37. Smród, stęchlizna...

215 27 30
                                    

Chłopiec pragnie się wydostać, nie może dłużej znieść tego cierpienia. Każdy krok czy dotyk sprawiają mu przepotężny ból. Niebieski płomyk w oddali porusza się mozolnie po sklepieniu i zatacza kółko, jak gdyby próbował przekazać coś mową ciała – któregoż to przecież nie posiada. Zabawne jak bardzo zawodny jest umysł ludzki.

– O Boże! – Obudziłem się cały zlany potem, a moje łóżko natychmiast zaskrzypiało pod wpływem nagłego obruszenia. – Co to...

Natychmiast sięgnąłem po telefon i spojrzałem na tarczę cyfrowego zegarka; godzina druga w nocy, nikt chyba nie był takim skurwysynem, żeby kogoś budzić o tak nienaturalnych porach, nawet Thomas Wayne... Ale tu nie była mowa o fikcyjnym kandydacie na burmistrza Gotham, tylko o Thomasie Greenie, który spał właśnie w swojej celi... Albo w wariatkowie, naszprycowany ogłupiającymi prochami. A może nie spał? Co może robić osiemnastolatek skazany za morderstwo? Obmyślać plan zemsty na tych, którzy zamknęli go tam, gdzie było mu dane? A co jeśli nie było? Co jeżeli policja naprawdę się pomyliła?

Wybrałem numer wyświetlający się od kilku dobrych chwil na ekranie smartfona i w głębi duszy miałem nadzieję na odpowiedź drugiej strony. Niestety, Gareth wyciszył tej nocy komórkę.

– Mam nadzieję, że naprawdę potrzebowałeś wyciszyć ten telefon – mruknąłem cicho i przyłożyłem sobie dłoń do czoła. – Spoko Stan, Thomas siedzi w kiciu. Nic ci nie grozi...
A co, jak ucieknie? – Pomyślałem, przerywając własną wypowiedź.
Nie, nie... To głupie. Gość ma mózg wielkości świeżo napitego kleszcza, ale nie takiego, co pasożytuje długo – Pocieszyłem się natychmiast. – Powinienem iść spać. Gadam już sam ze s...

Gareth oddzwonił, więc powoli przeciągnąłem zieloną słuchawkę po ekranie.

– Czy ty ochujałeś? Widziałeś, która jest godzina? – Usłyszałem zachrypnięty głos nastolatka. – Czego chcesz?
– Grizz... – Roześmiałem się z bezsilności. – Wiesz, dlaczego nie poleciałem do Minnesoty, prawda?

Po drugiej stronie panowała cisza, spodziewałem się takiej reakcji, więc powtórzyłem pytanie.
– Wiesz, prawda?
– Słuchaj Stan, jest naprawdę późno... Przyjdę do ciebie jutro i porozmawiamy na spokojnie, okej? – Blondyn przeciągnął ostatni wyraz i ziewnął.
– Nie. Potrzebuję odpowiedzi teraz – Zacisnąłem palce na czarnym etui telefonu.

– Zostałeś, bo nie mogłeś zostawić Tima. Taka kolej rzeczy, nie? Mówiłeś mi o tym w wesołym miasteczku – Poczułem, że mój przyjaciel zamierza się rozłączyć.
– Gareth... – wybełkotałem błagalnie.
– No dobra, ale po tym co powiem, rozłączam się i idę spać. Jasne? – Tremblay wstał z łóżka... Lub przewrócił się na drugi bok. Nie byłem w stanie tego wywnioskować. – Tamtej nocy po rozprawie sądowej zadzwoniłem do ciebie, żeby zapytać, jak poszło. Chyba byłeś w szoku.

– Kontynuuj – Moje źrenice zwęziły się, gdy zapaliłem światło. Szybko podszedłem do biurka, na którym leżało kilka kartek i ołówek.
– Za wiele nie mówiłeś, ale coś tam wspomniałeś o jakichś snach. Szczerze mówiąc, to za bardzo cię nie słuchałem – Przełknął ślinę. – Brzmiało trochę jakbyś gadał przez sen albo w jakimś transie. Mówiłeś coś o jakimś zdjęciu i nagraniu, tylko tyle pamiętam. To coś ważnego?
– Dzięki, Gareth – Uśmiechnąłem się przy zapisywaniu ostatniej informacji. – Śpij dobrze.
– Stan? – Niższy ode mnie chłopak podniósł głos. – Halo, Stan?

Zerwałem połączenie.

***

Ta noc była ciężka. Obudziłem się rano; czoło oparłem kilka godzin wcześniej o przedramiona, które z kolei bezwładnie leżały na biurku.
Moje notatki z nocy nie były mocno skomplikowane, jednak rysunkowy zapis słów "dyktafon", "zdjęcie" i "sąd" wystarczyły, aby wszystko poukładać sobie w głowie. Oczywiście, bardzo dobrze znałem swój powód, dla którego zostałem w Kolorado – aczkolwiek te informacje miały pomóc mi w udowodnieniu niewinności Thomasa. Nie wiedziałem w sumie, dlaczego mi zależało. Bo byliśmy rodziną, "kolegami" z drużyny? Czy z czystej chęci zemsty na ojcu, za porzucenie mamy? Nie. To nie to. To chęć zwykłej sprawiedliwości.

Never have I everWhere stories live. Discover now