10. Abi widzi problem

473 40 57
                                    

Wszedłem do domu.
Gwen czekała w przedpokoju i od razu, po zobaczeniu mnie, rzuciła mi się w ramiona.

– Jezu Tim, tata dzwonił... Przepraszam! – Załkała i wtuliła się w mój tors, a ja odwzajemniłem uścisk. – Przepraszam, ja naprawdę nie chciałam... Myślałam, że dla ciebie to też jest śmieszne...
– W porządku – wyszeptałem i oparłem brodę na jej głowie.

Staliśmy chwilę w bezruchu i wsłuchiwaliśmy się w szybkie bicia naszych serc. Po jakimś czasie puściłem ją i powolnym krokiem ruszyłem na górę, do mojego pokoju.
Mamy nie było w domu, widocznie spędzała ten czas u Andersonów i być może omawiali naszą sytuację w szkole. Tata został na awaryjnym zebraniu pedagogicznym, zwołanym na rzecz (omówienia) wydalenia Thomasa Greena ze szkoły. Otworzyłem drzwi od pokoju i gdy tylko stałem nad łóżkiem, rzuciłem się na nie z impetem. Biała pościel otuliła moje plecy, a sprężyny w materacu zatrzeszczały cicho.
Patrzyłem bezmyślnie w sufit, mój oddech świszczał głośno w tej przytłaczającej ciszy.

Czułem się wymięty, sprany.
Przez moje fanaberie ten chłopak stracił możliwość nauki w naprawdę dobrym liceum. Zawiedziona mina jego ojca wciąż widniała przed moimi oczami, a ja, choć próbowałem się zdrzemnąć i wypędzić ten prześladujący mnie obraz z głowy, nie mogłem myśleć o niczym innym...
A na pewno nie o śnie. Thomas postąpił źle, ale żeby go wyrzucać?
W sumie... Sam przecież tego właśnie chciałem, to był mój plan od kiedy tylko go zobaczyłem pierwszego dnia szkoły.

W pewnym momencie usłyszałem ciche stukanie i skrobanie dobiegające z... podłogi. Przewróciłem się na lewy bok i dostrzegłem
Abi. Uśmiechnąłem się smutno, a pies podszedł bliżej i szturchnął mnie nosem w dłoń. Pogłaskałem ją po głowie i odwróciłem po chwili wzrok.
– Wiem, że nie rozumiesz, co się dzieje – Znów skierowałem spojrzenie na zwierzę. – Twój pan jest po prostu całkowitym wrakiem człowieka.

Labrador przekrzywił łeb na bok, a ja zmieniłem pozycję na siedzącą.
– Przeze mnie wyrzucili tego gościa ze szkoły i... – Suczka znów sztruchnęła mnie nosem w dłoń, a ja podrapałem ją za uchem. – Jego ojciec był w cholerę smutny, a ja zwiałem.

Abi położyła pysk na moim kolanie i wpatrywała się we mnie smutnym wzrokiem. To takie inteligentne zwierzę – wyczuwała moje przygnębienie. Szkoda tylko, że zmartwiłem nawet psa swoim zachowaniem.
Uśmiechnąłem się lekko i zacząłem głaskać ją trochę bardziej energicznie.

– A kto jest najlepszym pieskiem? No kto? – zapytałem, a Abi zaczęła machać radośnie ogonem i zaszczekała. – No oczywiście, że Abusia Busia-Busia...!

Zaśmiałem się cicho widząc reakcję labradora. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a ja spojrzałem na drzwi.

– Tim... Pomyślałam, że może to ja dziś bym wyszła z Abi, skoro się gorzej czujesz – Gwen stała w wejściu i patrzyła na mnie. – Wiesz, ty byś sobie odpoczął... Bo dzisiaj twoja kolej na wyprowadzenie jej...
– Mogę z nią wyjść – wykluczyłem w miarę szybko jej propozycję. – Poza tym już się robi późno, nie wypuszczę cię samej nawet do ogrodu.
– Na pewno? Przecież... – wydukała zaskoczona.
– Możesz iść ze mną, ale ja chcę wziąć dziś Abi na spacer. Przyda mi się chyba przewietrzyć – Rozmasowałem skroń, czując nagły przypływ bólu z boku głowy.
– Wszystko w porządku? – Siostra weszła do środka i uklękła przy mnie. – Boli cię głowa?
– To nic takiego – Machnąłem ręką, ale ona już wyjęła komórkę i wybrała numer do taty, a gdy tamten odebrał od razu go poinformowała.

Po chwili rozłączyła się i znów skierowała wzrok na mnie.

– Tata akurat już wraca, ale mama będzie chyba szybciej. Ktoś z nich wyjdzie z psem. Tata każe ci leżeć – Zmarszczyła brwi. – Przyniosę ci wodę.
– Gwen, sam sobie dam radę, ja... – Wstałem i po chwili znów usiadłem, bo zakręciło mi się w głowie.
– Aha! Nie wstawaj, zaczekaj tu na mnie. Pobiegnę do kuchni i ci przyniosę wody – krzyknęła zmartwiona i wyparowała z pokoju.
Czekałem na nią może minutę, a ta po chwili znów była u mnie i nalewała wodę do szklanki.
– Otworzę okno – poinformowała mnie i wykonała wspomnianą czynność.

Never have I everWhere stories live. Discover now