XII

266 11 0
                                    

- Po co tu przyszłaś? - spytałam. Nie chciałam ukrywać tego, że wszystko się skomplikowało. Olivia popatrzyła na mnie i mocno mnie do siebie przytuliła.

- Podsłuchałam rozmowę chłopaków. - wyjaśniła. - Wszystko już wiem. - popatrzyłam na dziewczynę i głośno westchnęłam.

- Nie wiem, co mamy zrobić. - powiedziałam.

- Ja może bym miała pomysł. - popatrzyłam na dziewczynę, ponieważ zaciekawiła mnie swoimi słowami. Ona natomiast patrzyła cały czas przed siebie. - Chłopaki powiedzieli, że za dwa dni ma być wyścig. Do tego czasu możemy zdążyć uciec. - byłam bardzo zdziwiona jej decyzją. 

- Jak sobie to wyobrażasz? - spytałam. - Chłopaki zorientują się, co kombinujemy. Nie pozwolą nam wyjechać. - powiedziałam. Olivia w końcu zwróciła na mnie swój wzrok. Zaczęła się podnosić. Zrobiłam to samo co ona. 

- Ale nie musimy jechać z nimi na ten wyścig. - wytłumaczyła. Nie poznawałam jej zupełnie. Stanęłam na przeciwko niej. 

- Olivia. - westchnęłam. - Jeżeli będziemy uciekać to cały czas będą nas szukać. Jak nie oni to John z ojcami. - powiedziałam. 

- Co się z Tobą dzieje? - spytała. - Gdzie ta dziewczyna, która uciekła z domu razem ze mną? - krzyknęła. - Bez ryzyka nie będziemy miały życia. 

- Ja to rozumiem. - zaczęłam mówić, lecz ponownie wcięła mi się w wypowiedź. 

- Nie rozumiesz. Chce mieć w końcu normalne życie. Chce znaleźć chłopaka, wyjść za mąż. Mieć rodzinę. - wykrzyczała mi w twarz. 

Momentalnie zrobiło mi się przykro. Popatrzyłam się jej w oczy, które miała tak samo jak ja załzawione. Odwróciłam się w przeciwną stronę, gdyż zaczynało brakować mi powietrza. Czułam się, jakby mnie ktoś dusił. Zauważyłam przed sobą Kevina z Jasonem. Nie zdziwiłam się ich widokiem. Złapałam się za klatkę piersiową. Zaczęłam brać łapczywie oddech. Upadłam nagle na kolana. Pojawiały mi się przed oczami czarne mroczki. 

- Lily co się dzieje? - usłyszałam jak przez mgłę głos Olivii. Czułam się bezsilna. Ból uciskał mi zebranie oddechu. - Ona się dusi. - krzyknęła. Zrobiło mi się słabo, a po chwili już nic nie czułam. 

***jakiś czas potem***

Bezkresność, uczucie błogości i wytchnienia. W końcu poczułam chwilę odpoczynku. Czułam się nieziemsko, lecz samotna. Nagle poczułam dotyk na dłoni. Był bardzo ciepły i delikatny. Wszędzie było ciemno aż ujrzałam małe, białe światełko. Zaczęłam uchylać powieki, lecz ostre promienie zmusiły mnie ponownie do zamknięcia oczu. Cicho jęknęłam przez to. Zmusiłam się do ponownego ujrzenia świata. Przed sobą ujrzałam biały sufit i niebieskie ściany. Nie poznawałam tego pomieszczenia po kolorach. Zerknęłam niżej tam, gdzie poczułam dotyk. Leżałam na łóżku, a przy mnie siedziała Olivia. Dziewczyna miała podkrążone oczy i całe czerwone policzki od płaczu. Pokój był skromny i urządzony bardzo nowocześnie. Niebieskie ściany, biała komoda i szafa. Na tym niższym przedmiocie była postawiona plazma, a pod nią Xbox. Po prawo było wielkie okno, a za nim ujrzałam kawałek balkonu. Po lewo natomiast były dwie pary brązowych, drewnianych drzwi. 

Ruszyłam delikatnie dłonią, ponieważ chciałam się podnieść. Łóżko było bardzo wygodne, lecz musiałam długo leżeć. Wszystko mnie bolało. Dziewczyna wzdrygnęła się od nagłego ruchu. Musiała nad czymś intensywnie myśleć, ponieważ nie zorientowała się, kiedy się obudziłam. 

- Obudziłaś się. - powiedziała i mnie przytuliła. Po policzkach zaczęły lecieć jej świeże łzy. Starłam je z jej policzków i skinęłam, aby się koło mnie położyła. Brunetka od razu to zrobiła i mocno się we mnie wtuliła. Zaczęłam głaskać ją po plecach, aby się uspokoiła. - Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłam. - wyszeptała. 

- Nic się nie stało. W końcu musiałaś to z siebie wyrzucić. - powiedziałam. Poczułam ból w gardle, gdyż miałam mocno je zaschnięte. Rozejrzałam się, a po prawej stronie ujrzałam stolik nocny, a na nim szklankę z wodą. Dziękowałam tej osobie za napój, która go tu postawiła. Napiłam się i było mi o wiele lepiej. - Musisz wiedzieć, że myślę tak samo, jak Ty. 

- Wiem. Nie docierały do mnie Twoje słowa. Zapanował nade mną gniew i chyba bezsilność. - wytłumaczyła.

- Już dobrze. Mamy siebie, a to przeszkoda, którą razem pokonamy. - powiedziałam. - Olivia? - musiałam się czegoś teraz dowiedzieć oraz chciałam zmienić temat, aby dziewczyna się rozchmurzyła. 

- Jesteśmy u chłopaków. - wyjaśniła jeszcze za nim zadałam właściwe pytanie. Zaśmiałam się, po czym dziewczyna zrobiła to samo. 

- Dlaczego akurat tutaj? - spytałam. Podejrzewałam, co może ona odpowiedzieć. Dziewczyna podniosła się i stanęła koło łóżka. Postanowiłam zrobić to samo. 

- Jason się uparł i tak musiało być. - powiedziała. Oparła ręce na biodrach i ten widok ponownie mnie rozbawił. 

- No tak. Wielki pan i władca. - zaśmiałam się. 

- Uważaj mała, bo leżysz w moim łóżku. - powiedział głos za Olivią. W drzwiach ujrzałyśmy opartego o futrynę szatyna, a koło niego stał Matt. Przekręciłam oczami na Jego wypowiedź. 

- Może ja tu jeszcze poleżę, bo masz bardzo wygodne łóżeczko. - zaśmiałam się. Olivia popatrzyła się na mnie, jakbym powiedziała coś złego. 

- Wiem. Z Tobą spało mi się bardzo dobrze. Szkoda tylko, że byłaś nieobecna, bo straciłaś przytomność. - powiedział, a mi mina momentalnie zrzedła. 

- Że co? - spytałam prawie krzycząc. Już wiem, o co chodziło Olivii. 

Hej hej.

Powoli odpokutuję z rozdziałami. Mam nadzieję, że się podoba. 

Komentujcie.

Pozdrawiam i całuję.

Natuplocia <3 

To jeszcze nie koniecWhere stories live. Discover now