XV

241 12 0
                                    

Przede mną stał Jason. Zdziwiłam się na jego widok, ponieważ nie rozumiałam jak tak szybko się tutaj znaleźli. Chłopak był uśmiechnięty, a ja od razu się zarumieniłam. Przypomniałam sobie niemalże od razu o buziaku. Z tego powodu odwróciłam się ponownie do strony widoku.

- Co tutaj tak stoisz? - spytał chłopak. Nie wiedziałam, jak mam przy nim się zachowywać. Jego głos doprowadzał mnie do gorąca panującego w moim wnętrzu.

- Dopiero się obudziłam. - przyznałam. Chłopak cały czas mnie obejmował, a ja poczułam się bezpieczna. Nie wiem, dlaczego tak reaguje na tego chłopaka.

- Przespałaś cały lot i jeszcze podróż tutaj. Musiałaś być zmęczona. - powiedział i wszedł do środka. Poszłam za nim, ponieważ nie wiedziałam, czy chłopak chce dalej ciągnąć rozmowę.

- Musimy chyba porozmawiać. - westchnęłam i usiadłam na łóżku. Chłopak popatrzył na mnie i siedząc na łóżku, położył się na plecach. Jason zacisnął dłonie w pięści i położył je sobie na oczach. - Pomyślałam, że może lepiej będzie jak zapomnimy o tym co się wydarzyło. Dla Ciebie będzie tak najlepiej. - chłopak gwałtownie się podniósł i zaczął się we mnie natarczywie patrzeć.

- Czyś Ty do reszty zgłupiała? - spytał. Jego głos wydawał się na to, że nie dowierzał.

- Mam oczy. Widzę przecież, że to Ci przeszkadza. - wstał i przesunął się w moją stronę. Ukucnął przede mną i złapał moje ręce w swoje.

- Posłuchaj mnie. To dla mnie jest nowa sytuacja. Od kilku lat nie dopuszczałem do siebie żadnej dziewczyny tak blisko oprócz rodziny. - oparł się głową o naszej ręce. - Zawsze to były laski na jedną noc lub godzinę. - zdziwił mnie swoją postawą i szczerością.

- Czemu taki jesteś? - spytałam. Chłopak wzniósł na mnie wzrok i chyba nie wiedział, o co mi w tym momencie chodzi. - Mącisz mi w głowie. Raz zachowujesz się jak świnia i jesteś oschły. Natomiast po kilku chwilach jesteś potulny jak aniołek w ciele diabła. - chłopak zaśmiał się na moje porównanie. - Naprawdę nie potrafię Cię już zrozumieć.

- Nie jestem idealny, ale potrafię zadbać o kogoś na kim mi zależy. - wyszeptał w moją stronę. Siedziałam z otwartymi na oścież oczami, ponieważ szok owładnął moje ciało.

- Ale... - chciałam coś z siebie wykrztusić, lecz przerwało mi pukanie do drzwi. Przez niewielka szparę wychyliła się głową Davida. Chciało mi się śmiać z jego zachowania, ale postanowiłam nie reagować. Jason wpatrywał się w moją twarz, ponieważ czułam na sobie jego spojrzenie. - Co chcesz? - zwróciłam się do Davida.

- Zrobiliśmy kolację. - powiedział. - To znaczy Olivia z Kevinem zrobili. - poprawił się szybko.

- Już idziemy. - powiedziałam i już chłopaka nie było. Dziwiłam się, dlaczego tak się zachowywał. Czy coś wspólnego z tym ma Jason?

- Jeżeli dasz mi trochę czasu to postaram się zmienić. - powiedział Jason. Dopiero teraz zorientowałam się, że chłopak usiadł bardzo blisko mnie.

- Dobrze. - zgodziłam się, ponieważ niczym tak naprawdę nie traciłam.

Oboje wstaliśmy i skierowaliśmy się w stronę wyjścia z pokoju. Szliśmy przez duży korytarze kolorach kawy z mlekiem. Kolor bardzo mi przypasował. Schodząc ze schodów można było od razu usłyszeć hałas rozmów z kuchni. Gdy weszliśmy wszystkie ucichły i każdy od razu spojrzał na nas. Usiedliśmy na pozostawionych wolnych siedzeniach. Byłam zadowolona tym, że na kolację było spaghetti. Uwielbiam wprost to danie.

- Chłopaki jak wyścig? - zapytała Gabriella. Jasona widelec zawisł w powietrzu, a każdy z chłopaków się na nią spojrzał.

- No właśnie. - przyznałam. Nic nie wiedziałam, a byłam ciekawa, czy nadal coś nam zagraża.

- Spoko. - powiedział Jason, a ja zaczynałam robić się zdenerwowana Jego ignorancja i uciekaniem od wypowiedzi.

- To znaczy? - spytała Gabriella. Dziewczyna chyba popierała moje myśli.

- Mów jaśnie panie. - zazgrzytałam szczęką. Chłopak popatrzył na mnie, a w Jego oczach mogłam wyczytać zmartwienie, ale również gniew.

- Nie musicie się martwić. - powiedział i zaczął ponownie jeść. Pragnęłam więcej informacji o tym co się działo w tamtym czasie, dlatego postanowiłam nie odpuszczać.

- Nie uciekaj od rozmowy. - zaczęłam. - Chyba należą nam się jakieś szczegóły.

- Nie wydaje mi się. - warknął pod nosem. Coraz bardziej nie podobał mi się Jego ton. Jednak chyba tylko nie mi.

- Co to niby ma znaczyć? - spytała Jego siostra.

- To, że nie było Was tam. Jesteście bezpieczne i macie się niczym nie przejmować. - krzyknął i głośno odsunął krzesło. Popatrzył na nas, a potem odszedł w stronę tarasu.

Byłam mocno zdziwiona Jego postawą. Nigdy tak przy mnie nie wybuchł. Nigdy nie widziałam go, aby tak mocno i głośno krzyczał na którąś osobę z nas. Nie chciałam zostawiać go samego, jednak wiem, że musiało coś się stać, że tak wybuchł. Każdy był zdziwiony Jego nagłym wybuchem. Chłopaki spojrzeli na siebie nawzajem. Nie wiedziałam, o co może im chodzić.

- Idź do niego. - powiedziała Gabriella. Po chwili zorientowałam się, że dziewczyna mówi do mnie.

- Dlaczego ja? To Twój brat. - zaprzeczyłam. Wszyscy na mój wybuch się zaśmiali. 

- Ale to z Tobą kręci. - odpyskowała. Momentalnie wszyscy ucichli i spojrzeli na mnie. Ja nie wiedziałam, jak z tego wybrać.

- Nie kręci ze mną. - zaprzeczyłam po chwili. Wszyscy pokiwali głowami w takim stylu, że mnie zirytowali. - Dobra już idę.

Wstałam od stołu i pokazując im język, wyszłam z jadalni. Szłam korytarzem i zatrzymałam się tuż przed szklanymi drzwiami od tarasu. Ujrzałam Jasona siedzącego na krześle przy basenie. Nawet nie wiedziałam, że tutaj jest basen. Co prawda dom znajdował się na wzniesieniu i dlatego miasto było widać. Chłopak był zamyślony, lecz miał zaciśnięte dłonie w pięści. Ta postura uświadomiła mi, że coś przede mną ukrywa.

Hej kochani.

Muszę ogłosić i przeprosić od razu za błędy, ale rozdział jest pisany na telefonie. Czekam na komentarze.

Pozdrawiam.

Natuplocia <3

To jeszcze nie koniecOù les histoires vivent. Découvrez maintenant