – skończył Michael.

Gareth zakręcił.
– Nigdy przenigdy – Ziewnął.
– Wyglądasz na zmęczonego – Zdziwił się Stanley i popatrzył na zegarek. – Jest dopiero dwudziesta druga.
– Jest JUŻ dwudziesta druga. Ja normalnie o tej godzinie już odpływam do Narnii – Tremblay potarł lewą powiekę wierzchem dłoni.

– Nie jadłem sushi – Usłyszeliśmy Murphy'ego. – Po tym pytaniu idziesz się myć, bo ja nie będę wąchał twojego smrodu w nocy, Grizz.
– Jaka troskliwa mamusia! – szepnąłem zażenowany. – Wszyscy jedliśmy sushi, Mike.

– Wiem, a teraz zapraszam wypierdalać, Gareth. Idź się wymyj, brudasie!

W tym momencie, Mike zabrzmiał zupełnie, jak mój ojciec, gdy chciałem wziąć jedzenie brudnymi dłońmi z deski do krojenia. Uśmiechnąłem się w duchu na myśl o tacie i wróciłem umysłem na Ziemię. Chłopak w różowej koszulce wstał i powłóczył się do łazienki.

– No i co z tą Megan? – Usłyszałem.
– Co? – Zdziwiłem się.
Mike i Stan popatrzyli na siebie porozumiewawczo.
– To nie była cała historia – Mike zmrużył oczy.
– Jak to? – Zmarszczyłem brwi. – O czym zapomniałem?
– Kto był jej ojcem? – zapytał Stanley.

O kurwa, rzeczywiście.
– Eric Wilson – wydukałem – Eric Wilson.
– Eric Wilson – powtórzyli po mnie.
– Facet, który cię zatrzymał i chciał wsadzić na izbę wytrzeźwień? – Roześmiałem się patrząc na Michaela.
– We własnej osobie – Chłopak wziął do ust chipsa. – Ale zadzwonił tylko do mamy, głupi smerf.
– Smerf – Zachichotał Stanley.

Kilka minut później wrócił Gareth, a Mike – zaraz po nim – udał się do łazienki.

Wszyscy ubrali się w luźne ubrania do snu... A ja?

No właśnie, ja... Zaskoczę was, to nie były bokserki w ananasy; tylko czarna bluza i tego samego koloru spodnie dresowe. Wziąłem prysznic jako ostatni, a gdy wszedłem z powrotem do pokoju, zrozumiałem, że wylosowałem najgorsze miejsce do snu. Stan miał łóżko, Mike dostawkę, Gareth miękką pufę...

Mi została podłoga, albo dzielenie się z kimś. Cóż, uznałem, że gleba będzie lepsza, niż stopa Grizza na mojej twarzy, nieświadome spoliczkowanie od Mike'a, albo soczysty przytulas od Stanleya. Rozłożyłem pościel i dwie poduszki na dywanie, ale nie położyłem się.

Gra będzie trwała, dopóki wszyscy nie pozasypiamy, a została już tylko jedna dziewczyna.

Never have I everOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz