36. Zostawiłem Tima w samochodzie

257 20 60
                                    

– Sąsiad z mieczem samurajskim pewnie też coś pamięta – Włożyłem sobie zatyczkę od długopisu do ust i zagryzłem ją.
– Polerował wtedy tą swoją kolekcję – Chłopak wzruszył ramionami.
– Może ma wyznaczone dni i godziny na to – stwierdziłem i dopisałem informację.

Czy naprawdę moja intuicja mnie nie myliła? Czy naprawdę Thomas Green był niewinny? Tak bardzo się bałem, że mogę popełnić jakiś błąd, a ludzie uznają mnie za szaleńca. Chciałem bronić mordercę... Czy niewinnego nastolatka? Jeszcze nie tak dawno siedziałem na jego rozprawie sądowej i patrzyłem w oczy sędziego, wypowiadającego wyrok.

– Muszę zapytać mamę, jaki był ojciec – powiedziałem pewnym siebie głosem.
– Gdyby nie ich spotkanie, tamtej nocy, gdy byłem w szpitalu, to ostatnio widzieli się osiemnaście lat temu – Tim zaczął krążyć po pokoju. – Myślisz, że pamięta wiele?
– Chwila, co powiedziałeś? – Uniosłem brwi.
– Zapytałem, czy może wiele pamiętać... – Warren powtórzył swoją wypowiedź.
– Nie, nie to... To wcześniej – Machnąłem energicznie dłonią, jakbym chciał go zachęcić do mówienia.

– Gdyby nie ich spotkanie, tamtej nocy, gdy byłem w szpitalu? – Timothy uniósł brew.
– Tak! Spotkali się! – Uderzyłem się w czoło. – On musiał być w domu swojego brata. Zabił go, jego partnera, przywiązał panią Green do kaloryfera... Thomas był na naszym osiedlu, o niczym nie wiedział...
– Po zabiciu ich, pojechał do was i próbował zaatakować twojego tatę – dodał siedemnastolatek. – Bredził coś...
– Bo dopiero co zabił dwie osoby – dokończyłem. – Tylko co z Thomasem?
– Nie... Nie mam pojęcia... – Warren spojrzał na kartkę. – Musisz dać to swojej cioci jeszcze dziś.

***

Byłem sam. Zostawiłem Tima w samochodzie i stanąłem przed drzwiami od mieszkania kuzynki mojego taty. Zawahałem się chwilę, zwłaszcza, że ostatni raz widziałem tę kobietę na Boże Narodzenie, ale w końcu nacisnąłem dzwonek. Chwilę czekałem, ale odpowiedziała mi głucha cisza. Odwróciłem się tyłem do drzwi i cicho westchnąłem, zmierzając do windy, gdy nagle wejście się otworzyło.

– Stanley? – Usłyszałem, więc natychmiast się odwróciłem. – Coś się stało?
– Cześć, mam ważną sprawę – Zacisnąłem rękę na kopercie, do której włożyłem notatkę. – Mogłabyś na to zerknąć?
– Hę, co to? – Rudowłosa wzięła ode mnie wiadomość. – List? Pogróżki?
– To moje notatki – Nerwowo złączyłem dłonie. – Od pewnego czasu śni mi się rozprawa sądowa. Wiesz, wydaje mi się, że za szybko zamknięto tę sprawę. Chciałbym, żebyś to sprawdziła...
– Postaram się, ale nic nie obiecuję – Kobieta wyciągnęła kartkę i zaczęła czytać. – Sądzisz, że sen może na coś wskazywać?
– Byłem u lekarza – Zaśmiałem się żałośnie. – I u terapeuty. Żaden nie pomógł, powiedzieli mi, że to ma podłoże w stresie, czy coś takiego. Dostałem herbatki uspokajające. Kiedy jednak zacząłem szukać wszystkiego na własną rękę, zrozumiałem, że coś jest nie tak z tym wyrokiem.

– Rozumiem – Ciocia popatrzyła na mnie. – Jesteś sam? Napijesz się czegoś?
– Nie, przyjechałem z kimś – wydukałem cicho. – Czeka na mnie, będę się już zbierał. Dziękuję.
– Jasne, trzymaj się – Młoda kobieta spojrzała ponownie na papier i zamknęła drzwi. Teraz już nic nie mogłem zrobić, kości zostały rzucone.

***

– Coś mówiła jeszcze? Ile to zajmie? – Timothy stukał palcami o kierownicę. – Cokolwiek?
– Nic nie mówiła – odpowiedziałem cicho. – Pewnie zadzwoni, jak na coś wpadnie. Trzeba czekać.
– Durna policja – Chłopak odwrócił na chwilę głowę w bok.
– Wiesz przecież, że to nie jest łatwe... – zacząłem mówić. – Ale proszę cię, patrz na drogę. Ostatnio ciągle śmierć krąży wokół nas, najpierw sprawa z tymi ludźmi, później zwierzęta przy polach... W końcu coś przejedziesz. Albo kogoś!
– Jasne – Skinął niechętnie głową. – Jak już się dowiemy czegoś to... Uch, sam nie wiem. Wezmę cię do jakiegoś wypasionego muzeum.
– Naprawdę? – Otworzyłem szerzej oczy. – Nie lubisz muzeów.
– Ta, nie znoszę – Zaśmiał się. – Nudne są. Ale ty lubisz te rzymskie libacje, to mogę zrobić wyjątek od reguły i spędzić miło jakiś dzień. Wiesz, że nie musimy już się tym przejmować. Zrobiliśmy co w naszej mocy.

Never have I everOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz