IX

323 9 0
                                    

- Wiesz, że Ci pomożemy. - powiedział. 

Przysunął się do mnie jeszcze bliżej. Patrzyłam głęboko mu w oczy, aż w pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Byłam bardzo zdziwiona, gdyż nikt przecież nie miał mojego numeru. Odsunęłam się od chłopaka, wyciągając w tym samym momencie owe urządzenie. Widząc ten numer, wiedziałam do kogo on należy. Dziwiłam się tylko, że po takim czasie nadal posiada ten sam, a nie zmienił przy pierwszej lepszej okazji. Odwróciłam się od znajomych i odebrałam. (L-Lily, J-John)

L: Czego chcesz? Stęskniłeś się już? - spytałam. Nie chciałam dawać mu satysfakcji z tego, że się boję. 
J: Widzę, że już opanowałaś strachy? 
L: Jak widać. - westchnęłam. 
J: Mimo tego, że zmieniłaś numer to i tak Cię namierzyłem dziewczyno. Lepiej z nami tak nie pogrywaj. 
L: O boże. Już się boję i trzęsę spodniami. - zaśmiałam się. 
J: Masz kasę? 
L: Kasę? - w tym momencie poczułam szarpnięcie za łokieć. Zostałam odwrócona do sprawcy. Jason pokazał mi torbę i uniósł kciuk do góry. - Tak, mam. 
J: Grzeczna dziewczynka. Dzisiaj o dwudziestej tam, gdzie wtedy w klubie. 
L: Dobra. 
J: Pamiętaj. Obserwuję Cię, więc lepiej, aby Jason nie stał tak blisko Ciebie. 

W tym momencie poczułam, jak dreszcz przebiega mi po plecach. Chłopak rozłączył się, a ja zaczęłam rozglądać się w około. Oderwałam telefon od ucha i zaczęłam chodzić w tę i z powrotem. Nie wiem, dlaczego tak się zachowuję, jednak nie mam pojęcia, skąd mogą mnie obserwować. Chciałabym mieć tą sprawę już za sobą i odciąć się ponownie od całego tego świata. W pewnym momencie ujrzałam osobę w krzakach. Była ubrana na czarno, dlatego od razu jej nie zauważyłam. Zaczęłam iść w jej stronę, lecz szybko się zorientowała i zniknęła mi z pola widzenia. Nie wiem, co mną kierowało, lecz zaczęłam biec w jej stronę. Po czasie stwierdziłam, że nie uda mi się jej dogonić, gdyż wsiadł szybko w auto i odjechał. Co ciekawe miał zasłonięte tablice, lecz zapamiętałam pojazd. 

Zmachana, zaczęłam wracać w stronę auta. Znajomi byli zdezorientowani, gdyż cały czas trzymali na mnie wzrok. Zaczęło mnie to trochę drażnić. Oparłam się o maskę auta i spojrzałam na nich. 

- O co chodzi? - spytał Matt. Skierowałam swój wzrok na niego. Pokiwałam głową, że muszę odetchnąć chwilę. 

- Co się właśnie stało? - spytała Olivia. Zaśmiałam się pod nosem z jej zdezorientowania. Zawsze miała przebłyski olśnienia trochę po czasie. 

- Dark dzwonił. - wyjaśniłam. Jason stał do nas tyłem, a ręce ma schowane w przednie kieszenie chyba bluzy. 

- Co on znowu chce od Ciebie? - spytał Tom. Dziwiłam się, że to właśnie on się odezwał. Usiadłam na masce. 

- To on i nasi ojcowie chcą tej kasy. - wyszeptałam i spuściłam głowę w dół. Gdy musiałam użyć tych słów, bardzo tego nie chciałam. Złe wspomnienia od razu przeminęły mi przez myśli. 

- Myślałam, że oni dadzą nam spokój. - usłyszałam cichy głos Olivii. Nie poznawałam jej, gdyż odkąd się tutaj przeprowadziłyśmy była wesołą dziewczyną. Szybko zeskoczyłam z auta i podeszłam do niej. 

- Posłuchaj mnie. - powiedziałam, gdy stanęłam naprzeciwko jej. - Dopóki ja żyję, nie pozwolę, aby oni się do Ciebie zbliżyli. Jesteś dla mnie, jak siostra i nie pozwolę, aby oni znowu zrobili nam krzywdę. - dziewczyna popatrzyła na mnie i przytuliła się do mnie. Poczułam, jak coś moczy mi koszulkę. Zorientowałam się, że Olivia zaczęła płakać. Nie lubiłam nas w tym stanie. Usłyszałam chrząknięcie za plecami. Odwróciłam nas w tamtą stronę. 

- Dopóki my żyjemy to nic Wam się nie stanie. - powiedział Jason, a ja chyba otworzyłam usta z wrażenia. Chłopak miał poważną minę i posturę, a za nim ustawili się pozostali chłopacy. Byłam zdziwiona ich postępowaniem.

- Dlaczego? - stać mnie było tylko na to pytanie, gdyż z osłupienia nie mogłam nic powiedzieć. 

- Bo...- zaciął się. Tym bardziej mnie to zaciekawiło. 

- Was znamy. - dokończył Matt. Jason spojrzał na niego i skinął mu głową. Nie wiedziałam, dlaczego chłopak nie mógł tego powiedzieć. Przecież to nic takiego. 

- Musisz nam wszystko powiedzieć. - zażądał David. Skinęłam mu głową, że rozumiem. 

- Zaczęło się od moich urodzin. - zaczęłam. Cały czas głaskałam Olivię po plecach, aby dziewczyna się uspokoiła. Już nie płakała z czego bardzo się cieszyłam. Po chwili zasnęła mi w ramionach. Podszedł do mnie Matt. 

- Daj mi ją. Zaniosę ją do samochodu. - powiedział i tak uczynił. 

- Rozmawiałam z Tomem o tym, że dostałam rano babeczkę. On kazał mi wracać do domu. - powiedziałam. 

- Tak. Wtedy z chłopakami uzgodniliśmy, że to jest podejrzane. - zgodził się ze mną Tom. 

- Gdy wracałam, pod klatką stał John. Mimo tego, że się schowałam to mnie zauważył. Zaczęliśmy rozmawiać i on mnie zaciągnął do klubu, gdzie byli już nasi ojcowie. - zacięłam się, gdyż bardzo nie chciałam tego mówić. - Rozmawialiśmy i wspomnieli o Tobie Jason. - chłopak popatrzył na mnie, a potem przeleciał wzrokiem po każdej osobie. Po tej reakcji wrócił ponownie do mnie. - Oni myślą, że jesteśmy razem. - powiedziałam. Chłopak spuścił głowę w dół. Nie spodziewałam się takiej reakcji. - Zażądali ode mnie sto tysięcy. Mówili też, że od Ciebie chcą czegoś innego, ale tego dopiero dowiem się dzisiaj. Później wróciłam do domu i zaczęłam się pakować. Tej nocy spałam w hotelu za miastem. Zmieniłam numer, ale szybko mnie namierzyli. Teraz powiedział, że mnie obserwują i dlatego się rozglądałam. - wytłumaczyłam. 

- To dlatego biegłaś w tamtą stronę? - spytał Kevin. 

- Tak, bo zauważyłam kogoś w krzakach, ale mi uciekł. - odparłam. Chłopak zmarszczył czoło i myślał nad czymś bardzo intensywnie. 

- To dziwne, bo sprawdzaliśmy teren przed spotkaniem i nikogo nie było. - powiedział po chwili. 

- Był autem. - wyjaśniłam. 

- Usłyszelibyśmy gdyby przyjechało. - wytłumaczył. Rozejrzałam się i w sumie musiałam przyznać mu rację, gdyż wszędzie był żwir. 


Hej kochani. 

Tak, jak obiecałam wracam z dniami wrzucanych rozdziałów. 

Zapraszam do komentowania. 

Natuplocia<3

To jeszcze nie koniecWhere stories live. Discover now