Rozdział ~ 18 ~

827 39 1
                                    


Co powiecie na mały maraton jutro? Wlecą 3 -  4  rozdziały. Będę je pisać na bieżąco, więc nie wiem ile ich wyjdzie. Buziaki 😘

Mk

Retrospekcja 1 

Wstałam około szóstej rano, by zdążyć się ogarnąć do szkoły. Rodziców już dawno nie było w domu. Wychodzili zawsze o piątej trzydzieści lub wcześniej. Mieli dla mnie coraz mniej czasu, ale starałam się myśleć pozytywnie i nie zrzucać na nich jeszcze mojego marudzenia na brak kontaktu z nimi. Podczas gdy kończyłam się malować, zadzwonił do mnie telefon. Zdziwiło mnie to. Nikomu nie dawałam numeru, a z jakimiś ofertami różne firmy dzwoniły zwykle w popołudniowych godzinach. Odebrałam:

- Lea Greenwood przy telefonie, słucham – powiedziałam automatycznie.

- Witam, nazywam się Nick Fury i mam dla ciebie pewną ofertę pracy. Chodzi o przetrzymywanie bardzo ważnej informacji, której wyciek może zagrozić światu.

- Umm... to chyba pomyłka.

- Nie, to w żadnym wypadku nie jest pomyłka. Po skończeniu zajęć podejdź do czarnego samochodu, zaparkowanego centralnie przed wejściem.

- Nie chcę Panu przerywać, ale nie znam Pana i nie sądzę, że jestem zainteresowana wsiadaniem do podstawionego specjalnie samochodu, bym została wywieziona nie wiadomo gdzie.

- Twoi rodzice dla mnie kiedyś pracowali. Wiem, że to ty włamałaś się wtedy do bazy danych. Jeżeli zmienisz zdanie – zrobił krótką przerwę. – Samochód będzie czekał.

Rozłączył się. Chyba jeszcze nigdy nie miałam tak nietypowej rozmowy przez telefon. Dzwoniły do mnie różne firmy z najrozmaitszymi propozycjami – zaczynając na kupnie nowego telefonu, a kończąc na pytaniach czy nie zechciałabym kupić kozy. Serio, kto normalny dzwoni zapytać randomową osobę czy chce kupić kozę? Jednak nikt nie mówił o przetrzymywaniu informacji lub o wsiadaniu do niezidentyfikowanego auta. Strasznie jednak korci mnie aby wsiąść i zobaczyć co z tego wyniknie. Facet mówił, że jest byłym pracodawcą moich rodziców i wie o włamaniu. To właśnie przykuło moją uwagę - NIKT nie wiedział o tym co potrafię oprócz rodziców.

Po skończeniu zajęć, wyszłam na dziedziniec i zaczęłam się rozglądać. Faktycznie przed jednym z wejść stał czarny samochód. Powoli zaczęłam się kierować w jego stronę. Cały dzień myślałam czy zgodzić się na tę porąbaną propozycję. Ciekawość wzięła górę.

Gdy byłam wystarczająco blisko pojazdu zobaczyłam opuszczającą się szybę, a zaraz po tym ciemnoskórego mężczyznę z przepaską na jednym oku.

- Cieszę się, że postanowiłaś przystać na moją ofertę – powiedział, jak przypuszczałam, mój poranny rozmówca.

Zmarszczyłam lekko brwi.

- Tak, wie pan o rzeczy, o której nie wiedział nikt poza rodziną, co pozwala mi myśleć, że faktycznie miał Pan kiedyś styczność z moimi rodzicami – odpowiedziałam.

- Wsiadaj - odrzekł krótko, wskazując głową na miejsce obok kierowcy.

Walka o życie | Steve Rogers | w trakcie edycjiWhere stories live. Discover now