Rozdział ~ 29 ~

460 26 1
                                    


To zadość uczynienie za moją dłuższą przerwę. Plus miałam wenę okej? Jak się ma, to się korzysta.

Mk.

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale pobudka na moim fotelu, nie należała do najlepszych. Była już dziewiętnasta, poszłam więc do łazienki, by lekko się ogarnąć.

- Javis?

- Tak, panienko?

- Gdzie znajdę Steve 'a?

- Pan Rogers znajduje się w swoim pokoju.

- Dzięki, Javis.

Udałam się w stronę pokoju Steve 'a. Chciałam go zapytać, czy wiadomo już coś o tym pendrivie. Gdy byłam już pod jego drzwiami, lekko zapukałam.

- Proszę – usłyszałam zza drzwi.

Weszłam do pomieszczenia. Steve leżał na łóżku, trzymając w ręce książkę.

- Przepraszam, że przeszkadzam w czytaniu, ale chciałam zapytać, co wiadomo o pendrivie – powiedziałam lekko.

Mężczyzna lekko się uśmiechnął.

- A już myślałem, że chciałaś spędzić ze mną trochę czasu.

Zaskoczyło mnie to.

- Ale co do pendrive 'a, Tony powiedział, że znalazł w nim nadajnik i podsłuch, a sama zawartość to były najprawdopodobniej jakieś randomowe liczby.

Zmarszczyłam brwi. Randomowe liczby i specjalnie podłożony podsłuch?

- Może mogłabym na to spojrzeć? Mogłabym spróbować znaleźć jakoś schemat.

- Już próbowaliśmy, nic nie pasuje.

- Pendrive był podłożony mi, zakładając, że miał do mnie trafić, to liczby mogą dotyczyć mnie, albo czegoś co lubię.

Steve się zamyślił.

- Możesz mieć rację – przyznał po chwili. – Ale zajmiemy się tym już jutro. Co powiesz na jakiś film?

- Z chęcią – zgodziłam się z uśmiechem.

- W takim razie ty coś wybierz, a ja przyniosę coś do jedzenia.

Mężczyzna wyszedł, a ja zaczęłam przeglądać filmy. Postanowiłam z nim obejrzeć Hobbita. Podobno czytał książkę, ale nie sądzę, żeby nadrobił już film.

Zaczęłam rozmyślać o naszej relacji. Nie do końca właściwie wiedziałam na czym stoję. Teoretycznie, nie jesteśmy razem, bo nigdy o to nie zapytał, ale z drugiej strony, od momentu rozmowy w mojej sali szpitalnej, zachowujemy się trochę jak para. Będę musiała z nim o tym porozmawiać. Może uda się jeszcze dzisiaj.

Moje rozmyślania przerwały otwierane drzwi. Po chwili zobaczyłam Steve 'a wnoszącego do pokoju chipsy, kanapki i napoje.

- Po pierwsze – zaczęłam. – Nie mam pojęcia jak to wszystko udźwignąłeś sam, a po drugie musisz powiedzieć Tony ' emu, żeby naoliwił drzwi.

Lekko się zaśmiałam, na co zareagował uśmiechem.

- To co oglądamy?

- Hobbita, jak się uda to wszystkie trzy filmy, jak nie – tyle ile zdążymy.

- Zrobili z tego trzy filmy? – zapytał zdziwiony.

- Tak. Ciężko uwierzyć nie?

Poklepałam na łóżku miejsce koło siebie, zachęcając go żeby usiadł obok mnie. Gdy tylko to zrobił i rozłożył wszystko co przyniósł przed nami, oparłam głowę na jego ramieniu, lekko się w nie wtulając.

Zaczynaliśmy oglądać Pustkowie Smauga, gdy zauważyłam, że Steve co moment na mnie spogląda. Uśmiechnęłam się i lekko zarumieniłam. Jego wzrok był hipnotyzujący. Nadal jednak nie wiedziałam jak mam się zachowywać i na co mogę sobie pozwolić.

- Steve? Mogę ci zadać pytanie?

- Pytaj, postaram się zaspokoić twoją ciekawość – odpowiedział..

- Na czym my właściwie stoimy? 

- Powinienem ustalić to już na początku Lea. Ja... - lekko się zawahał. – Podobasz mi się, naprawdę cenię twój charakter i podziwiam jak radzisz sobie z trudnymi sytuacjami. Chciałbym żeby pomiędzy nami było coś więcej i wierzę, że tak będzie.

Jego słowa wcale nie rozjaśniły moich myśli.

- Czy to znaczy, że mogę cię nazywać moim chłopakiem?

- Jeśli tylko pozwolisz mi nazywać cię moją dziewczyną.

W odpowiedzi lekko go pocałowałam.


Cholera, mam nadzieję, że nie przesłodziłam.

Mk.

Walka o życie | Steve Rogers | w trakcie edycjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz