Rozdział ~ 16 ~

916 53 0
                                    

Powracam po dłuższej przerwie. Kolejny rozdział wleci za tydzień w środę. :) Jak tam pierwsze zajęcia online?

🔹Mk🔹

Nie musiałam wiele czekać, by pojawił się on - sprawca tego całego zamieszania.

- Powiedz mi ślicznotko, jak bardzo zależy ci na ojcu? W tym momencie jest w trakcie operacji, która postawi go na nogi. Mogę jednak w każdej chwili ją przerwać i sprawić, że się powoli zacznie wykrwawiać. Zacznij współpracować to nic mu się nie stanie - powiedział z szyderczym uśmiechem, po czym wykonał gest ręką, by weszli strażnicy. - Teraz pójdziemy się trochę zabawić. Jak myślisz ile wytrzymasz słońce?

Przyprowadzili mnie do jakiegoś pomieszczenia i przywiązali do słupa. Nie wiem ile to trwało, czułam tylko ból. Przez cały ten czas domagali się jednego - kodu, ale ja nie mogłam go zdradzić, nie mogłam pozwolić, by tajemnica którą tyle skrywałam wyszła na jaw. Byłam w coraz gorszym stanie. Moja klatka piersiowa była tak posiniaczona, że praktycznie nie miałam jak oddychać, twarz była pocięta sztyletem tak, że w normalnych okolicznościach nikt by mnie nie poznał, miałam złamaną kość w ręce, a ból stawał się coraz większy. W duchu modliłam się, aby nadszedł koniec. Przed straceniem przytomności usłyszałam tylko:

- Nie umrzesz, do puki nie zdradzisz nam kodu. Wejdziesz do piekła i już się z niego nie wydostaniesz.

Gdy się obudziłam dalej byłam w tym samym miejscu z tą różnicą, że dookoła panował chaos. Byłam jednak tak wykończona, że nie miałam siły by cokolwiek zrobić. Bolało mnie wszystko. Leżałam, czekając jak na wyrok śmierci, ale wtedy usłyszałam znajome głosy. Avengers mnie znaleźli. Odetchnęłam z ulgą, moi rodzice będą już bezpieczni, a ja będę mogła odpocząć.

*Narrator*

Avengers weszli do środka, byli zdeterminowani, by znaleźć Leę i jej rodziców. Wybuchł chaos.

- Tony, znajdź rodziców Lei, Nat i Clint zajmijcie się agentami. Ja poszukam Lei – powiedział Steve.

- Jasna sprawa kapitanie – odpowiedział Iron Man.

Wszyscy się rozeszli. Steve przebiegał przez kolejne pomieszczenia, powalając przy tym kolejnych przeciwników. Wreszcie dotarł do dużego pomieszczenia. Na podłodze było mnóstwo śladów krwi. Na środku dostrzegł dziewczynę, przywiązaną do słupa. Ledwo ją rozpoznał, a gdy tylko chciał rzucić się biegiem w jej stronę, drogę zablokował mu mężczyzna.

- Nie dostaniecie naszego słoneczka, nie pozwolę na to! – krzyknął nieznajomy.

- Lea wraca z nami - zaczął Kapitan. – Czy tego chcesz czy nie – dokończył i rzucił się w wir walki.

- Potrzebne wsparcie, Lea jest przetrzymywana w największym pomieszczeniu – powiedział do słuchawki.

- Już tam idę – odpowiedziała Natasha.

Nat wbiegła do pomieszczenia, o którym mówił Steve. Podbiegła do Lei, odwiązała ją i sprawdziła puls.

- Żyje – powiedziała do siebie. – Mam ją, Stark jak sytuacja u ciebie? – powiedziała tym razem z włączoną słuchawką.

- Mam rodziców, jej ojciec nie wygląda najlepiej.

- Nie widziałeś Lei.

W tym samym czasie do Natashy podbiegł agent.

- Nat! Plecy! – krzyknął Kapitan i rzucił w jej stronę tarczą, która w porę uderzyła w przeciwnika. Natasha w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła, wzięła Leę na ręce i ruszyła w stronę wyjścia.

Walka o życie | Steve Rogers | w trakcie edycjiWhere stories live. Discover now