XXVIII

184 6 0
                                    

Czekaliśmy już dwie godziny na to, aby Jason wstawił się na przeszczep. Byłam coraz bardziej zdenerwowana, bo pomyślałam, że chłopak się rozmyślił. W sumie nie dziwiłabym się, bo w sumie to się pokłóciliśmy. Wcale nie musiał mi pomagać. Dziewczyny kroczyły po pokoju, bo nie było z nikim kontaktu. Chłopaki postanowili sprawdzić, co dzieje się z Jasonem. Od tamtej pory słuch po nich zaginął. Byłam coraz bardziej zrozpaczona tą sytuacją.

Po godzinie weszła do mnie pani doktor. Popatrzyła na mnie. Miała mizerny wyraz twarzy, ale mój był nie leszy. Cały czas płakałam, czego wynikiem były moje zaczerwienione oczy.

- Przykro mi, ale jeżeli on się nie pojawi w ciągu 30 minut nie będziemy mogli przeprowadzić zabiegu. - powiedziała. Po chwili wyszła.

Nie miałam siły, aby dłużej płakać. Wszystko było mi już obojętne. Nie mogłam zrozumieć chłopaka, który wystawia. Postanowiłam zrobić bardzo głupią rzecz. Otarłam policzki od łez i postanowiłam więcej nie płakać. Spojrzałam na dziewczyny. Wiem, że będą źle na mnie, jednak już nic nie mam do stracenia. Usiadłam wygodnie na łóżku.

- Możecie zawołać ją? - spytałam. Olivia zetknęła w moją stronę i była zdezorientowana. Nie wiedziała, dlaczego chcę rozmawiać z kobietą.

- Po co? - spytała Camila. Stanęły w miejscu.

- Chcę zrezygnować. - wyszeptałam. Dziewczyny popatrzyły na mnie w szoku. - Nie ocenianie mnie. Jason nie przyszedł. Ile jeszcze będzie takich ludzi, którzy się rozmyślą?

- Nie możesz się teraz poddać. - powiedziała Mad. Odkąd mogła się poruszać, siedzi cały czas u mnie. Wiedziałam, że się bardzo z nami zżyła.

W tym momencie do sali wparowali chłopcy. Nie wiedziałam, co się stało, bo byli bardzo zdyszani. Chciało mi się z tego powodu śmiać, lecz w tym momencie nie byłby to dobry pomysł. Przeskanowałam ich wzrokiem, lecz nie dopatrzyłam się pośród nich szatyna. Wiedziałam, że to koniec. Położyłam się na boku i patrzyłam tępo w ścianę. Było mi już wszystko jedno, co się ze mną stanie. W tym momencie poddałam się z walką o zdrowie.

***

Półgodziny późnej wkroczyła do sali pani doktor. Była nadzwyczaj szczęśliwa, jednak mi do tej radości było daleko. Podeszła bliżej mojego łóżka. Za nią weszły dwie pielęgniarki. Zdziwiłam się na ich widok. Byłam zdezorientowana tą sytuacją.

- Gotowa? - spytała mnie. Nie wiedziałam, co kobieta ma na myśli. Popatrzyłam na resztę, lecz byli tak samo zdziwieni, jak ja.

- Na co? - spytałam. Kobieta popatrzyła na mnie w szoku. Gdy zorientowała się, że nic nie wiem, popatrzyła na resztę. Domyśliła się, że nie wiemy, o co chodzi.

- Na zabieg. - wytłumaczyła. Zdziwiłam się jej słowami. - Jason już czeka. Nie powiedział Wam? - spytała kobieta. Pokręciłam przecząco głową. - No cóż. Jedziemy?

- Dobrze. - powiedziałam. Położyłam się normalnie. Nie chciałam się żegnać, bo wiedziałam, że się zobaczymy.

Wjechaliśmy na salę. Kobieta podała mi maskę tlenową i coś do mnie mówiła. Nie reagowałam na to, bo w głowie miałam tylko jedną myśl. Jason nie odpuścił. Byłam szczęśliwa, że jednak mnie nie wystawił. Babeczka mówiła coś do mnie. Po chwili zasnęłam.

***

Wszystko zakończyło się dobrze. Od kilku tygodni jestem w domu. Jason od zabiegu nie odezwał się do mnie. Nawet na oczy go nie widziałam. Było mi smutno z tego powodu. Wszyscy mówili mi, że z nim wszystko w porządku i rzucił się w wir zajęć. Nie miałam do niego pretensji, ale zachowuje się on jak małe dziecko. Nawet nie dało mu się nic przetłumaczyć.  Inną sprawą jest zakład. Coraz bardziej boję się, że Jason zapomniał o tym, a co za tym idzie, że zapomniał o sytuacji przegranej. Wiąże się to z odebraniem mnie przez Johna. Szczerze to tego boję się najbardziej. 

Wstając rano kolejnego dnia dostałam jakby takiej niewidzialnej mocy. Miałam ochotę wyjść na miasto i trochę pozwiedzać. Postanowiłam to zrealizować, dlatego uszykowałam sobie świeże ubrania. Na mój strój składało się sukienka w kwiaty i koronkowa bielizna. Pragnęłam trochę zmian. Weszłam do łazienki i szybko zrobiłam wszystko co potrzeba. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż zrobiłam bardzo lekki. Ubrałam się i spryskałam ulubionymi perfumami. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do drzwi. W głowie ułożyłam sobie plan, że śniadanie zjem na mieście. Olivii nie było w domu, ponieważ była w pracy. Wysłałam krótkiego SMS-a do Mad, czy chce się ze mną powłóczyć po mieście. Dziewczyna wysłała tylko adres i serca. Byłam szczęśliwa, że ją poznałam. Widząc adres, wiedziałam, że nie mam do dziewczyny daleko. Postanowiłam się przejść, co też uczyniłam. Już od zakrętu mogłam ujrzeć piękną osobę, która szczerzyła się w moją stronę. Wzięłyśmy się pod ramiona i skierowałyśmy w stronę głównej alei. 

- Rozmawiałaś z nim? - spytała mnie. Robiłyśmy sobie zdjęcia i kupiłyśmy lody. Usiadłyśmy na ławce w parku, aby móc chwilę porozmawiać. 

- Nie miałam kiedy. Unika mnie. - wyjaśniłam. Dziewczyna spojrzała na mnie w szoku. Zaczęła robić coś w telefonie, lecz nie miałam jej tego za złe. Ja zaczęłam przeglądać zdjęcia, które dotychczas zrobiłyśmy. 

- Co byś mu powiedziała, jakbyś go teraz zobaczyła? - po dłuższej chwili zapytała. Zdziwiłam się na jej pytanie. Nie sądziłam, że będzie chciała kontynuować rozmowę o Jasonie. 

- Raczej powiedziałabym coś w stylu, że ostatnim razem nie dał dojść mi do słowa, a chciałam powiedzieć, że mi się podoba i że chyba go kocham. - po dłuższym namyśle powiedziałam. Zapatrzyłam się na dzieciaki, które zaczęły się bawić przy stawku. Była tam niewielka polana, gdzie grały w badmintona. 

- Jakie to słodkie. - wyszeptała. Skierowałam swój wzrok na nią. Dziewczyna miała swój telefon skierowany na mnie. Domyśliłam się, że moje słowa zostały uwiecznione. Z zaskoczenia wyszarpnęłam urządzenie. Na ekranie widniało powiadomienie, że film został wysłany. Byłam potwornie zła w tym momencie. 

- Czyś ty oszalała?! - krzyknęłam na nią. Mad szczerzyła się tylko do mnie. - Teraz na oczy się mu nie pokażę. 

- To dobrze, bo dzisiaj idziemy na imprezę. - zarządziła.

Dziewczyna wstała i skierowała się ku wyjściu z parku. Nie wiedząc co mam ze sobą zrobić, podążyłam za nią. Po czasie doszłyśmy do galerii. Mimo tego incydentu byłam bardzo szczęśliwa, że mogłam wyjść z nią i pogadać. Po prostu miło spędzić czas. 


Hej kochani.

Trochę z tym zwlekałam, ale jest. Dajcie znać co sądzicie. 

Pozdrawiam,

Natuplocia<3 

To jeszcze nie koniecحيث تعيش القصص. اكتشف الآن