VIII

325 8 0
                                    

Ktoś klęknął przede mną i objął mnie ramieniem w geście przytulenia. Wtuliłam się w tą osobę i mocno się rozpłakałam. Nie wiedziałam co robić, a przecież dni zbliżały się bardzo szybko. Poczułam głaskanie po głowie, lecz nie mogłam się szybko uspokoić. Oparłam się o łóżko plecami i wzięłam kilka głębokich oddechów. Spostrzegłam, że koło mnie siedzi Tom. Cieszyłam się, że to nie Olivia. 

- Co się stało? - spytał, gdy spostrzegł, że trochę się opanowałam. Nie wiedziałam co zrobić, gdyż ojciec zabronił mi cokolwiek mówić. 

- Potrzebuje pieniędzy Tom. - powiedziałam. Chciałam ominąć temat powodu. Chłopak spojrzał na mnie i się roześmiał. 

- Pożyczę ci, tylko powiedz ile. - odpowiedział, po uspokojeniu śmiechu. Popatrzyłam się na niego i wstałam, kierując się ponownie do pakowania. 

- Sto tysięcy. - wyszeptałam. Usłyszałam, jak chłopak gwałtownie wstaje z miejsca. 

- Po co Ci tyle kasy? - warknął. Co ja mam teraz robić? Nie mogę mu powiedzieć prawdy, bo będzie chciał mnie wypytywać o wszystko. Nie mogę ich niepotrzebnie narażać. 

- Nie mogę powiedzieć. - odparłam. Usłyszałam gardłowy śmiech. Odwróciłam się w jego stronę. Nie miałam pojęcia z czego chłopak się śmieje. - O co ci chodzi? - zaczął klaskać w dłonie. Pakowałam końcowe ubrania i zamknęłam walizkę na zamek. Zaczęłam ciągnąć ją w kierunku drzwi, lecz przypomniało mi się o ładowarce do telefonu, która była w kuchni. Skierowałam się w tamtą stronę. 

- Jesteś głupia. Po co ci tyle kasy? - krzyknął za mną Tom.

- O co chodzi? - odezwała się Olivia. Dopiero teraz zorientowałam się, że znajdowali się tutaj wszyscy pozostali. Dziewczyna stanęła na środku pokoju, a chłopaki skierowali na nas wzrok. 

- Muszę wyjechać. - powiedziałam nagle. - Tom wiem, że jestem głupia, ale jakbym nie potrzebowała tego tak nagle to bym Ci nie powiedziała. - odparłam kierując do chłopaka. 

- Jak to wyjeżdżasz? - spytała dziewczyna. Popatrzyłam na nią i spostrzegłam pojawiające się łzy w jej oczach. Zrobiło mi się jej żal, jednak wmawiałam sobie, że to dla jej dobra. 

- Muszę wyjechać. To dla waszego bezpieczeństwa. - powiedziałam i wyszłam z mieszkania. Skierowałam się do zamówionej taksówki. 

Pojechałam do agencji, skąd wypożyczyłam auto. Musiałam czymś się poruszać, lecz nie chciałam wzbudzać niczyich podejrzeń. Na obrzeżach miasta wynajęłam sobie pokój w hotelu. Na dzisiaj musi mi to wystarczyć, gdyż planuję opuścić miasto jutrzejszym samolotem. Gdy weszłam do pokoju, czułam się bardzo źle. To nie było do mnie podobne, uciekanie. Położyłam się na łóżku i wyciągnęłam telefon. Zmieniłam karty, aby nikt nie mógł mnie namierzyć. Skąd o tym wiedziałam? Czytałam bardzo dużo książek oraz tak samo zrobiłyśmy po ucieczce od ojców. Napisałam krótkiego SMS-a do Olivii, gdyż tylko jej numer udało mi się zapamiętać. 

"Słoneczko nie martw się o mnie. Gdy wszystko się uspokoi, znowu się zobaczymy. Nie kontaktujcie się ze mną, a ten numer wykorzystuj tylko wtedy, gdy naprawdę będę potrzebna."

Cały czas wmawiałam sobie, że muszę tak postępować. Nie chcę, aby stało się coś Olivii. Nasi ojcowie są nieobliczalni tym bardziej, jak towarzyszy im John. Ten chłopak chyba nigdy nie da mi spokoju. 

Pokój nie był duży. Miał łóżko i łazienkę. To mi jak najbardziej wystarczyło. Położyłam się na łóżku i popatrzyłam w sufit. Nie miałam pojęcia, co mam zrobić w tej sytuacji. Najważniejsze pytanie to było, jak zdobyć pieniądze w tak szybkim czasie. W tym samym momencie przyszedł SMS. Zerknęłam na wyświetlacz. 

"Pieniądze będą jutro przy starej fabryce o dwunastej." 

Numer, z którego była wysłana ta wiadomość należy do Olivii. Byłam ciekawa, skąd może o tym wiedzieć, lecz w jednej chwili przypomniałam sobie, że była świadkiem mojej wymiany zdań z Tomem. To chłopak musiał wszystko jej powiedzieć. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że zdołali uzbierać te pieniądze, jednak z drugiej strony wiedziałam, że przy przekazaniu będą wszyscy. Bałam się im pokazać na oczy. Uświadomiłam sobie, jaka ja byłam bezmyślna, jednak robiłam to wszystko dla Olivii. Nie chciałam, aby ona też była zastraszana, tak jak ja. 

***jedenasta, następny dzień***

Byłam uszykowana, wymeldowana i właśnie zbierałam się do samochodu. Chciałam już mieć to spotkanie za sobą. Podejrzewam, że będą chcieli wiedzieć, dlaczego tak postąpiłam. Raczej byłam gotowa do tej rozmowy. Wsiadłam na miejsce kierowcy i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Droga była krótka, więc po chwili już byłam na miejscu. Nikogo nie było, dlatego wyszłam z auta i oparłam się o maskę. Cały czas rozglądałam się po obszarze. Na środku pustkowia stała stara fabryka. Była zamknięta od roku z powodu pożaru. Później była sprzedana nieznanemu osobnikowi. Cały obszar jest chyba niestrzeżony. Dlaczego? Bo za każdym razem, gdy się tutaj spotykamy, nikogo tu nie ma. 

Po chwili zaczęły się zjeżdżać dwa auta. Były czarne i miały przyciemniane szyby. Zaparkowały koło siebie, jednak jedno z nich stanęło centralnie przede mną. Po chwili z pojazdów zaczęli wychodzić po kolei: Olivia, Tom, Jason, Kevin i Matt. Cieszyłam się, że widzę Olivię i Matta całych i zdrowych. Na prowadzenie wysunął się jednak Jason. Byłam bardzo ciekawa, co mają mi do powiedzenia. 

- Dostaniesz pieniądze, jak powiesz, co się dzieje. - powiedział szatyn. Zacisnęłam szczękę w złości, gdyż mogłam się tego domyślić, że będą mnie szantażować. Usiadłam na masce, gdyż stwierdziłam, że może to trochę potrwać. 

- Nie mogę Wam powiedzieć. - odparłam. Popatrzyłam mu w oczy i zauważyłam, że pociemniały mu tęczówki. 

- Dlaczego? - spytał Matt. Popatrzyłam na chłopaka. 

- Bo to niebezpieczne. - powiedziałam. Chłopaki zaśmiali się, a ja byłam zdezorientowana. - O co Wam chodzi? 

- Pamiętaj, że my już jesteśmy w niebezpieczeństwie. - powiedział Jason. Przekrzywiłam głowę na ukos. 

- To teraz mnie posłuchaj. Nie wiesz, co przechodziłyśmy z Olivią. Nie wiesz, jaka była nasza przeszłość. Nie masz pojęcia, co czujemy, gdy usłyszymy lub widzimy przemoc. Może i się już trochę przyzwyczaiłyśmy. - zeskoczyłam z maski i powoli podchodziłam do chłopaka. Stanęłam centymetry od niego. - Jednak JA wiem to, że dla ochrony, oddam życie, żeby ta dziewczyna - pokazałam na Olivię - miała spokój i była szczęśliwa. - zatrzymałam się. - Więc albo dasz mi tą kasę albo wyjeżdżam i sama się tym zajmę. 

- Wiesz...

Hej kochani. 

Wracam już do Was. Mam kilka rozdziałów w głowie, lecz teraz muszę je spisać dla Was. Proszę o wyrozumiałość.

Wracamy do ustalonych terminów. 

Pozdrawiam.

Natuplocia<3


To jeszcze nie koniecWo Geschichten leben. Entdecke jetzt